środa, 25 czerwca 2014

Rozdział VI

Jem siedział w bibliotece, kiedy drzwi się otworzyły i do pomieszczenia weszła Eva. Jem nigdy jej się dokładnie nie przyglądał, ponieważ nie miał czasu. Dopiero teraz zauważył, że długie, blond włosy dziewczyny sięgały jej, aż do pośladków i były one lekko kręcone na końcach. Mógłby się założyć, że jak będzie starsza będzie miała wielu adoratorów, ponieważ już była piękna, a co dopiero za kilka lat. Nie była ona w typie Jema, podobała mu się ale to nie było to czego szukał u wymarzonej dziewczyny. Eva spojrzała na chłopaka i się do Niego uśmiechnęła, on odpowiedział jej tym samym.
- Hej Jem? Co tutaj robisz? – Dziewczyna skierowała pytanie do Niego szukając jednocześnie czegoś na biurku.
- Obiecałem Charlott, że pomogę jej z jakimiś papierami. – Odpowiedział i spojrzał na Eve, która cały czas czegoś poszukiwała.
- Znam ten ból. Najczęściej są to nudne papiery dotyczące jakiś porozumień albo innych bezsensownych spraw.
- Dokładnie tak. Mam jej uporządkować papiery o przewinieniach podziemnych z ostatnich pięciu lat. Czego szukasz, jeżeli mogę wiedzieć? – Chłopak spojrzał na Eve, która zrezygnowana wyprostowała się i spojrzała najpierw na biurko a potem na chłopaka.
- Mojej książki. Jest to „Opowieść o dwóch miastach” Dostałam ją od rodziców, gdy… - W tym momencie dziewczyna przerwała i spojrzała na Jema. Chłopak wiedział, że nie chciała o tym mówić. Jem próbował wypytać się Willa na temat rodziców dziewczyny ale ten go zbywał i mówił, że jeżeli chce coś wiedzieć powinien spytać właśnie jej. Niestety chłopak nie był przekonany do tego pomysłu. Wolał poczekać trochę i wtedy jej się zapytać. – Nie widziałeś jej nigdzie? – Skierowała dziewczyna pytanie w jego stronę a on starał sobie przypomnieć gdzie ostatni raz widział książkę.
- Jeżeli dobrze pamiętam to chyba Will brał ją dzisiaj rano. Nie mówił po co. – Powiedział Jem i zauważył, że jego odpowiedź zaskoczyła blondynkę.
- Jesteś pewny, że to był Will? – Eva spojrzała na Niego podejrzliwie.
- Tak, a co?
- Nic. Tylko zastanawiam się po co mu moja książka, ponieważ on nienawidzi tej opowieści. – Jem zauważył,  że Eva patrzy w okno i o czymś myśli.
- No cóż. Widać, że czeka mnie wizyta u panicza Herondale. – Jem wyczuł niezadowolenie w jej głosie. Chłopak wiedział co dzieje się pomiędzy nią a Willem, ponieważ ten drugi mu  o wszystkim mówi. Jednak Jem chciał poznać co o tym wszystkim myśli Eva.
- Nie jesteś zadowolona  z tego powodu. Powiesz mi co się stało? Tylko nie mów, że nic, ponieważ wiem, że coś jest na rzeczy. – Eva spojrzała niepewnie, jakby zastanawiała się czy powiedzieć całą prawdę Jem. W końcu dziewczyna usiadła na krześle po przeciwnej stronie biurka i zaczęła mówić:
- Powiem Ci to co dam radę ale musisz mi obiecać, że nie będziesz przerywać. – Eva spojrzała na chłopaka a ten przytaknął głową.
