wtorek, 8 września 2015

Rozdział XII

Londyn był pogrążony w ciemności. Na ulicach słychać było słychać ludzi wychodzących z karczm. Jednak w londyńskim Instytucie była zupełna cisza. Will siedział w izbie szpitalnej przy łóżku na, którym leżała Eva. Will dotykał jej dłoni, która była już zimna. Leżała z zamkniętymi oczami i wyglądała na niewinną. Will przyglądał się jej i zastanawiał się jak mógł dopuścić do jej śmierci. Przez cały czas starał się przypomnieć sobie tą sytuację. Pamiętał jak próbował obronić Tessę, ugryzł tego przeklętego wampira a potem usłyszał krzyk Jema a następne co widział to ona z nożem wbitym w serce. Will usłyszał kroki na korytarzu więc odwrócił się szybko w stronę drzwi i zobaczył Charlott wchodzącą do pomieszczenia. Will odwrócił od niej wzrok i ponownie spoglądał na Eve. Charlott podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu. Will nie zareagował.
- Musisz odejść od niej. Cisi Bracia chcą zabrać jej ciało do Cichego Miasta, aby je spalić. - Charlott poczuła, że mięśnie Willa spięły się.
- Nie. Jeszcze nie.
- Muszą, Will.
- Nawet nie zdążyłem się z nią pożegnać. Podczas naszej ostatniej rozmowy poprosiłem ją o to, by wybaczyła mi i nie próbowała zrozumieć mojego zachowania. - Spojrzał na Charlott. Kiedy spojrzała na Willa zobaczyła w jego oczach łzy.
- Myślę, że nam wszystkim jest przykro z powodu jej śmierci ale już nic nie można zrobić. Musisz dać jej odejść. - Will spojrzał jeszcze raz na ciało leżące na łóżku, wstał, złożył pocałunek na jej czole i nie mówiąc nic odszedł.

Tessa wracała właśnie z pokoju swojego brata, kiedy na korytarzu spotkała Jema, który nie wyglądał najlepiej. Zmęczenie było widoczne na jego twarzy a także żal. Jem spojrzał na Tessę, w momencie, gdy prawie na siebie wpadli i odsunął się od niej na bezpieczną odległość.
- Przepraszam, nie chciałem Cię skrzywdzić. - Powiedział Jem
- Nic się nie stało. - Odrzekła cicho Tessa.
- Jak tam Twój brat?
- Nie za dobrze ale przynajmniej odzyskał przytomność, właśnie od niego wracam.
- Dobrze, że się obudził. Przynajmniej on. - W momencie, gdy znaczenie tych słów dotarło do Tessy, zrozumiała co Jem miał na myśli. Jej brat się obudził ale Eva już nigdy. Tessa położyła rękę na ramieniu Jema i powiedziała:
- Bardzo mi przykro z powodu Evy, gdybym tylko mogła cofną czas...
- Ale nie możesz. - Przerwał jej Jem. - A teraz wybacz mi Tesso ale muszę iść zobaczyć co z Willem. Strata parabatai dla Nocnych Łowców to coś bardzo poważnego. - Powiedział i odszedł. Nawet na nią nie spojrzał.

