wtorek, 8 września 2015

Rozdział XII

Londyn był pogrążony w ciemności. Na ulicach słychać było słychać ludzi wychodzących z karczm. Jednak w londyńskim Instytucie była zupełna cisza. Will siedział w izbie szpitalnej przy łóżku na, którym leżała Eva. Will dotykał jej dłoni, która była już zimna. Leżała z zamkniętymi oczami i wyglądała na niewinną. Will przyglądał się jej i zastanawiał się jak mógł dopuścić do jej śmierci. Przez cały czas starał się przypomnieć sobie tą sytuację. Pamiętał jak próbował obronić Tessę, ugryzł tego przeklętego wampira a potem usłyszał krzyk Jema a następne co widział to ona z nożem wbitym w serce. Will usłyszał kroki na korytarzu więc odwrócił się szybko w stronę drzwi i zobaczył Charlott wchodzącą do pomieszczenia. Will odwrócił od niej wzrok i ponownie spoglądał na Eve. Charlott podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu. Will nie zareagował.
- Musisz odejść od niej. Cisi Bracia chcą zabrać jej ciało do Cichego Miasta, aby je spalić. - Charlott poczuła, że mięśnie Willa spięły się.
- Nie. Jeszcze nie.
- Muszą, Will.
- Nawet nie zdążyłem się z nią pożegnać. Podczas naszej ostatniej rozmowy poprosiłem ją o to, by wybaczyła mi i nie próbowała zrozumieć mojego zachowania. - Spojrzał na Charlott. Kiedy spojrzała na Willa zobaczyła w jego oczach łzy.
- Myślę, że nam wszystkim jest przykro z powodu jej śmierci ale już nic nie można zrobić. Musisz dać jej odejść. - Will spojrzał jeszcze raz na ciało leżące na łóżku, wstał, złożył pocałunek na jej czole i nie mówiąc nic odszedł.

Tessa wracała właśnie z pokoju swojego brata, kiedy na korytarzu spotkała Jema, który nie wyglądał najlepiej. Zmęczenie było widoczne na jego twarzy a także żal. Jem spojrzał na Tessę, w momencie, gdy prawie na siebie wpadli i odsunął się od niej na bezpieczną odległość.
- Przepraszam, nie chciałem Cię skrzywdzić. - Powiedział Jem
- Nic się nie stało. - Odrzekła cicho Tessa.
- Jak tam Twój brat?
- Nie za dobrze ale przynajmniej odzyskał przytomność, właśnie od niego wracam.
- Dobrze, że się obudził. Przynajmniej on. - W momencie, gdy znaczenie tych słów dotarło do Tessy, zrozumiała co Jem miał na myśli. Jej brat się obudził ale Eva już nigdy. Tessa położyła rękę na ramieniu Jema i powiedziała:
- Bardzo mi przykro z powodu Evy, gdybym tylko mogła cofną czas...
- Ale nie możesz. - Przerwał jej Jem. - A teraz wybacz mi Tesso ale muszę iść zobaczyć co z Willem. Strata parabatai dla Nocnych Łowców to coś bardzo poważnego. - Powiedział i odszedł. Nawet na nią nie spojrzał.