- Jak wiesz ja i Will jesteśmy parabatai. Niestety nie zostaliśmy nimi z tego powodu, o których jest w książkach, czyli wielkiej przyjaźni i chęci ofiarowania swojego życia za drugą osobę. Ja i Will zdecydowaliśmy się na to, ponieważ oboje  chcieliśmy zobaczyć jak to jest, jednak tak myślałam do czasu, aż skończyłam szesnaście lat a Will zabrał mnie na naszą pierwszą, nielegalną wyprawę na demony. To wtedy właśnie zrozumiałam, że potrzebujemy siebie, ponieważ oboje jesteśmy sami w pewnym sensie. Oboje mieliśmy potrzebę tego, aby ktoś się o nas zatroszczył, nawet ktoś taki kto Cię nie znosi. Do jego szesnastych urodzin nasze stosunki były w miarę dobre, jednak to parę dni temu wszystko zaczęło się psuć. Na początku tego dnia wszystko było idealnie. Will zachowywał się miło. Nawet udało mu się mnie rozśmieszyć. Niestety, po jakimś czasie jego zachowanie się diametralnie zmieniło. To było właśnie tutaj w tej bibliotece, kiedy William Herondale złożył mi propozycję. On chciał, żebym się z nim przespała. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Wystraszyłam się go. Na szczęście przybyłeś ty i już nie byliśmy sami, jednak, gdy szłam do swojego pokoju Will podszedł do mnie i zakazał mi o tym mówić. Miałam nawet taki plan, ponieważ nie wiedziałam po co ktoś miał o tym wiedzieć. Na moje nieszczęście Charlott chciała mnie widzieć następnego dnia, po to, abym jej wszystko wytłumaczyła. Na początku nie chciałam jej nic mówić, jednak później coś mnie podkusiło i o wszystkim jej powiedziałam. Wiedziałam, że się zawiodła. Nie tylko Willem ale także i mną, ponieważ dopuściłam, aby coś takiego się stało. Charlott była wściekła. Chciała iść od razu porozmawiać z Willem ale poprosiłam ją, żeby dała mi czas na to, abym sama wszystko poukładała. Dała mi dwa dni. Po wyjściu z jej gabinetu, wtedy gdy się spotkaliśmy musiałam Cię okłamać, chociaż nie chciałam. Następnie poszłam szukać Willa. Znalazłam go na sali treningowej. Zażądałam wyjaśnień. Will nie chciała mi na początku powiedzieć prawdy, jednak ja byłam nie ugięta. Szczerze? Chyba wolałabym nie znać prawdy. Will powiedział mi, że założył się z Gabrielem Ligtwood’em o to, że się ze mną prześpi. Na początku mu nie wierzyłam ale ona był taki przekonujący, kiedy o tym mówił, że zrozumiałam, że to  prawda. W momencie, gdy zaczęłam okładać go pięściami on mnie pocałował. Na początku byłam zszokowana, jednak oddałam pocałunek. Nie wiem co mną kierowało. Na szczęście przyszła Jessamine i przerwaliśmy. Po jej odejściu Will chciał dalej się całować, jednak ja obraziłam go a następnie udałam się do swojego pokoju. Jutro mija termin, który dała mi Charlott a ja nie wiem co robić. – Eva spojrzała na chłopaka, który jej się  przyglądał. Jem wiedział o tym co się stało, jednak lepiej było usłyszeć wersje obu stron a nie jednej i oceniać.
- Powiedz coś. Proszę. – Eva skierowała słowa w jego stronę i na Niego spojrzała. Jem wiedział czego ona potrzebowała. Zrozumienia. Tego samego co Will, tyle, że z innego powodu. Jem postanowił zadać jej to samo pytanie, które zadał wczoraj wieczorem Willowi.
- Żałujesz pocałunku? – Eva spojrzała na Niego zaskoczona tak samo jak wczoraj Will. Na pewno nie spodziewała się, że po tym wszystkim co powiedziała usłyszy tylko to. Tak samo jak Will. Może ta dwójka  twierdziła, że się od siebie różnią, jednak Jem myślał inaczej, do potwierdzenia swojej teorii potrzebował tylko jej odpowiedzi. Miał na dzieję, że będzie taka sama.
- Nie. Nie żałuję. –  A więc jednak, pomyślał Jem.
Eva stała pod drzwiami do pokoju Willa, kiedy usłyszała głosy dochodzące za drzwi. Były to głosy Willa i Jema. Eva wiedziała, że nie powinna podsłuchiwać ale była ciekawa o czym rozmawiają:
- Chcesz mi powiedzieć, że Eva powiedziała Charlott o tym co się stało?
- Dokładnie tak.
- Jakim cudem się o tym dowiedziałeś?
- Podpuściłem ją. Eva przyszła do biblioteki i zaczęliśmy rozmawiać. Poprosiłem ją aby powiedziała mi o tym co się pomiędzy Wami stało. Zauważyłem, że na początku miała wątpliwości, jednak po chwili mówiła mi już o wszystkim.