Charlott stała przy łóżku na, którym leżała Eva w momencie, gdy do pomieszczenia wszedł Magnus. Mężczyzna podszedł do kobiety i spojrzał na ciało, które leżało na łóżku.
- Bardzo mi przykro, gdybym mógł coś zrobić to proszę mi uwierzyć, że zrobiłbym to ale niestety magia nie potrafi przywrócić czyjegoś życia. - Powiedział Magnus.
- Wiem o tym, dlatego nawet o to Pana nie proszę. Doskonale wiem, że to moja wina. Nie powinnam jej na to pozwalać. Powinnam posłuchać Willa, kiedy mówił, że to niebezpieczne ale niestety uległam jej urokowi i zgodziłam się na ten plan. Nie powinnam tam puszczać żadnego z nich. To tylko dzieci. To my dorośli powinniśmy się tym zająć. Niestety już za późno. - Odrzekła Charlott.
- To nie była Pani wina. Jesteście Nocnymi Łowcami. To jest zwykłe ryzyko. Nikt nie mógł tego przewidzieć. - Powiedział cicho Magnus.
- Nie ma Pan racji. To moja wina. Obiecałam jej rodzicom, że będę o nią dbała a ona nie żyje, ponieważ uległam grupie dzieci, którzy myślą, że mogą wszystko, ponieważ potrafią machać mieczem. - Stwierdziła Charlott i wyszła z pomieszczenia. Magnus spojrzał na dziewczynę i po chwili także opuścił pokój.
Tessa siedziała w swoim pokoju, kiedy usłyszała, że ktoś idzie korytarzem. Mając nadzieję, że to Jem albo Will otworzyła drzwi ale ujrzała tylko Sophie, która niosła wiadro napełnione do pełna. Sophie zatrzymała się, spojrzała na Tessa a następnie spytała:
- Potrzebuje Panienka czegoś?
- Nie. Myślałam, że to Jem. Co masz w tym wiadrze Sophie?
- Panicz Jem jest w jadalni i rozmawia z Henrym a w wiaderku mam lekarstwo dla Willa. - Odpowiedziała Sophie a Tessa spojrzała na nią zdziwiona.
- Po co mu lekarstwo?
- Panicz Herondale musi wypić to, aby usunąć z jego organizmu wampirzą krew. Niestety nie chce współpracować i wszystko co mu przynoszę wylewa zamiast pić. - Odrzekła ze zmęczeniem Sophie. - Ja rozumiem, że to co się dzisiaj stało jest dla niego ogromnym szokiem ale musi zrozumieć, że wszystkim jest ciężko.
- Mam pomysł. Może ja mu to zaniosę i wytłumaczę mu, że musi pić lekarstwo jak dorosły mężczyzna.
- Jesteś pewna? - Sophie spojrzała na nią ze strachem.
- Oczywiście, że tak.
- No dobrze, a gdzie jest?.
- Na poddaszu - Odpowiedziała Sophie i podała Tessie wiaderko a następnie odeszła w stronę jadalni. Tessa skierowała się na poddasze. Tessa po chwili była tam i weszła do środka. Will leżał na podłodze. Kiedy Tessa podeszła do niego zobaczyła, że ma zamknięte oczy a dodatkowo był rozpalony i cały mokry. Nagle Will zaczął coś mówić :
- Cecyli... Cecyli – Po usłyszeniu tych słów Tessa poczuła lekkie ukucie w środku. Tessa była świadoma tego, że Will jest przystojny i mógł mieć pełno dziewczyn ale nie sądziła, że jednak istnieje ktoś taki. Jednak dziewczyna wiedziała, że to nie czas na takie przemyślenia. Ukucnęła, dotknęła ramienia Willa i powiedziała:
- Will, hej, obudź się. - Chłopak poruszył się a po chwili otworzył oczy. Złapał Tessę na rękę i spojrzał na nią. Następnie rozejrzał się po pomieszczeniu i zwrócił uwagę na wiadro stojące obok Tessy.
- Przysłali Cię, abyś wmusiła we mnie to lekarstwo? Nie potrzebnie tutaj przyszłaś, ponieważ tego nie wypiję. - Powiedział Will i usiadł na podłodze obok Tessy.
- Musisz je wypić ono Ci pomoże. - Will zaśmiał się na te słowa.
- Pomoże? Pewnie nawet Ci nie powiedzieli na co dokładnie jest to lekarstwo. - Odrzekł z sarkazmem Will.
- Ma Ci pomóc pozbyć się krwi wampira z organizmu.
– Ale nie wiesz dlaczego. - Tessa spojrzała zaciekawiona na Willa. - Chodzi o to, żebym nie zamienił się w wampira. - Tessa krzyknęła.
- Zmieniasz się w wampira?
- Jeszcze nie. Potrzeba kilku dniu do tego a i tak najpierw musiałbym umrzeć. Chociaż wydaje mi się, że stanie się to niedługo. - Will utkwił wzrok w podłodze a Tessa mogła zobaczyć jedną łzę spływającą mu po policzku. Wtedy zrozumiała. On cierpiał po stracie Evy. Tessa położyła mu rękę na ramieniu licząc się z tym, że on ją zepchnie, jednak tego nie zrobił. On tylko na nią spojrzał a Tessa mogła zobaczyć ogromny smutek w moich oczach.
- To nie była Twoja wina. - Odrzekła Tessa a Will się zaśmiał.
- Oczywiście, że moja. Gdybym tylko robił to co należy a nie to co chciałem nie doszło by do tego. Nic by jej się nie stało. A tak, to ona nie żyje a ja czuję się jakbym za chwilę także miał umrzeć. - Kiedy Will skończył wypowiadać te słowa zrobił coś czego Tessa nigdy się nie spodziewała. Złapał jej podbródek a następnie przysunął ją do siebie i pocałował ją. Tessa była zbyt zaskoczona aby od razu oddać pocałunek, jednak po chwili odpowiadała na ruchy warg Willa. Jego usta były ciepłe i mokre. Całował ją bardzo delikatnie, jakby bał się, że zrobi jej coś złego. Jednak po chwili odsunął się od niej, spojrzał na nią i krzyknął:
- Wynoś się stąd! - Tessa oniemiała. Jeszcze przed chwilą ją całował a teraz ją wyrzucał. Nie mogła dać się wyrzucić.
- Nie! Ja nie wychodzę. - Odrzekła Tessa i spojrzała na Willa, który wylewał sobie właśnie na głowę wodę z wiadra.
- Powiedziałem wyjdź! Wyjdź sama albo Cię sam wyrzucę! - Tessa spojrzała na niego i widziała gniew w jego oczach. Wiedząc, że nic nie zdziała wyszła z pomieszczenia, zamknęła drzwi a następnie słyszała szloch. To Will płakał.
Magnus Bane był bardzo szalonym czarodziejem ale w dniu dzisiejszym zadziwił samego siebie. Magnus nie lubił Nocnych Łowców ale to nie oznaczało, że się nimi nie interesował. Znał kilka rodów a także plotki, które demony głosiły na ich temat. Tak się składa, że kiedyś usłyszał plotkę na temat rodu Blackheart. Pewien demon powiedział mu, że pewna łowczyni urodziła dziecko, które powstało po nocy spędzonej z demonem. Wtedy Magnus w to nie uwierzył, ponieważ doskonale wiedział, że takie dzieci po prostu umierają za czym się urodzą ale teraz nie miał już nic do stracenia. Właśnie dlatego wrócił do pokoju w, którym leżała Eva, aby zobaczyć czy wszystko pójdzie po jego myśli. Magnus wszedł do pomieszczenia i usiadł na krześle na którym wcześniej siedział Will i czekał.