Charlott stała przy łóżku na, którym leżała Eva w momencie, gdy do pomieszczenia wszedł Magnus. Mężczyzna podszedł do kobiety i spojrzał na ciało, które leżało na łóżku.
- Bardzo mi przykro, gdybym mógł coś zrobić to proszę mi uwierzyć, że zrobiłbym to ale niestety magia nie potrafi przywrócić czyjegoś życia. - Powiedział Magnus.
- Wiem o tym, dlatego nawet o to Pana nie proszę. Doskonale wiem, że to moja wina. Nie powinnam jej na to pozwalać. Powinnam posłuchać Willa, kiedy mówił, że to niebezpieczne ale niestety uległam jej urokowi i zgodziłam się na ten plan. Nie powinnam tam puszczać żadnego z nich. To tylko dzieci. To my dorośli powinniśmy się tym zająć. Niestety już za późno. - Odrzekła Charlott.
- To nie była Pani wina. Jesteście Nocnymi Łowcami. To jest zwykłe ryzyko. Nikt nie mógł tego przewidzieć. - Powiedział cicho Magnus.
- Nie ma Pan racji. To moja wina. Obiecałam jej rodzicom, że będę o nią dbała a ona nie żyje, ponieważ uległam grupie dzieci, którzy myślą, że mogą wszystko, ponieważ potrafią machać mieczem. - Stwierdziła Charlott i wyszła z pomieszczenia. Magnus spojrzał na dziewczynę i po chwili także opuścił pokój.
Tessa siedziała w swoim pokoju, kiedy usłyszała, że ktoś idzie korytarzem. Mając nadzieję, że to Jem albo Will otworzyła drzwi ale ujrzała tylko Sophie, która niosła wiadro napełnione do pełna. Sophie zatrzymała się, spojrzała na Tessa a następnie spytała:
- Potrzebuje Panienka czegoś?
- Nie. Myślałam, że to Jem. Co masz w tym wiadrze Sophie?
- Panicz Jem jest w jadalni i rozmawia z Henrym a w wiaderku mam lekarstwo dla Willa. - Odpowiedziała Sophie a Tessa spojrzała na nią zdziwiona.
- Po co mu lekarstwo?
- Panicz Herondale musi wypić to, aby usunąć z jego organizmu wampirzą krew. Niestety nie chce współpracować i wszystko co mu przynoszę wylewa zamiast pić. - Odrzekła ze zmęczeniem Sophie. - Ja rozumiem, że to co się dzisiaj stało jest dla niego ogromnym szokiem ale musi zrozumieć, że wszystkim jest ciężko.
- Mam pomysł. Może ja mu to zaniosę i wytłumaczę mu, że musi pić lekarstwo jak dorosły mężczyzna.
- Jesteś pewna? - Sophie spojrzała na nią ze strachem.
- Oczywiście, że tak.
- No dobrze, a gdzie jest?.
- Na poddaszu - Odpowiedziała Sophie i podała Tessie wiaderko a następnie odeszła w stronę jadalni. Tessa skierowała się na poddasze. Tessa po chwili była tam i weszła do środka. Will leżał na podłodze. Kiedy Tessa podeszła do niego zobaczyła, że ma zamknięte oczy a dodatkowo był rozpalony i cały mokry. Nagle Will zaczął coś mówić :
- Cecyli... Cecyli – Po usłyszeniu tych słów Tessa poczuła lekkie ukucie w środku. Tessa była świadoma tego, że Will jest przystojny i mógł mieć pełno dziewczyn ale nie sądziła, że jednak istnieje ktoś taki. Jednak dziewczyna wiedziała, że to nie czas na takie przemyślenia. Ukucnęła, dotknęła ramienia Willa i powiedziała:
- Will, hej, obudź się. - Chłopak poruszył się a po chwili otworzył oczy. Złapał Tessę na rękę i spojrzał na nią. Następnie rozejrzał się po pomieszczeniu i zwrócił uwagę na wiadro stojące obok Tessy.
- Przysłali Cię, abyś wmusiła we mnie to lekarstwo? Nie potrzebnie tutaj przyszłaś, ponieważ tego nie wypiję. - Powiedział Will i usiadł na podłodze obok Tessy.
- Musisz je wypić ono Ci pomoże. - Will zaśmiał się na te słowa.
- Pomoże? Pewnie nawet Ci nie powiedzieli na co dokładnie jest to lekarstwo. - Odrzekł z sarkazmem Will.
- Ma Ci pomóc pozbyć się krwi wampira z organizmu.
– Ale nie wiesz dlaczego. - Tessa spojrzała zaciekawiona na Willa. - Chodzi o to, żebym nie zamienił się w wampira. - Tessa krzyknęła.
- Zmieniasz się w wampira?
- Jeszcze nie. Potrzeba kilku dniu do tego a i tak najpierw musiałbym umrzeć. Chociaż wydaje mi się, że stanie się to niedługo. - Will utkwił wzrok w podłodze a Tessa mogła zobaczyć jedną łzę spływającą mu po policzku. Wtedy zrozumiała. On cierpiał po stracie Evy. Tessa położyła mu rękę na ramieniu licząc się z tym, że on ją zepchnie, jednak tego nie zrobił. On tylko na nią spojrzał a Tessa mogła zobaczyć ogromny smutek w moich oczach.
- To nie była Twoja wina. - Odrzekła Tessa a Will się zaśmiał.
- Oczywiście, że moja. Gdybym tylko robił to co należy a nie to co chciałem nie doszło by do tego. Nic by jej się nie stało. A tak, to ona nie żyje a ja czuję się jakbym za chwilę także miał umrzeć. - Kiedy Will skończył wypowiadać te słowa zrobił coś czego Tessa nigdy się nie spodziewała. Złapał jej podbródek a następnie przysunął ją do siebie i pocałował ją. Tessa była zbyt zaskoczona aby od razu oddać pocałunek, jednak po chwili odpowiadała na ruchy warg Willa. Jego usta były ciepłe i mokre. Całował ją bardzo delikatnie, jakby bał się, że zrobi jej coś złego. Jednak po chwili odsunął się od niej, spojrzał na nią i krzyknął:
- Wynoś się stąd! - Tessa oniemiała. Jeszcze przed chwilą ją całował a teraz ją wyrzucał. Nie mogła dać się wyrzucić.
- Nie! Ja nie wychodzę. - Odrzekła Tessa i spojrzała na Willa, który wylewał sobie właśnie na głowę wodę z wiadra.
- Powiedziałem wyjdź! Wyjdź sama albo Cię sam wyrzucę! - Tessa spojrzała na niego i widziała gniew w jego oczach. Wiedząc, że nic nie zdziała wyszła z pomieszczenia, zamknęła drzwi a następnie słyszała szloch. To Will płakał.
Magnus Bane był bardzo szalonym czarodziejem ale w dniu dzisiejszym zadziwił samego siebie. Magnus nie lubił Nocnych Łowców ale to nie oznaczało, że się nimi nie interesował. Znał kilka rodów a także plotki, które demony głosiły na ich temat. Tak się składa, że kiedyś usłyszał plotkę na temat rodu Blackheart. Pewien demon powiedział mu, że pewna łowczyni urodziła dziecko, które powstało po nocy spędzonej z demonem. Wtedy Magnus w to nie uwierzył, ponieważ doskonale wiedział, że takie dzieci po prostu umierają za czym się urodzą ale teraz nie miał już nic do stracenia. Właśnie dlatego wrócił do pokoju w, którym leżała Eva, aby zobaczyć czy wszystko pójdzie po jego myśli. Magnus wszedł do pomieszczenia i usiadł na krześle na którym wcześniej siedział Will i czekał.