- Po co chciałeś wiedzieć o wszystkim od niej, przecież powiedziałem Ci prawdę?
- Chciałem poznać jej wersję wydarzeń.
- Po co?
- Po to, by stwierdzić, że jesteście do siebie bardziej podobni niż myślicie.
- Co masz na myśli?
- Powiem tylko tyle, żadne z Was nie żałowało tego pocałunku. – Po tym co usłyszała Eva wiedziała, że nie może iść teraz do Willa. Zbiegła ze schodów i ruszyła prosto do swojego pokoju. Zamknęła za sobą drzwi i się o nie oparła. Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Po pierwsze Jem wiedział o wszystkim od Willa.  Po drugie Jem wydał ją, mówiąc Willowi o Charlott. Teraz była pewna, że chłopak jej nie odpuści. Eva cały czas pamiętała wyraz twarzy Willa, kiedy powiedziała mu, że mogła już powiadomić o wszystkim Charlott. Jednak rzeczą, która najbardziej ją zszokowała to słowa Jema o tym, że żadne z nas nie żałowało pocałunku. To było niemożliwe, żeby Will nie żałował. On to zrobił specjalnie tylko po to, aby wyprowadzić ją z równowagi. Eva usłyszała, że ktoś dobija się do jej drzwi. Dziewczyna była pewna, że to Will, ponieważ dowiedział się prawdy od Jema. Blondynka miała dwa wyjścia: udawać, że jej nie ma w pokoju albo otworzyć drzwi i słuchać kolejnych obelg skierowanych w jej stronę. Eva wiedziała, że jako nocny łowca powinna stawiać czoła wszystkim przeciwieństwom, jednak jako dziewczyna miała już dość słuchania Willa. Była już wyczerpana. To wszystko co zdarzyło się w przeciągu tych kilku dni w bardzo dużym stopniu wpłynęło na Eve. Dziewczyna postanowiła nie otwierać drzwi. Odsunęła się od na bezpieczną odległość tak,  żeby Will nie mógł jej usłyszeć. Chłopak uderzał w drzwi od jej pokoju coraz mocniej. Nagle pukanie się zatrzymało. Dziewczyna usłyszała tylko glos Charlott. Kazała przyjść Willowi do jej gabinetu, natychmiast. Eva nie mogła uwierzyć w to co się właśnie stało. Charlott dała dziewczynie dwa dni na rozwiązanie problemu a nie jeden. Eva wiedziała, że nic dobrego nie wyniknie z rozmowy Willa z Charlott.
Will siedział na krześle przy biurku Charlott, która siedziała naprzeciwko. Chyba pierwszy raz w życiu bał się kobiety. Charlott zawsze wściekała się na Niego, gdy ten kłócił się z blondynką, jednak nigdy nie była tak wściekła jak dzisiaj. Will wiedział, że Charlott zna prawdę więc nie ma po co kłamać.
- Mam nadzieję, że wiesz dlaczego kazałam Ci tutaj przyjść. – Ton głosu Charlott utwierdził go w przekonaniu, że  jest na przegranej pozycji.
- Tak.
- Pozwól, że to ja będę mówiła. Nie przerywaj mi. – Will przytaknął głową i spojrzał na kobietę.
- Nie będę ukrywać, że o wszystkim powiedziała mi Eva. Na początku oczywiście nie chciała o niczym mówić, jednak ja ją podpuściłam. Powiedziała mi o wszystkim. O Twoim zachowaniu wobec niej, o propozycji, którą jej złożyłeś a także o tym co stało się następnego dnia. Nie wiem czy pamiętasz ale miłość pomiędzy parabatai jest zabroniona a takie zachowanie w szczególności. Mam nadzieję, że znasz kary jakie są przewidziane za łamanie regulaminu, jeżeli nie, to Ci przypomnę. Jest to odesłanie jednego parabatai do Idrysu. Chodzi tutaj o to, żeby oboje byli samotni. Oni nigdy się ponownie nie spotkają. O to już Clave zadba. Mam nadzieję, że nie chcesz takiego losu, ponieważ nie chcę się Ciebie pozbywać. Rozumiesz? – Charlott spojrzała na Willa, który przetwarzał informacje.
- Rozumiem. – Odpowiedział Will. – Tylko, że ja zrobiłem to specjalnie. Mam swój powód. Nie mogę Ci wytłumaczyć co mam na myśli, przynajmniej na razie ale ja musiałem to zrobić.