Kiedy w Instytucie zapanowała cisza a Magnus nadal siedział przy łóżku na, którym leżała Eva. Miał nadzieje, że się nie pomylił i wszystko pójdzie tak jak to zaplanował. Po chwili Magnus zauważył ruch palców dziewczyny. Magnus już wiedział, że się nie pomylił. Po kilku minutach dziewczyna otworzyła oczy a Magnus podszedł do niej i powiedział:
- Witaj. 

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział XI

Sophie weszła do pokoju Evy, po to, by ją obudzić. Najpierw odsłoniła zasłony a następnie podeszła do łóżka, w którym spała dziewczyna. Sophie dotknęła ramienia dziewczyny i lekko nim potrząsnęła. Eva poruszyła się, uchyliła powieki zamykając je natychmiastowo, ponieważ światło, które wpadało do pokoju przez ogromne okna raziło ją w oczu.
- Czas wstawać panienko. - Powiedziała Sophie wyjmując suknię z szafy.
- Jak bardzo wcześnie już jest? - Spytała Eva opierając się na łokciach.
- Niedługo będzie śniadanie. Chyba nie chce go panienka przegapić. Dodatkowo pan Bane przysłał coś dla pani. - Słowa, które wypowiedziała Sophie spowodowały, że Eva poderwała się z łóżka natychmiastowo i zaczęła poszukiwania przesyłki. Wiedziała co tam znajdzie. Eliksir, który miała wypić, po to, by móc udawać wampirzyce na dzisiejszym balu.
Bal. Eva wiedziała, że to co zamierza zrobić jest niebezpieczne ale nie miała wyboru. Jeżeli to miało pomóc w tym, aby de Quincey został pokonany nie ma innego wyjścia. Oczywiście był jeszcze jeden powód dla, którego Eva zgodziła się na taki układ. Po pokonaniu Mistrza Tessa odzyska swojego brata i będzie mogła wrócić do Nowego Jorku zostawiając Willa w spokoju.
- Mam Ci pomóc w ubraniu się? - Słowa Sophie wyrwały Eve z zamyślenia.
- Będę wdzięczna.
Po chwili Eva zmierzała już w stronę jadalni, gdzie odbywało się śniadanie. Dziewczyna weszła do pomieszczenia, w którym byli już wszyscy oprócz Willa. Przywitała się ze wszystkimi i zajęła swoje miejsce.
- Gdzie Will? - Eva spytała Jema, który rozmawiał z Tessą. Chłopak spojrzał na nią i opowiedział:
- Nie mam pojęcia. Po tym jak wróciliśmy w nocy do Instytutu poszedł do swojego pokoju i już go więcej nie widziałem. - Eva podziękowała i spojrzała w stronę wejścia do jadalni, które właśnie przekraczał Will. Chłopak zajął miejsce koło Evy nie obdarzając jej nawet spojrzeniem.
- Spóźniłeś się. - Powiedziała Charlott. Pierwszy raz słowa te wypowiedziane przez Charlott zabrzmiały groźne. Eva spojrzała na nią a potem na Willa, który smarował pieczywo powidłami.
- Wybacz mi moja najdroższa Charlotto ale musiałem rozprawić się z pewnym Przyziemnym, który nazwał mnie oszustem, kiedy tak naprawdę to on oszukiwał podczas naszej gry w karty, podczas mojego pobytu w karczmie, gdzie płaciłem kobietom lekkich obyczajów za to, żeby mnie zabawiały.
- Dosyć tego! - Głos Charlott rozbrzmiał w całej jadalni. - Nie rozumiesz, że to co robisz jest nie na miejscu. Dzisiaj macie do wykonania niebezpieczne zadanie a ty zabawiasz się w jakieś spelunie. Czy ty chociaż przez chwilę pomyślałeś o dzisiejszym wieczorze? Czy wolałeś upijać się do nieprzytomności i wywoływać kolejne, nikomu nie potrzebne bójki? Nie zachowujesz się jak Nocny Łowca Will, od pewnego czasu w ogóle nie zachowujesz się jak ty. Kiedyś byłeś inny. Nie wiem co takiego stało się w Twoim życiu ale to co robisz z nim teraz musi się skończyć i to natychmiast. - Eva spojrzała na Charlott, która wstała od stołu i patrzyła teraz na Willa, który przyglądał się swojemu śniadaniu. - To się musi skończyć Will. Nie jesteś sobą. - Dodała Charlott a w pomieszczeniu zapadła uciążliwa cisza. Nagle Will poderwał się z miejsca, przybliżył się do Charlott i patrząc jej prosto w oczy powiedział:
- Najwidoczniej nie masz pojęcia jaki jestem. - I wyszedł. Eva spojrzała na jego oddalającą się sylwetkę, wstała i powiedziała:
- Porozmawiam z nim. - Następnie podążyła za Willem. Po pewnej chwili dostrzegła go na korytarzu prowadzącym do jego pokoju.
- Stój! - Will nawet nie zareagował. - Mówiłam stój! - Eva podbiegła do niego, chwyciła go za ramię i odwróciła w tak, że teraz stali do siebie przodem.
- Co chcesz?! - Will spojrzał na Eve z pogardą.