Kiedy w Instytucie zapanowała cisza a Magnus nadal siedział przy łóżku na, którym leżała Eva. Miał nadzieje, że się nie pomylił i wszystko pójdzie tak jak to zaplanował. Po chwili Magnus zauważył ruch palców dziewczyny. Magnus już wiedział, że się nie pomylił. Po kilku minutach dziewczyna otworzyła oczy a Magnus podszedł do niej i powiedział:
- Witaj. 

10 komentarzy:

  1. Żyjesz! Dodałaś nexta! Hurra! Rozdział boski. Czekam na nekst. Oby był szybko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietnie ze dodalas nowy rozdzial, juz sie msrtwilam ze pozucilas pisanie tego bloga. Rozdzial jak zawsze swietny �� czeksm z niecierpliwoscia na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  3. No nareszcie!
    Wiedziałam że ona Przeżyję!

    OdpowiedzUsuń
  4. No nareszcie!
    Wiedziałam że ona Przeżyję!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja dalej czekam i wierzę. Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy dodasz nexta? Kocham tego bloga ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest już luty 2017 w ja nadal wchodzę na tego bloga z nadzieją że zobaczę kolejny rozdział. Ehh mimo tak długiego czasu ja tu nadal jestem ,mam nadzieję że kiedyś tu jeszcze wejdziesz i może dokończysz to ff

    OdpowiedzUsuń