- Chcesz mi powiedzieć, że musiałeś spowodować, żeby Eva się Ciebie bała, żeby płakała z Twojego powodu. – Po usłyszeniu tego Will spojrzał zaskoczony na Charlott.
- Ona płakała?
- Tak. Ona się Ciebie boi. To nie jest normalne, żeby ktoś bał się swojego parabatai. Byłam przeciwna, gdy przyszliście do mnie i poprosiliście mnie, abym przystała  na waszą propozycję. Nie chciałam, abyście zostali parabatai, ponieważ wiedziałam, ze to się źle skończy. Jednak byliście tacy przekonujący. Postawiłam Wam ultimatum, albo przestaniecie się kłócić albo odeślę jednego z Was do Idrysu. Przez te lata przymykałam oko na Wasze kłótnie, ponieważ Henry mnie o to prosił. Niestety to co zrobiłeś teraz jest czymś innym, o wiele gorszym niż kłótnie. Przyznam szczerze, że nie wiem co z tym zrobić. Rozmawiałam z Henrym ale on także nie ma żadnego pomysłu. Postanowiłam, jednak, że dam Wam drugą szansę. Tylko to od Ciebie zależy czy ją wykorzystasz. Masz przeprosić Eve, zdobyć jej zaufanie. Ona musi przestać się Ciebie bać. Nie wiem jaki masz powód, aby się tak zachowywać ale masz z tym skończyć. Wymyśl coś innego, coś co nikogo nie skrzywdzi.
- Dziękuje Charlott. Naprawdę. Postaram się wszystko naprawić. – Powiedział Will i zaczął się kierować w stronę drzwi.
- Tylko pamiętaj, że drugiej szansy już nie będzie. – Will spojrzał na Charlott i przytaknął głową. Następnie opuścił jej gabinet. Chłopak oparł się o ścianę obok gabinetu i głęboko odetchnął. Bał się. Bał się tego, że Charlott go odeśle, ponieważ to on był tym złym. To on zawsze wciągał Eve w kłopoty. To on zabrał ją na pierwsze polowanie. Na szczęście Charlott nic o tym nie wiedziała. To przez Niego Eva zawsze cierpiała. Jedno było pewne. Will musiał wykorzystać tą szansę. Musiał przeprosić blondynkę a także zdobyć jej  zaufanie. To wszystko komplikowało plan Willa. Musiał znaleźć jakiś inny sposób, aby utrzymać ją bezpieczną. Musiał zrobić wszystko, aby ta się w nim nie zakochała a także on  w niej, ponieważ to może przynieść tragiczne skutki.
Eva położyła się na sofie, która stała w bibliotece i zaczęła czytać jakąś książkę. Nie pamiętała jej tytułu. Nie była to jej ulubiona „Opowieść o dwóch miastach” ale też była w porządku. Nagle drzwi do biblioteki się otworzyły i do pomieszczenie wszedł Will. Eva zamknęła książkę, odłożyła ją na półkę i już miała wstawać, kiedy Will usiadł koło niej i przytrzymał ją.
- Puść mnie. – Eva zaczęła się wyrywać, jednak chłopak nie chciał jej puścić. Po chwili Eva zrozumiała, że nie ma po co się szarpać, ponieważ Will i tak jej nie puści. Eva uspokoiła się i spojrzała na Willa.
- Czego chcesz? – Spytała dziewczyna.
- Musimy porozmawiać.
- Jeżeli masz mnie zamiar znowu obrażać to sobie daruj. – Eva już wstawała, kiedy Will pociągnął ją powrotem na kanapę.
- Chciałem przeprosić. – Powiedział Will a Eva spojrzała na Niego zszokowana.
- Ty chciałeś przeprosić? Wczoraj jakoś nie śpieszyło Ci się do tego.
- Powiem prawdę. Charlott kazała mi Cie przeprosić. Inaczej jedno z nas zostanie odesłane do Idrysu. – Wiadomość o wysłaniu jednego z nich do Idrysu zaskoczyła Eve. Nie sądziła, że Charlott będzie w stanie to zrobić.
- Dlaczego do Idrysu? – Eva spojrzała na Willa czekając na jego odpowiedź.