- Nie będę pytała się co Ci się stało, bo i tak nie usłyszę prawdy, tylko jakąś wymyśloną na miejscu historyjkę. Chcę tylko wiedzieć dlaczego zachowałeś się tak wobec Charlott. Kobieta dała Ci dach pod głową, kiedy najbardziej tego potrzebowałeś a ty się jej tak odpłacasz?! - Krzyk Evy najprawdopodobniej usłyszał każdy w odległości dwustu metrów albo i więcej.
- To nie Twój interes. Zajmij się sobą. - Eva spojrzała na Willa jak na kompletnego idiotę.
- Wiesz co, mam Cię serdecznie dosyć. Nawet dam Ci spokój. Nie będę Cię już męczyć. Mam tylko jedną prośbę. Jeżeli już musisz się na kimś wyżywać to niech to będę ja a nie Charlott. Ona nic Ci nie zrobiła, a ja tak. Ja Ci zaufałam. Wierzyłam, że możesz się zmienić ale po tym co dzisiaj zrobiłeś nie mam zamiaru już nigdy więcej Ci uwierzyć. - Powiedziała i zaczęła odchodzić w stronę swojego pokoju, gdy nagle usłyszała krzyk Willa:
- Zaczekaj! - Eva zatrzymała się ale nie odwróciła się. - Co chcesz, żebym Ci powiedział? Chcesz usłyszeć o tym co naprawdę robiłem w nocy? Proszę Cię bardzo. Chodziłem po mieście, ponieważ nie mogłem znieść tego, że Gabriel żyje i jedyne co ma to kilka siniaków i zadrapań a ty paskudne wspomnienia. Chcesz wiedzieć, że zastanawiałem się nad tym co ze mną zrobiłaś? Chcesz wiedzieć, że nie mogę spać, ponieważ cały czas myślę o Tobie i o tym co się stało tamtej nocy, kiedy było zebranie Rady? A może chcesz usłyszeć jak bardzo się boję o Ciebie, o to czy nic Ci się nie stanie dzisiaj na przyjęciu? Albo o tym jak bardzo chcę, żeby wszystko było normalnie, żebyśmy mogli ze sobą porozmawiać, spędzić czas bez kłótni ale wiem, że jeżeli tak się stanie to będziesz w ogromnym niebezpieczeństwie. Nie mam na myśli tego, co inni będą mówić o nas. Mam na myśli siebie samego, ponieważ to ja jestem dla Ciebie największym zagrożeniem. Dla Was wszystkich. Chcę, żebyś to w końcu zrozumiała, że musisz się trzymać ode mnie jak najdalej jest to możliwe ale kiedy walczymy musimy być razem i tylko wtedy. Co chcesz jeszcze usłyszeć? - Eva stała tam i nie wierzyła w to co właśnie usłyszała. W jej głowie był ogromny bałagan, którego nie dało się tak szybko uporządkować. Nie wiadomo ile tak stali ale Eva otrząsnęła się, kiedy ponownie usłyszała głos Willa a nie swój. - Proszę Cię, powiedz coś. - Eva po chwili odważyła się spojrzeć na niego. Odwróciła się do niego i spojrzała na jego twarz. Nie widziała już Willa, który zachował się okropnie względem Charlott ani Willa, którego nie można było skrzywdzić. W tym momencie Will stał przed nią przestraszony i zmartwiony a ona nie wiedziała jak wykorzystać to jako swoją przewagę. Jedyną rzeczą jaką mogła zrobić było podejście do niego i dotknięcie jego policzka. Will spojrzał na nią i dotknął jej ręki na jego policzku.
- Powiedz mi dlaczego nie możesz podzielić się ze mną prawdą?
- Nie mogę. Gdybyś się dowiedziała już byś się do mnie nie odezwała.- Eva westchnęła.
- Będzie Ci lepiej, jeżeli z kimś się tym podzielisz.
- Nie mogę. Wybacz. - Powiedział Will i pocałował jej dłoń. - Wybacz mi także za to co zaraz zrobię. - Eva spojrzała na niego zaskoczona. Chciała coś powiedzieć ale nie zdążyła, ponieważ poczuła usta Willa na swoich. Przez chwilę stała i nic nie robiła ale tylko przez chwilę, ponieważ zrozumiała jak bardzo jej tego brakowało. Pogłębiła pocałunek a Will pchnął ją na najbliższą ścianę i przycisnął ją do niej. Złapał ją za ręce i podniósł nad jej głowę. Eva przerwała pocałunek:
- Nie możemy. Jeszcze ktoś zobaczy. – Will spojrzał na nią a Eva zobaczyła w jego oczach strach.
- Nikt nas nie zobaczy. Proszę. – Eva zastanowiła się sekundę i kiwnęła głową. Następnie ich usta ponownie się połączyły. Co jakiś czas odrywali się od siebie po to by na siebie spojrzeć. Dopiero wtedy Eva mogła zobaczyć Willa, którego nic nie martwi. Zwykłego, uśmiechniętego chłopca.
Niestety ta dwójka nie wiedziała, że ktoś ich obserwuje i może wykorzystać ich szczęście przeciwko nim.
Zbliżała się godzina siedemnasta. Tessa przebierała się w suknię Camille z pomocą Sophie.
- Denerwuje się panienka? – Tessa odwróciła się do Sophie, która sznurowała gorset.
- Dlaczego tak sądzisz?
- Jest panienka nieobecna. Wygląda to tak jakby byłabyś gdzieś indziej, w miejscu gdzie jest bezpiecznie. – Tessa spojrzała na swoje ręce, a dokładniej na ręce Camille, które się trzęsły.
- Muszę przyznać, że nie codziennie chodzę na przyjęcia do domu pełnego wampirów i udaję kogoś innego. Boję się, że coś pójdzie nie tak. – Sophie spojrzała na Tesse i powiedziała:
- Nie musi się pani niczego bać. Towarzyszą Ci Eva i Will. Mogą się kłócić ale w momencie zagrożenia wszystkie spory stają się nieważne a jedno broni drugiego.
- Na pewno.
Eva siedziała już w powozie razem z Willem i czekali już tylko na Tessę, która się spóźniała. Każde z nich było zdenerwowane ale nie chciało się przyznać.
- Masz eliksir? – Zapytał Will. Eva spojrzała na niego z uśmiechem i odpowiedziała
- Pytasz się o to już po raz dziesiąty i moja odpowiedzieć jest taka sama. Tak. – Will spojrzał na nią, uśmiechnął się, złapał ją za dłoń i powiedział:
- Martwię się. Nic tego nie zmieni. Jeżeli coś pójdzie nie tak mogę Cię na zawsze stracić. – Eva chciała odpowiedzieć ale w tym momencie drzwi od powozu się otworzyły i do środka weszła Tessa. Will od razu puścił rękę swojej parabatai.
- Gotowa panno Gray? – Spojrzał Will na Tesse.
- Oczywiście panie Herondale.
Po pewnym czasie powóz zatrzymał się przed ogromną rezydencją. Eva spojrzała na Willa, otworzyła buteleczkę i napojem i wypiła go. Will złapał ją za nadgarstek tak jak robił to z Jemem, kiedy chciał wyczuć jego tętno. Po chwili powiedział:
- Już prawie nie czuć pulsu. Myślę, że możemy iść. – Eva kiwnęła potakująco głową i wyszła z powozu z pomocą Thomasa. Po chwili cała trójka zmierzała w stroną wejścia do posiadłości de Quinceya. Will jako ludzki niewolnik Camille odebrał od nich płaszcze i podał innemu a następnie weszli do sali balowej, gdzie przyjęcie już trwało. Eva spojrzała na Tesse i zapytała:
- Widzisz kogoś znajomego dla Camille? – Tessa kiwnęła przecząco głową. Nagle cała trójka usłyszała głos dochodzący za ich pleców:
- Moja droga Camille. Nie uwierzysz jak bardzo się cieszę z tego, że jednak postanowiłaś uczestniczyć w moim przyjęciu.
- De Quincey. Miło Cię widzieć. Stwierdziłam, że zbyt długo się nie widzieliśmy i zdecydowałam się przyjść na twoje przyjęcie. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że przyprowadziłam ze sobą moją nową znajomą, którą poznała, gdy byłam we Francji. – Wampir spojrzał teraz na Eve, która starała się zachowywać jak wampir.
- Oczywiście, że nie mam nic przeciwko pięknym kobietom. Wydawało mi się, że dobrze o tym wiesz. – Spojrzał na Tesse. – De Quincey. – Przedstawił się i pocałował wyciągniętą przez Eve rękę.
- Anna. – Powiedziała blondynka.
- Miło mi Cię poznać Anno. A to jak zgaduję twój kolejny ludzki niewolnik. – Teraz spojrzenie de Quinceya było utkwione w Willu. – Co ty na to, abym spróbował trochę twojego towarzysza. – Eva spojrzała przerażona na Tesse, ponieważ nie wiedziała jak ta się zachowa ale na szczęście Tessa odpowiedziała:
- Przykro mi ale wiesz jak bardzo nie lubię się dzielić z innymi.
- No tak. Muszę już iść, porozmawiać z innymi gościmi. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawiły. – Odrzekł i odszedł. Tessa spojrzała na Eve przerażona.
- Było blisko. – Tylko tyle udało się powiedzieć Evie, ponieważ usłyszała, że ktoś woła Camille.
Trójka nastolatków odwróciła się i zobaczyła, że podchodzi do nich wysoki, czarnowłosy mężczyzna.
- To jest Magnus. - Powiedział Will.
- Moja droga Camille. Bardzo się cieszę, że w końcu się spotykamy. Nie uwierzysz jak bardzo za Tobą tęskniłem. - Mężczyzna pochylił się nad jej dłonią i musnął wargami rękawiczkę. W momencie, gdy Magnus dotknął Tessę, ta zobaczyła wszystkie wspomnienia Camille. Niektóre z nich spowodowały zawstydzenie u Tessy więc ta zabrała szybko swoją rękę.
- Tam jest pokój w którym możemy porozmawiać. - Tessa ruszyła za czarownikiem razem z dwójką Nocnych Łowców do wskazanego przez niego pomieszczenia.
Okazało się, że pomieszczenie do którego weszli jest biblioteką. Magnus rozpalił ogień w kominkach za pomocą magii.
- Mam nadzieję, że eliksir, który dla Pani sporządziłem działa bez zarzutów. - Magnus zwrócił się do Evy, która razem z Willem zaczęła przeglądać papiery znajdujące się na stole.
- Wszystko idzie zgodnie z planem. Dziękuję. - Spojrzała na niego chwilę a następnie wróciła do szukania. Dla Magnusa to było jednoznaczne, że dziewczyna nie będzie z nim rozmawiać o ile nie będzie to konieczne. Nie dziwiło go to, ponieważ Nocni Łowcy zawsze podkreślali swoją wyższość nad Podziemnymi.
- A więc panno Tesso, jesteś czarownicą? - Magnus spojrzał teraz na Tessę, która cały czas spoglądała w ogień rozpalony za pomocą magii.
- Nie można tego dokładnie stwierdzić, ponieważ nie mam jakiegoś znaku, dzięki któremu można by było jednoznacznie stwierdzić, że jestem czarownicą.
- No tak, znak. Każdy czarodziej ma znak. W moim przypadku są to kocie oczy. Na pewno je zauważyłaś. Znam jednak czarowników, którzy maja na przykład niebieską skórę. Jednak ty na pewno jesteś czarownicą. - Magnus zawahał się na chwilę i dodał. - Ale ty nie chcesz być czarownicą.
- Ja nigdy nie wiedziałam o istnieniu waszego świata. Myślałam, że występujecie tylko w bajkach dla dzieci.
- Od kiedy dzieciom na dobranoc czyta się opowiadania o tym jak Nocny Łowca zabił demona? Nic dziwnego, że mają po tym takie koszmary.
- Will! - Eva krzyknęła na chłopaka. - Weź się do pracy. Nie mamy za dużo czasu. - Will spojrzał na Eve i wrócił do przeglądania szuflad w starym biurku. Po pewnym czasie Will poprosił Magnusa, aby ten przyjrzał się staremu zwojowi papieru.
- To plan automatu. Sztucznego człowieka. - Eva spojrzała na Willa z przerażeniem. Nocni Łowcy wiedzieli, że to nie wróży niczego dobrego. - To obok to czar wiążący automat z demoniczną energią. Takie automaty miały by trochę woli, jednak byłyby posłuszne osobie, która ten czar rzuciła.
- Mechaniczna armia. De Quincey chce stworzyć mechaniczną armię. - Powiedziała Eva.
- Spokojnie. Rzucenie czaru wiążącego nie jest łatwe. De Quincey musiałby znaleźć czarodzieja, który by to zrobił a to nie będzie proste zadanie. - Odrzekł Magnus.
- Rozumiem. - Powiedział Will i schował zwój do wewnętrznej kieszeni marynarki.
- Musimy już iść. - Powiedział Magnus i podszedł do drzwi.
- Gdzie? - Spytała Eva.
- Pewnego razu zaproszono mnie na przedstawienie teatralne. Wydaje mi się, że musicie to zobaczyć. - Eva spojrzała na Willa a ten kiwnął głową. Następnie cała czwórka ruszyła w stronę wielkiej sali gdzie były poustawiane krzesła a na scenie stało krzesło z wysokim oparciem i kajdankami przymocowanymi do niego.
- To tutaj urządzają swoje przedstawienia. Przyprowadzają człowieka i wysysają z niego krew. - Powiedział Magnus.
- Skąd ich biorą? - Spytała Eva.
- Są to złoczyńcy, bezdomni, prostytutki. Osoby za którymi nikt nie będzie tęsknił.
Will znalazł cztery wolne miejsca i wszyscy usiedli. Nie musieli długo czekać na to, by wampiry przyprowadzili człowieka. De Quincey przywitał gości i opowiedział im dlaczego ten człowiek się tutaj znajduje.
- Jak macie plan? - Zapytał Bane spoglądając na Eve.
- Musimy poczekać, aż pojawi się krew. Ty zabierasz Tessę i na tym twoje zadanie się kończy. - Odpowiedziała dziewczyna patrząc na scenę.
- Wydaje mi się, że potrafię więcej niż pilnowanie młodej dziewczyny. Mogę Wam się przydać. - Powiedział Magnus.
- Takie jest Twoje zadanie. Nie będziemy zmieniać planu tylko dlatego, że chcesz pobawić się w bohatera. Nikt nie może zobaczyć tutaj Camille, bo pomyślą, że to ona jest winna. - Odpowiedziała twardo Eva nawet na niego patrząc.
- No tak. Nocni Łowcy zawsze są bohaterami ale niech Wam będzie. Mam tylko nadzieję, że wiecie co robicie.
Nagle de Quincey podszedł do więźnia, podniósł worek, który miał zarzucony na głowę na tyle, by odsłonić jego szyję. Wampir rozciął mu szyję za pomocą pierścienia. Na jego szyi pojawiła się cienka, czerwona linia. De Quincey dotknął ranę dwoma palcami a następnie uniósł je do ust. Zebrane wampiry zaczęły jęczeć, ponieważ wyczuły zapach krwi.
- Magnusie, zabierz Tessę. - Powiedziała Eva. Tessa z niechęcią ruszyła w stronę wyjścia z Magnusem po tym jak zobaczyła jak Eva na nią patrzy. Dziewczyna zaczęła rozumieć jak czuł się Magnus, gdy nie pozwolono mu bardziej pomóc. To Nocni Łowcy są tutaj najważniejsi nie oni. Tessa była już przy wyjściu, kiedy Will wstał i wyjął z kieszeni fosfor. Spojrzała na scenę, gdzie de Quincey ściągnął więźniowi worek z głowy i jedyne słowo, które udało się wypowiedzieć to Nate.

Po chwili Tessa krzyknęła. Jednak to nie był zwykły krzyk. Dziewczyna wykrzykiwała słowa:
- Will, Eva zróbcie to! Już! - Eva spojrzała przerażona na Tesse. Will nie mając innego wyjścia nacisnął przycisk. Tessa zamknęła oczy w oczekiwaniu na rozbłysk białego światła, ale usłyszała jedynie głośny świst. Otworzyła oczy i zobaczyła, że pokój zaczyna wypełniać się ogniem. Chciała podbiec do Nathaniela ale Magnus ją zatrzymał. Tessa zaczęła się wyrywać ale usłyszała jak czarownik krzyczy jej do ucha:
- Nie możesz tam iść! Jesteś teraz wampirem, co oznacza, że spłoniesz jak papier! - Tessa spojrzała na wampiry i zobaczyła jak płoną, gdy tylko ogień ich dotyka. Jednak Tessa musiała dostać się do brata więc walczyła z Magnusem o to by ją puścił.
W czasie, gdy Tessa mocowała się z Magnusem Eva i Will walczyli z wampirami, które zorientowały się, że to oni spowodowali pożar i, że są Nocnymi Łowcami. Eva właśnie przebiła wampira nożem, gdy Will upadł u jej nóg a zakrwawiony wampir chciał go zabić. Dziewczyna nie zastanawiając się wbiła wampirowi nóż w miejsce, gdzie znajduje się serce.
Wampir zesztywniał i przewrócił się do tyłu. Will od razu wstał i podniósł swój miecz z podłogi. Nagle obok nich przebiegła Tessa. W ostatniej chwili Will złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
- Czemu nie jesteś z Magnusem?! - Krzyknął Will.
- Tam jest mój brat! Muszę się do niego dostać!
- Jedyne co teraz musisz to wrócić do Magnusa i stąd wyjść! - Wrzasnęła Eva i nagle wszyscy usłyszeli dźwięk tłuczonego szkła. Do pomieszczenia wpadli Nocni Łowcy odziani w stroje bojowi, inni wchodzili do sali przez wielkie drzwi. Tessa wykorzystała chwilę nieuwagi u Willa i pobiegła do brata. Eva ujrzała w tłumie łowców Jema, który zbliżał się do nich. Will właśnie zabił kolejnego wampira, kiedy Jem do nich podszedł.
- Bałem się, że nie przyjdziecie.
- Mieliśmy nie zareagować, kiedy pomieszczenie wypełniło się ogniem? - Spytał Jem w momencie, gdy powalił wampira na ziemię. Jedyne na czym skupiała się Eva było to, żeby nie dać się zaskoczyć wampirom. Nie słyszała o czym rozmawiają Nocni Łowcy i wampiry. Nie to było dla niej najważniejsze.
Walka pomiędzy Nocnymi Łowcami a wampirami trwała. Niestety, straty były nie tylko po stronie wampirów ale także Nefilim.
Tessie udało się dotrzeć do brata ale ciężko było z nim nawiązać kontakt.
Will i Eva walczyli razem na scenie. Niedaleko nich był Jem. W pewnym momencie Will zauważył, że de Quincey próbuje zatopić swoje kły w szyi Tessy. Nie czekając długo odciągnął go od niej.
- Nocny Łowca. Od kiedy im pomagasz Camille? - De Quincey spojrzał wściekły na Tessę. Dziewczyna usłyszała dziwny dźwięk. Spojrzała na Willa i zobaczyła w jego dłoniach pistolet.
- Zostaw ją w spokoju, bo Cię zabiję. - Wampir zaśmiał się.
- Doskonale wiesz, że nie możesz mnie zabić tą zabaweczką. - Odrzekł.
- Jeżeli kula przejdzie przez serce to umrzesz. - Wampir skoczył na Willa, co spowodowało wypuszczenie broni przez Willa. Tessa podeszła i złapała ją ale nie wiedziała jak zabić wampira bez zranienia Willa. Nocny Łowca ugryzł przeciwnika w przedramię. Zaskoczony wampir odskoczył od niego. W tym samym momencie Tessa strzeliła. Niestety trafiła w ramię a nie w serce.
- Jeszcze po Ciebie wrócę Camille. - Powiedział de Quincey i uciekł. Kilku Nocnych Łowców pobiegło za nim ale nic to nie dało, ponieważ był za szybki.
- Eva! - Will usłyszał krzyk i spojrzał w stronę, gdzie ostatnio widział swoją parabatai. Stała tam nadal, jednak tym razem z nożem wbitym w serce. Dziewczyna spojrzała na niego i padła na ziemię. Will podbiegł do niej, złapał za rękę i nagle poczuł ogromny ból w miejscu gdzie znajdowała się runa parabatai a to mogło oznaczać tylko jedno. Eva umarła.

__________________________________________________
Sesja w końcu się skończyła a nawet wcześniej ale musiałam dokończyć rozdział. Jestem świadoma tego, że wiele fragmentów pokrywa się z oryginałem ale nie za bardzo wiedziałam jak to zmienić, aby było dobrze. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Przepraszam także za błędy:)

czwartek, 15 stycznia 2015

PRZEPRASZAM

Wiem, że obiecałam rozdział ale ....









Kiedy pisałam ostatnio, że dodam niedługo rozdział nie znałam wtedy jeszcze terminów egzaminów.
Mam trzy w jednym tygodniu, praktycznie dzień po dniu a do tego jeszcze dwa kolokwia z chemii i jedno z anatomii. 
Niestety na rozdział będziecie musieli poczekać, aż napiszę wszystkie egzaminy i poprawki.
Jeszcze raz przepraszam. 

niedziela, 4 stycznia 2015

Zapowiedź rozdziału XI

(...)Chcesz wiedzieć, że nie mogę spać, ponieważ cały czas myślę o Tobie i o tym co się stało tamtej nocy, kiedy było zebranie Rady? A może chcesz usłyszeć jak bardzo się boję o Ciebie, o to czy nic Ci się nie stanie dzisiaj na przyjęciu? Albo o tym jak bardzo chcę, żeby wszystko było normalnie, żebyśmy mogli ze sobą  normalnie porozmawiać , spędzić czas bez kłótni ale wiem, że jeżeli tak się stanie to będziesz w ogromnym niebezpieczeństwie. Nie mam na myśli tego, co inni będą mówić o nas. Mam na myśli siebie samego, ponieważ to ja jestem dla Ciebie największym zagrożeniem. Dla Was wszystkich. Chcę, żebyś to w końcu zrozumiała, że musisz się trzymać ode mnie jak najdalej to możliwe ale kiedy walczymy musimy być razem i tylko wtedy. Co chcesz jeszcze usłyszeć?


Rozdział jest w trakcie pisania. Nie wiem kiedy dokładnie się pojawi ale się pojawi. Miał być w trakcie przerwy świątecznej ale nie dałam rady. Winą jest moje lenistwo, ponieważ kiedy człowiek wraca do domu na święta o nie ma ochoty na nic innego jak słodkie nic nie robienie. 
Ja tak właśnie spędziłam większość przerwy świątecznej. Drugą część wykorzystywałam na zrobienie wszystkiego co miałam zrobić na uczelnie ale i tak jeszcze wszystkiego nie zrobiłam.
Dlatego piszę jeszcze raz: Rozdział będzie ale nie wiem kiedy.
Przepraszam.