- Jest to kara za to, że parabatai zbliżą się do siebie. Nie wiem dlaczego to jest dla nich takie ważne.  Charlott powiedziała, ze da nam jeszcze jedną szansę, jeżeli się pogodzimy. Ja musiałem się tak zachować po to byś była bezpieczna.
- Bezpieczna? Obrażałeś mnie po to bym była bezpieczna?
- Nie rozumiesz i wcale nie proszę Cie o to, kiedyś Ci wszystko wytłumaczę. Na pewno nie teraz. Najpierw sam muszę się ze wszystkim uporać. Po prostu w dzień moich urodzin pierwszy raz od dłuższego czasu się nie kłóciliśmy. Byliśmy szczęśliwi. Niestety ja nie mogę być szczęśliwy. Muszę cierpieć, dlatego właśnie musiałem zrobić to co Ci zrobiłem. Miałem nadzieję, że dłużej uda mi się utrzymać pomiędzy nami takie stosunki. Tylko, że ty powiedziałaś o wszystkim Charlott. Nie winię Cię za to. Charlott przyznała się, że Cię podpuściła.  Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. Wiem, że to nie stanie się od razu. Dlatego mam dla Ciebie propozycję.
- Jaką?
- Udawajmy.
- Co?
- Udawajmy przed wszystkimi, że się pogodziliśmy i, że wszystko już jest w porządku.
- Chcesz, żebym znowu kłamała?
- wiem, że tego  nie lubisz ale to jedyna opcja. – Eva doskonale wiedziała, że nie mają innego wyjścia ale nie chciała znowu okłamywać Charlott. Ona dała nam ostatnią szansę a my zachowamy się paskudnie względem niej. Niestety Eva nie miała innego pomysłu.
- Zgoda. Tylko nikt nie może wiedzieć o naszym planie. 

5 komentarzy:

  1. Hejka!
    W sumie to przez przypadek, z nudów trafiłam na twojego bloga i od razu mnie urzekł. Masz bardzo ciekawe pomysły i mam nadzieję, że doceniasz to w sobie. Kupiłaś już mnie i jestem już Twoją stałą czytelniczką. Czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy, oraz zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam, Kokosanka xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, jak tajemniczo xD. Rozdział bardzo fajny. Nie mogę się doczekać kolejnego. Tylko radziłabym zmienić szablon ;). Pisz i nie poddawaj się, bo jesteś w tym świetna <3.
    Pozdrawiam, a w wolnych chwilach zapraszam do mnie: http://straznicy-fantastyki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawie napisane. Czekam na następny rozdział!

    Pukanie do drzwi.
    To właśnie przerwało Megan intensywne poszukiwania ostatniej szkockiej w domu. Zgasiła światła, chwyciła psa i rzuciła się za kanapę, nasłuchując.
    - Widzę cię przez okno - usłyszała w końcu odkrywczą uwagę Sama.
    Powoli odwróciła się do holu wejściowego i dojrzała wlepionego w szybę Sama, a kilka metrów za nim całą trójkę jego przydupasów.
    - Wcale mnie nie widzisz - odparła od razu tego żałując. - Won stąd!
    - Wybacz, ale jeżeli uważasz, że nie umiem wyważyć z chłopakami drzwi, to się mylisz... Już kilka razy w życiu tego dokonałem - zakpił. - My chcemy tylko porozmawiać - dodał błagalnie.
    - Ilu was jest? - spytała jak najmniej łamiącym się głosem.
    - Czterech - odparł grzecznie.
    - To możecie porozmawiać między sobą - ucięła krótko i na temat. Niestety odpowiedź ta była niewystarczająca, co wnioskowała z kolejnych tortur nad drzwiami. Przeniosła ze strachem wzrok na klamkę i jednym gwałtownym ruchem otworzyła mu. Zawiesiła się niezdarnie o framugę i wypięła się w dogodnej pozie. - Czego..? - wydukała, patrząc mu prosto w oczy z zamiarem wyperswadowania jakichkolwiek poczynionych co do niej planów. Po czym spuściła wzrok na trzech pozostałych pajaców stojących tyłem do nich. Całe te trio podrygiwało zniecierpliwione, jakby dokądś się spieszyli. Przewróciła zniecierpliwiona oczami i oparła ciężar ciała na ramie drzwi.
    - Wiesz, zabawna historia... Trudno mi to powiedzieć, ale muszę cię porwać.
    ->>>>> http://sineserce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń