środa, 25 czerwca 2014

Rozdział VI

Jem siedział w bibliotece, kiedy drzwi się otworzyły i do pomieszczenia weszła Eva. Jem nigdy jej się dokładnie nie przyglądał, ponieważ nie miał czasu. Dopiero teraz zauważył, że długie, blond włosy dziewczyny sięgały jej, aż do pośladków i były one lekko kręcone na końcach. Mógłby się założyć, że jak będzie starsza będzie miała wielu adoratorów, ponieważ już była piękna, a co dopiero za kilka lat. Nie była ona w typie Jema, podobała mu się ale to nie było to czego szukał u wymarzonej dziewczyny. Eva spojrzała na chłopaka i się do Niego uśmiechnęła, on odpowiedział jej tym samym.
- Hej Jem? Co tutaj robisz? – Dziewczyna skierowała pytanie do Niego szukając jednocześnie czegoś na biurku.
- Obiecałem Charlott, że pomogę jej z jakimiś papierami. – Odpowiedział i spojrzał na Eve, która cały czas czegoś poszukiwała.
- Znam ten ból. Najczęściej są to nudne papiery dotyczące jakiś porozumień albo innych bezsensownych spraw.
- Dokładnie tak. Mam jej uporządkować papiery o przewinieniach podziemnych z ostatnich pięciu lat. Czego szukasz, jeżeli mogę wiedzieć? – Chłopak spojrzał na Eve, która zrezygnowana wyprostowała się i spojrzała najpierw na biurko a potem na chłopaka.
- Mojej książki. Jest to „Opowieść o dwóch miastach” Dostałam ją od rodziców, gdy… - W tym momencie dziewczyna przerwała i spojrzała na Jema. Chłopak wiedział, że nie chciała o tym mówić. Jem próbował wypytać się Willa na temat rodziców dziewczyny ale ten go zbywał i mówił, że jeżeli chce coś wiedzieć powinien spytać właśnie jej. Niestety chłopak nie był przekonany do tego pomysłu. Wolał poczekać trochę i wtedy jej się zapytać. – Nie widziałeś jej nigdzie? – Skierowała dziewczyna pytanie w jego stronę a on starał sobie przypomnieć gdzie ostatni raz widział książkę.
- Jeżeli dobrze pamiętam to chyba Will brał ją dzisiaj rano. Nie mówił po co. – Powiedział Jem i zauważył, że jego odpowiedź zaskoczyła blondynkę.
- Jesteś pewny, że to był Will? – Eva spojrzała na Niego podejrzliwie.
- Tak, a co?
- Nic. Tylko zastanawiam się po co mu moja książka, ponieważ on nienawidzi tej opowieści. – Jem zauważył,  że Eva patrzy w okno i o czymś myśli.
- No cóż. Widać, że czeka mnie wizyta u panicza Herondale. – Jem wyczuł niezadowolenie w jej głosie. Chłopak wiedział co dzieje się pomiędzy nią a Willem, ponieważ ten drugi mu  o wszystkim mówi. Jednak Jem chciał poznać co o tym wszystkim myśli Eva.
- Nie jesteś zadowolona  z tego powodu. Powiesz mi co się stało? Tylko nie mów, że nic, ponieważ wiem, że coś jest na rzeczy. – Eva spojrzała niepewnie, jakby zastanawiała się czy powiedzieć całą prawdę Jem. W końcu dziewczyna usiadła na krześle po przeciwnej stronie biurka i zaczęła mówić:
- Powiem Ci to co dam radę ale musisz mi obiecać, że nie będziesz przerywać. – Eva spojrzała na chłopaka a ten przytaknął głową.
- Jak wiesz ja i Will jesteśmy parabatai. Niestety nie zostaliśmy nimi z tego powodu, o których jest w książkach, czyli wielkiej przyjaźni i chęci ofiarowania swojego życia za drugą osobę. Ja i Will zdecydowaliśmy się na to, ponieważ oboje  chcieliśmy zobaczyć jak to jest, jednak tak myślałam do czasu, aż skończyłam szesnaście lat a Will zabrał mnie na naszą pierwszą, nielegalną wyprawę na demony. To wtedy właśnie zrozumiałam, że potrzebujemy siebie, ponieważ oboje jesteśmy sami w pewnym sensie. Oboje mieliśmy potrzebę tego, aby ktoś się o nas zatroszczył, nawet ktoś taki kto Cię nie znosi. Do jego szesnastych urodzin nasze stosunki były w miarę dobre, jednak to parę dni temu wszystko zaczęło się psuć. Na początku tego dnia wszystko było idealnie. Will zachowywał się miło. Nawet udało mu się mnie rozśmieszyć. Niestety, po jakimś czasie jego zachowanie się diametralnie zmieniło. To było właśnie tutaj w tej bibliotece, kiedy William Herondale złożył mi propozycję. On chciał, żebym się z nim przespała. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Wystraszyłam się go. Na szczęście przybyłeś ty i już nie byliśmy sami, jednak, gdy szłam do swojego pokoju Will podszedł do mnie i zakazał mi o tym mówić. Miałam nawet taki plan, ponieważ nie wiedziałam po co ktoś miał o tym wiedzieć. Na moje nieszczęście Charlott chciała mnie widzieć następnego dnia, po to, abym jej wszystko wytłumaczyła. Na początku nie chciałam jej nic mówić, jednak później coś mnie podkusiło i o wszystkim jej powiedziałam. Wiedziałam, że się zawiodła. Nie tylko Willem ale także i mną, ponieważ dopuściłam, aby coś takiego się stało. Charlott była wściekła. Chciała iść od razu porozmawiać z Willem ale poprosiłam ją, żeby dała mi czas na to, abym sama wszystko poukładała. Dała mi dwa dni. Po wyjściu z jej gabinetu, wtedy gdy się spotkaliśmy musiałam Cię okłamać, chociaż nie chciałam. Następnie poszłam szukać Willa. Znalazłam go na sali treningowej. Zażądałam wyjaśnień. Will nie chciała mi na początku powiedzieć prawdy, jednak ja byłam nie ugięta. Szczerze? Chyba wolałabym nie znać prawdy. Will powiedział mi, że założył się z Gabrielem Ligtwood’em o to, że się ze mną prześpi. Na początku mu nie wierzyłam ale ona był taki przekonujący, kiedy o tym mówił, że zrozumiałam, że to  prawda. W momencie, gdy zaczęłam okładać go pięściami on mnie pocałował. Na początku byłam zszokowana, jednak oddałam pocałunek. Nie wiem co mną kierowało. Na szczęście przyszła Jessamine i przerwaliśmy. Po jej odejściu Will chciał dalej się całować, jednak ja obraziłam go a następnie udałam się do swojego pokoju. Jutro mija termin, który dała mi Charlott a ja nie wiem co robić. – Eva spojrzała na chłopaka, który jej się  przyglądał. Jem wiedział o tym co się stało, jednak lepiej było usłyszeć wersje obu stron a nie jednej i oceniać.
- Powiedz coś. Proszę. – Eva skierowała słowa w jego stronę i na Niego spojrzała. Jem wiedział czego ona potrzebowała. Zrozumienia. Tego samego co Will, tyle, że z innego powodu. Jem postanowił zadać jej to samo pytanie, które zadał wczoraj wieczorem Willowi.
- Żałujesz pocałunku? – Eva spojrzała na Niego zaskoczona tak samo jak wczoraj Will. Na pewno nie spodziewała się, że po tym wszystkim co powiedziała usłyszy tylko to. Tak samo jak Will. Może ta dwójka  twierdziła, że się od siebie różnią, jednak Jem myślał inaczej, do potwierdzenia swojej teorii potrzebował tylko jej odpowiedzi. Miał na dzieję, że będzie taka sama.
- Nie. Nie żałuję. –  A więc jednak, pomyślał Jem.
Eva stała pod drzwiami do pokoju Willa, kiedy usłyszała głosy dochodzące za drzwi. Były to głosy Willa i Jema. Eva wiedziała, że nie powinna podsłuchiwać ale była ciekawa o czym rozmawiają:
- Chcesz mi powiedzieć, że Eva powiedziała Charlott o tym co się stało?
- Dokładnie tak.
- Jakim cudem się o tym dowiedziałeś?
- Podpuściłem ją. Eva przyszła do biblioteki i zaczęliśmy rozmawiać. Poprosiłem ją aby powiedziała mi o tym co się pomiędzy Wami stało. Zauważyłem, że na początku miała wątpliwości, jednak po chwili mówiła mi już o wszystkim.
- Po co chciałeś wiedzieć o wszystkim od niej, przecież powiedziałem Ci prawdę?
- Chciałem poznać jej wersję wydarzeń.
- Po co?
- Po to, by stwierdzić, że jesteście do siebie bardziej podobni niż myślicie.
- Co masz na myśli?
- Powiem tylko tyle, żadne z Was nie żałowało tego pocałunku. – Po tym co usłyszała Eva wiedziała, że nie może iść teraz do Willa. Zbiegła ze schodów i ruszyła prosto do swojego pokoju. Zamknęła za sobą drzwi i się o nie oparła. Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Po pierwsze Jem wiedział o wszystkim od Willa.  Po drugie Jem wydał ją, mówiąc Willowi o Charlott. Teraz była pewna, że chłopak jej nie odpuści. Eva cały czas pamiętała wyraz twarzy Willa, kiedy powiedziała mu, że mogła już powiadomić o wszystkim Charlott. Jednak rzeczą, która najbardziej ją zszokowała to słowa Jema o tym, że żadne z nas nie żałowało pocałunku. To było niemożliwe, żeby Will nie żałował. On to zrobił specjalnie tylko po to, aby wyprowadzić ją z równowagi. Eva usłyszała, że ktoś dobija się do jej drzwi. Dziewczyna była pewna, że to Will, ponieważ dowiedział się prawdy od Jema. Blondynka miała dwa wyjścia: udawać, że jej nie ma w pokoju albo otworzyć drzwi i słuchać kolejnych obelg skierowanych w jej stronę. Eva wiedziała, że jako nocny łowca powinna stawiać czoła wszystkim przeciwieństwom, jednak jako dziewczyna miała już dość słuchania Willa. Była już wyczerpana. To wszystko co zdarzyło się w przeciągu tych kilku dni w bardzo dużym stopniu wpłynęło na Eve. Dziewczyna postanowiła nie otwierać drzwi. Odsunęła się od na bezpieczną odległość tak,  żeby Will nie mógł jej usłyszeć. Chłopak uderzał w drzwi od jej pokoju coraz mocniej. Nagle pukanie się zatrzymało. Dziewczyna usłyszała tylko glos Charlott. Kazała przyjść Willowi do jej gabinetu, natychmiast. Eva nie mogła uwierzyć w to co się właśnie stało. Charlott dała dziewczynie dwa dni na rozwiązanie problemu a nie jeden. Eva wiedziała, że nic dobrego nie wyniknie z rozmowy Willa z Charlott.
Will siedział na krześle przy biurku Charlott, która siedziała naprzeciwko. Chyba pierwszy raz w życiu bał się kobiety. Charlott zawsze wściekała się na Niego, gdy ten kłócił się z blondynką, jednak nigdy nie była tak wściekła jak dzisiaj. Will wiedział, że Charlott zna prawdę więc nie ma po co kłamać.
- Mam nadzieję, że wiesz dlaczego kazałam Ci tutaj przyjść. – Ton głosu Charlott utwierdził go w przekonaniu, że  jest na przegranej pozycji.
- Tak.
- Pozwól, że to ja będę mówiła. Nie przerywaj mi. – Will przytaknął głową i spojrzał na kobietę.
- Nie będę ukrywać, że o wszystkim powiedziała mi Eva. Na początku oczywiście nie chciała o niczym mówić, jednak ja ją podpuściłam. Powiedziała mi o wszystkim. O Twoim zachowaniu wobec niej, o propozycji, którą jej złożyłeś a także o tym co stało się następnego dnia. Nie wiem czy pamiętasz ale miłość pomiędzy parabatai jest zabroniona a takie zachowanie w szczególności. Mam nadzieję, że znasz kary jakie są przewidziane za łamanie regulaminu, jeżeli nie, to Ci przypomnę. Jest to odesłanie jednego parabatai do Idrysu. Chodzi tutaj o to, żeby oboje byli samotni. Oni nigdy się ponownie nie spotkają. O to już Clave zadba. Mam nadzieję, że nie chcesz takiego losu, ponieważ nie chcę się Ciebie pozbywać. Rozumiesz? – Charlott spojrzała na Willa, który przetwarzał informacje.
- Rozumiem. – Odpowiedział Will. – Tylko, że ja zrobiłem to specjalnie. Mam swój powód. Nie mogę Ci wytłumaczyć co mam na myśli, przynajmniej na razie ale ja musiałem to zrobić.
- Chcesz mi powiedzieć, że musiałeś spowodować, żeby Eva się Ciebie bała, żeby płakała z Twojego powodu. – Po usłyszeniu tego Will spojrzał zaskoczony na Charlott.
- Ona płakała?
- Tak. Ona się Ciebie boi. To nie jest normalne, żeby ktoś bał się swojego parabatai. Byłam przeciwna, gdy przyszliście do mnie i poprosiliście mnie, abym przystała  na waszą propozycję. Nie chciałam, abyście zostali parabatai, ponieważ wiedziałam, ze to się źle skończy. Jednak byliście tacy przekonujący. Postawiłam Wam ultimatum, albo przestaniecie się kłócić albo odeślę jednego z Was do Idrysu. Przez te lata przymykałam oko na Wasze kłótnie, ponieważ Henry mnie o to prosił. Niestety to co zrobiłeś teraz jest czymś innym, o wiele gorszym niż kłótnie. Przyznam szczerze, że nie wiem co z tym zrobić. Rozmawiałam z Henrym ale on także nie ma żadnego pomysłu. Postanowiłam, jednak, że dam Wam drugą szansę. Tylko to od Ciebie zależy czy ją wykorzystasz. Masz przeprosić Eve, zdobyć jej zaufanie. Ona musi przestać się Ciebie bać. Nie wiem jaki masz powód, aby się tak zachowywać ale masz z tym skończyć. Wymyśl coś innego, coś co nikogo nie skrzywdzi.
- Dziękuje Charlott. Naprawdę. Postaram się wszystko naprawić. – Powiedział Will i zaczął się kierować w stronę drzwi.
- Tylko pamiętaj, że drugiej szansy już nie będzie. – Will spojrzał na Charlott i przytaknął głową. Następnie opuścił jej gabinet. Chłopak oparł się o ścianę obok gabinetu i głęboko odetchnął. Bał się. Bał się tego, że Charlott go odeśle, ponieważ to on był tym złym. To on zawsze wciągał Eve w kłopoty. To on zabrał ją na pierwsze polowanie. Na szczęście Charlott nic o tym nie wiedziała. To przez Niego Eva zawsze cierpiała. Jedno było pewne. Will musiał wykorzystać tą szansę. Musiał przeprosić blondynkę a także zdobyć jej  zaufanie. To wszystko komplikowało plan Willa. Musiał znaleźć jakiś inny sposób, aby utrzymać ją bezpieczną. Musiał zrobić wszystko, aby ta się w nim nie zakochała a także on  w niej, ponieważ to może przynieść tragiczne skutki.
Eva położyła się na sofie, która stała w bibliotece i zaczęła czytać jakąś książkę. Nie pamiętała jej tytułu. Nie była to jej ulubiona „Opowieść o dwóch miastach” ale też była w porządku. Nagle drzwi do biblioteki się otworzyły i do pomieszczenie wszedł Will. Eva zamknęła książkę, odłożyła ją na półkę i już miała wstawać, kiedy Will usiadł koło niej i przytrzymał ją.
- Puść mnie. – Eva zaczęła się wyrywać, jednak chłopak nie chciał jej puścić. Po chwili Eva zrozumiała, że nie ma po co się szarpać, ponieważ Will i tak jej nie puści. Eva uspokoiła się i spojrzała na Willa.
- Czego chcesz? – Spytała dziewczyna.
- Musimy porozmawiać.
- Jeżeli masz mnie zamiar znowu obrażać to sobie daruj. – Eva już wstawała, kiedy Will pociągnął ją powrotem na kanapę.
- Chciałem przeprosić. – Powiedział Will a Eva spojrzała na Niego zszokowana.
- Ty chciałeś przeprosić? Wczoraj jakoś nie śpieszyło Ci się do tego.
- Powiem prawdę. Charlott kazała mi Cie przeprosić. Inaczej jedno z nas zostanie odesłane do Idrysu. – Wiadomość o wysłaniu jednego z nich do Idrysu zaskoczyła Eve. Nie sądziła, że Charlott będzie w stanie to zrobić.
- Dlaczego do Idrysu? – Eva spojrzała na Willa czekając na jego odpowiedź.
- Jest to kara za to, że parabatai zbliżą się do siebie. Nie wiem dlaczego to jest dla nich takie ważne.  Charlott powiedziała, ze da nam jeszcze jedną szansę, jeżeli się pogodzimy. Ja musiałem się tak zachować po to byś była bezpieczna.
- Bezpieczna? Obrażałeś mnie po to bym była bezpieczna?
- Nie rozumiesz i wcale nie proszę Cie o to, kiedyś Ci wszystko wytłumaczę. Na pewno nie teraz. Najpierw sam muszę się ze wszystkim uporać. Po prostu w dzień moich urodzin pierwszy raz od dłuższego czasu się nie kłóciliśmy. Byliśmy szczęśliwi. Niestety ja nie mogę być szczęśliwy. Muszę cierpieć, dlatego właśnie musiałem zrobić to co Ci zrobiłem. Miałem nadzieję, że dłużej uda mi się utrzymać pomiędzy nami takie stosunki. Tylko, że ty powiedziałaś o wszystkim Charlott. Nie winię Cię za to. Charlott przyznała się, że Cię podpuściła.  Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. Wiem, że to nie stanie się od razu. Dlatego mam dla Ciebie propozycję.
- Jaką?
- Udawajmy.
- Co?
- Udawajmy przed wszystkimi, że się pogodziliśmy i, że wszystko już jest w porządku.
- Chcesz, żebym znowu kłamała?
- wiem, że tego  nie lubisz ale to jedyna opcja. – Eva doskonale wiedziała, że nie mają innego wyjścia ale nie chciała znowu okłamywać Charlott. Ona dała nam ostatnią szansę a my zachowamy się paskudnie względem niej. Niestety Eva nie miała innego pomysłu.
- Zgoda. Tylko nikt nie może wiedzieć o naszym planie. 

sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział V

Eva siedziała w swoim pokoju i czytała książkę, kiedy usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę. – Drzwi się otworzyły i do pomieszczenia weszła Sophie. Eva odłożyła książkę na szafkę nocną i spojrzała na dziewczynę.
-Pani Charlott prosi panienkę do siebie.
- Ile razy już Ci mówiłam Sophie, że masz się do mnie zwracać po imieniu? Wiesz, że nie lubię, kiedy mówisz do mnie tak oficjalnie. -  Eva spojrzała na Sophie i się do niej uśmiechnęła. – Przy okazji chciałabym Cię przeprosić za wczorajszy wieczór. Wiem, że chciałaś mi pomóc a ja Cię wyrzuciłam.
- Po prostu miałaś gorszy dzień. Dzisiaj już  się lepiej czujesz? – Spytała Sophie.
- Tak. – Odpowiedziała Eva i zaczęła się zastanawiać na ile jest to prawda. Cały czas myślała o tym co stało się wczoraj pomiędzy nią a Willem. Jednego była pewna, Will chciał ją wykorzystać ale co miało oznaczać stwierdzenie, że taka dziewczyna jak ona powinna wiedzieć o co mu chodzi?
-Naprawdę musisz iść do Charlott. – Przerwała jej rozmyślania Sophie. Eva wstała z łóżka i podeszła do Sophie. Pokojówka wyszła a za nią Eva. Sophie poszła w kierunku kuchni a dziewczyna do Charlott. Eva nie miała pojęcia o co może chodzić kobiecie. Eva zapukała do drzwi gabinetu Charlott i usłyszała ciche „proszę”. Blondynka otworzyła drzwi i weszła do pomieszczenia. Był to duży pokój, w którym był kominek i sofy a także biurko Charlott przy, którym kobieta właśnie siedziała. Na widok dziewczyny kobieta wstała i podeszła do niej.
- Cieszę się, że jesteś. Proszę usiądźmy na sofie. – Charlott ruszyła w kierunku kanapy a Eva poszła w jej ślady, kiedy obie już siedziały Charlott rozpoczęła rozmowę:
- Chciałabym porozmawiać z Tobą o tym co się stało wczoraj.
- Wczoraj? Obawiam się, że nie rozumiem. – Charlott dotknęła dłoń dziewczyny.
- Myślę, że wiesz o czym chcę z Tobą porozmawiać. O Tobie i o Willu a dokładniej o tym co się stało w bibliotece. – Charlott spojrzała na Eve a ta spojrzała na swoje dłonie. Dziewczyna  nie chciała spojrzeć na Charlott, ponieważ za bardzo wstydziła się tego co stało się wczoraj.
- Nie ma o czym rozmawiać. Henry poprosił nas, abyśmy poszli do biblioteki i tam poczekali na Jema. Ja i Will tylko rozmawialiśmy. Nie robiliśmy nic więcej.
- Co masz na myśli mówiąc o robieniu czegoś więcej niż rozmawianiu. – Charlott uważnie przyjrzała się swojej podopiecznej. Kobieta wiedziała, ze Eva była mądra i rozważna. Miała pewność, że nastolatka nie zrobiłaby czegoś nieodpowiedniego. Niestety nie mogła powiedzieć tego samego o Willu. Chłopak przez cały czas był dla niej zagadką. Odpychał od siebie ludzi, którzy go kochali. Charlott była pewna, że chłopak mógłby namówić Eve do czegoś co było zabronione a dla nich nielegalne. Kobieta od zawsze im powtarzała, że miłość pomiędzy parabatai jest niemożliwa.
-Nic. My tylko rozmawialiśmy. Zastanawialiśmy się jaki będzie nowy chłopak. Trochę pośmialiśmy się z Jessamine.
- Nie musisz mnie okłamywać. – Charlott ponownie spojrzała na Eve. – Wiesz, że jestem tu dla Ciebie, a także, że możesz mnie traktować jak matkę a mojego męża jak ojca. Doskonale wiem, że masz rodziców, którzy Cię kochają. Niestety nie możesz się z nimi kontaktować. Jestem pewna, że chcą oni dla Ciebie  jak najlepiej. Możesz mi powiedzieć całą prawdę. – Eva spojrzała na Charlott i zaczęła się zastanawiać, czy wyznanie prawdy byłoby złym pomysłem. – Czy on Cię skrzywdził? – Charlott ponownie się odezwała a dziewczyna wiedziała, że jeśli teraz nie wyzna prawdy to nigdy się na to nie zdecyduje.
- On się zdenerwował. Twierdził, ze go okłamuje. Ja tylko zażartowałam, że jeżeli nowy chłopak będzie tak wredny jak on to z nimi nie wytrzymam. Nie sądziłam, że Will potraktuje to na serio. To nie pierwszy  raz, kiedy mówiłam mu takie rzeczy, jednak nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego. Opierałam się o biurko. On przysunął się do mnie tak, że nie mogłam uciec. Will pocałował mnie w szyję a następnie jego ręka była pod moja suknią i zaczął mnie dotykać w miejscu, gdzie jego ręce nigdy nie powinny się znaleźć. Chciał, żebym się mu oddała. – Charlott wysłuchała słów dziewczyny i nie wiedziała co ma powiedzieć. Kobieta przytuliła dziewczynę, która zaczęła płakać. Pierwszy raz w życiu Charlott widziała jak Eva płaczę.
- Nie płacz. Ja z nim porozmawiam. – Eva wyrwała się z jej uścisku. Charlott była zszokowana jej zachowaniem.
- Nie możesz z nim rozmawiać na ten temat! On zabronił mi o tym mówić, kiedy się dowie, że Ci powiedziałam to mnie skrzywdzi! Proszę nie rozmawiaj z nim o tym. – Eva klęknęła przed Charlott i wzięła jej dłonie w swoje ręce. – Błagam Cię. Ja sobie z nim sama poradzę. Potrzebuję tylko czasu. – Charlott spojrzała na Eve, która patrzyła teraz na Nią swoimi dużym, błękitnymi oczami. Kobieta nie miała pojęcia co ma zrobić. Chciała dla nastolatki jak najlepiej, jednak nie wiedziała czy rozmowa z Willem pomoże czy zaszkodzi.
- Nie możesz bać się swojego parabatai. Wiem, że Will jest trudnym do zrozumienia człowiekiem ale nie może być tak, że będziesz się go obawiała. Nie będę z nim rozmawiać. Daję Ci dwa dni. Jeżeli w tym czasie wasze relacje się nie poprawią, wtedy z nim porozmawiam. Zgoda? – Charlott spojrzała na Eve a ta przytaknęła głową na znak zgody. – Idź teraz do siebie. Jak chcesz to porozmawiaj z Willem.
- Dziękuję. – Powiedziała Eva wstając z podłogi. Po wyjściu z gabinetu Charlott, Eva wpadła na Jema. Chłopak spojrzał na nią i uśmiechnął się do niej:
- Witaj. Czemu się smucisz? – Zapytał Jem.
- Nie smucę się, tylko źle się czuję. Gdzie idziesz? – Eva jak najszybciej chciała zmienić temat.
- Charlott chciała coś ode mnie. Jak widzę ty właśnie wychodzisz od Charlott. Co chciała od Ciebie?
- Miałam jej pomóc w uzupełnianiu papierów. – Drzwi od gabinetu kobiety właśnie się otworzyły a Charlott wyszła do korytarz.
- Jem, jak dobrze, że już jesteś. Możesz już wejść. Ja tylko pójdę na chwilę do Henrego. Eva ty masz chyba coś do zrobienia, prawda? – Charlott spojrzała na Eve a ta pożegnała się z nimi i poszła szukać Willa.  Pierwszym miejscem do, którego Eva przyszła był jego pokój. Dziewczyna zapukała do drzwi, jednak nikt nie odpowiedział, chwyciła za klamkę ale drzwi były zamknięte. Następnie poszła do biblioteki ale tam także go nie było. Przechodząc koło sali treningowej usłyszała hałas. Wiedziała, że jedyną osobą, która może teraz trenować  jest Will, ponieważ Jem jest u Charlott, Jessamine omija salę treningową a ona stała tutaj. Dziewczyna otworzyła drzwi i ujrzała Willa, który rzucał nożami w tarczę, która wisiała na ścianie. Eva wzięła głęboki oddech i weszła do środka, kiedy Will usłyszał dźwięk obcasów odwrócił się w stronę blondynki. Eva podeszła do Willa, który w ręku trzymał nóż. Dla swojego bezpieczeństwa Eva zabrała mu nóż i odłożyła na stolik, który stał obok. Will obserwował jej ruchy nic nie mówiąc.
- Musimy porozmawiać. – Powiedziała Eva stając naprzeciwko chłopaka.
- O czym?
- Dobrze wiesz.
- Chyba nie. – Powiedział i uśmiechnął się tak jak zawsze, gdy chciał ją wyprowadzić z równowagi.
- Może wczoraj nie chciałam się z Tobą kłócić  ze względu na Twoje urodziny ale dzisiaj już mnie nic nie powstrzymuje więc albo wytłumaczysz mi czemu wczoraj się tak zachowałeś, albo pójdę do Charlott i jej wszystko powiem. – Eva, gdy spojrzała na Willa mogła zobaczyć, że chłopak się przestraszył.
- Nie zrobisz tego.
- Dlaczego jesteś taki pewny? – Eva spojrzała z wyższością na Willa.
- Jestem taki pewny, ponieważ wiem, że Charlott Ci nie uwierzy.
- A może już jej powiedziałam? – Na reakcje Willa nie trzeba było długo czekać. Złapał on Eve w pasie i popchnął na najbliższą ścianę a następnie przysunął się do niej tak blisko, że przylegali do siebie ciałami tak samo jak wczoraj w bibliotece. Eva zaczęła, żałować, że odłożyła nóż na stół.
- Nie mogłaś jej powiedzieć, bo gdybyś to zrobiła to Charlott by ze mną rozmawiała a nie ty! – Krzyknął Will.
- Może dała mi czas, abym z Tobą porozmawiała. – Will spojrzał na Eve, jakby szukał czegoś co by oznaczało, że dziewczyna kłamie.
- To nie możliwe. Powiedziałem Ci wczoraj, żebyś nikomu o tym nie mówiła. Chyba nie chcesz, abym coś Ci zrobił. – Eva poczuła dłoń Willa na swoim policzku. Strąciła jego dłoń i spojrzała na niego.
- Masz mi wszystko wytłumaczyć. Doskonale wiesz, że my jako parabatai nie możemy pozwolić sobie na takie zachowanie.
- Uwierz mi nie chcesz wiedzieć.
- Chcę. – Will jedną rękę położył na ścianie obok jej głowy a drugą wplótł w jej włosy.
- Chciałem skorzystać z Twoich usług. Nie mówię tutaj o miłości, ponieważ jest ona zakazana. Mam na myśli spotkania w wiadomym celu. Możemy to robić u mnie , bo u Ciebie jest zbyt niebezpiecznie. Sophie za często do Ciebie przychodzi a teraz jest jeszcze Jem, który mieszka naprzeciwko. – W momencie, gdy Eva zrozumiała co Will miał na myśli uderzyła go w twarz. Chłopak odsunął się od niej, łapiąc się w miejscu, gdzie czuł ból. Eva w tym czasie podbiegła do stołu, chwyciła nóż i wymierzyła nim prosto w Willa.
- Prawda boli. – Eva usłyszała głos Willa, który patrzył na nią. Stali teraz w pewnej odległości od siebie.
- Oboje wiemy, że to co mówisz nie jest prawdą. Jest inny powód Twojego zachowania wobec mnie, tylko ty boisz się powiedzieć prawdę.
- Powiedziałem Ci prawdę. Jedyne czego chciałem to się z Tobą przespać. Założyłem się z Gabrielem Ligtwood’em, że zrobię to do końca miesiąca.  Przyrzekłem sobie, ze to ja pozbawię Cię Twojego dziewictwa. Nie Gabriel, który chętnie by to zrobił tylko ja. Twój parabatai. – Will podszedł do dziewczyny na tyle blisko ile wystarczy do zadania mu ciosu nożem. Jednak Eva nie chciała robić mu krzywdy. Była na niego wściekła ale nie wierzyła w jego słowa.
- Ty nienawidzisz Gabriela Ligtwooda i dlatego nie wierzę w to co mówisz.- Will podszedł do blondynki i zabrał jej nóż a następnie rzucił go za siebie.
- Masz rację, nienawidzę go ale, gdy usłyszałem, co by Ci zrobił, gdybyś była w jego łóżku postanowiłem zepsuć jego plany małym zakładem. Nie powiem, zdziwiła go moja propozycja. Tak samo jak ty zaczął mi mówić o zakazach jakie mam ze względu, że jesteśmy parabatai. Ja mu powiedziałem, że uwielbiam łamać zasady i, że chętnie zaciągnę Cię do łóżka, ponieważ mam już dosyć tego, gdy udajesz świętą przed Charlott i Henrym. W sumie to powinnaś mi dziękować, że to ze mną stracisz cnotę a nie z jakimś Ligtwood’em.
- Mam Ci dziękować?! Jesteś świnią! Nie wierzę, że mógłbyś mi zrobić takie świństwo! – Eva zaczęła okładać klatkę piersiową Willa pięściami. Will złapał ją za ręce, przyciągnął do siebie i pocałował. Szok jaki Eva poczuła, gdy Will złączył ich usta spowodował, że Eva była sparaliżowana. Nie mogła się ruszyć. Will wziął jej twarz w swoje dłonie i bardziej naparł swoimi ustami na jej. Eva nieświadomie oddała pocałunek, kiedy to zrobiła poczuła, że Will się uśmiecha. Dziewczyna położyła swoje ręce na jego biodrach i podciągnęła jego koszulę do góry, kiedy Will nie zaprotestował dotknęła jego brzucha zimnymi rękoma a następnie usłyszała jęk Williama.  Nagle oboje usłyszeli dźwięk obcasów na korytarzu. Eva przerwała pocałunek i się od niego odsunęła. W tym momencie do sali weszła Jessamine.  Eva spojrzała na dziewczynę, ponieważ bardzo rzadko tutaj przychodziła.
- Co tutaj robisz? – Will skierował pytanie do Jessamine. – Znowu nas szpiegujesz? – Eva spojrzała zaskoczona na Willa, ponieważ nie wiedziała, że Will już kiedyś przyłapał ją na szpiegowaniu.
- Nie szpieguję, po prostu przechodziłam. A co, macie coś do ukrycia? – Will spojrzał na Eve, która od razu się zarumieniła.
- Nie mamy a nawet, gdybyśmy mieli to i tak nie jest to Twoja sprawa. – Odpowiedział Will. Jessamine miała już wychodzić, gdy odezwała się Eva:
- Mówiłaś, że przechodziłaś koło sali więc po co weszłaś do środka. – Eva spojrzała na Jessamine, która nie wiedziała co odpowiedzieć.
- Skoro wy macie swoje tajemnice to ja także mogę mieć swoje! – Odpowiedziała i wyszła. Will i Eva zostali sami. Dziewczyna nie chciała spojrzeć na chłopaka, ponieważ była zła na siebie za to co zrobiła. Zastanawiała się jak mogła pozwolić mu się pocałować.
- No to skoro Jessamine wyszła powinniśmy dokończyć to co nam przerwano. – Will już chciał ponownie pocałować Eve, kiedy ta się od Niego odsunęła.
- Przestań! Nie wiem dlaczego pozwoliłam Ci się pocałować ale już tego żałuję! Jeżeli naprawdę założyłeś się z Gabrielem to możesz mu powiedzie, że przegrałeś, ponieważ ja Ci się nie dam. Miałam nadzieję, że  Twoje wczorajsze zachowanie ma jakieś sensowne wytłumaczenie. – Eva podeszła do drzwi. Już miała wychodzić ale odwróciła się do Willa i powiedziała:
- Żałuję też tego, że jesteś moim parabatai. – Następnie wyszła. Will został sam. Nie wiedział co miał ze sobą zrobić. Słowa dziewczyny bardzo go zraniły. Wiedział, że będzie musiał zapłacić cenę za swoje zachowanie ale to był jedyny sposób według niego by Eva była bezpieczna. Will cały czas pamięta smak jej ust. Nie wiedział dlaczego ją pocałował. Pomogło mu to osiągnąć zamierzony efekt ale nie  chciał tego robić. Will zabrał swoją bluzę i poszedł do jedynej osoby, z którą mógłby teraz porozmawiać. Do Jema. W momencie, gdy stał pod jego drzwiami usłyszał płacz z pokoju naprzeciwko. Wiedział, ze zasmucił Eve ale nie miał innego wyjścia. Drzwi od pokoju Jema się otworzyły i Will ujrzał chłopaka.
- Hej, chcesz coś? – Spytał się Jem.
- Chcę porozmawiać. – Powiedział a Jem wpuścił go do pokoju. Will usiadł na fotelu wskazanym przez Jema, który usiadł naprzeciwko Niego.
- O czym?
- O tym co się dzieje ze mną i o dziewczynie z naprzeciwka.
- Zamieniam się w słuch. – Powiedział a Will zaczął opowiadać mu o sobie. Po bardzo długiej rozmowie i chwili ciszy, w której Jem przetwarzał informacje, które usłyszał od Willa, srebrnowłosy w końcu się odezwał:
- Jesteś pewien?
- Tak.
- Powinieneś powiedzieć  jej prawdę.
- Wiesz, że nie mogę.
- To wolisz zachowywać się jak dupek do końca swojego życia?
- Nie do końca. Potrzebuję czasu aby wszystko sobie ułożyć.
- Jak chcesz.
- Mam nadzieję, że nikomu o tym nie powiesz. Jesteś jedyną osobą, która zna prawdę o mnie.
- Oczywiście.

_________________________
Napiszcie w komentarzu czy Wam się podoba :)

środa, 18 czerwca 2014

Rozdział IV

Will siedział w jadalni i rozmawiał z Henrym, gdy do pomieszczenia weszła Eva i Sophie. Nastolatka pomagała służącej w przygotowywaniu pokoju dla nowego gościa. Sophie zebrała brudne naczynia ze stołu i zaniosła je do kuchni. Eva usiadła koło Willa i włączyła się do rozmowy:
- Wiadomo coś o nowym domowniku? – Dziewczyna spojrzała na Henrego.
- W liście było napisane, że to szesnastoletni chłopak i nazywa się James Carstairs. Nic więcej nie wiem. Charlott stara dowiedzieć się czegoś więcej ale najprawdopodobniej wszystko wyjaśni się, gdy chłopak do nas przybędzie, czyli za godzinę.- Odpowiedział a Eva spojrzała na Willa, który spoglądał w okno. W momencie, gdy poczuł, że Eva mu się przygląda spojrzał na nią i się uśmiechnął. Dziewczyna wiedziała, że coś go zadręcza.
- Może pójdziecie do biblioteki i poczekacie tam na naszego gościa? – Zaproponował Henry a Will i Eva  odeszli od stołu i skierowali swoje kroki do biblioteki.  W momencie, gdy mijali pokój Jessamine usłyszeli, że ta krzyczy na Sophie:
- Nie rozumiesz dziewucho?! Muszę mieć na sobie najlepszą sukienkę a nie coś co już raz nosiłam! Muszę uwieść tego nowego chłopaka! – Will spojrzał na Eve i się roześmiał. W końcu doszli do biblioteki. Will przepuścił dziewczynę i zamknął za nimi drzwi. Eva podeszła do biurka i się o nie oparła. Will stanął naprzeciwko niej i spojrzał w okno. Od chwili, gdy dowiedział się, że nową osobą w instytucie będzie chłopak zastanawia się, czy dobrze zrobił wybierając Eve na parabatai. Will dobrze wiedział, że nie będzie mógł porozmawiać z nią na wszystkie tematy. Inaczej z innym chłopakiem. Może ten James byłby lepszym parabatai? Niestety Will nie mógł niczego zmienić, ponieważ wybór parabatai to decyzja na całe życie. Oczywiście nie chciał o swoich wątpliwościach mówić blondynce, ponieważ nie chciał jej urazić. Lubił się z  nią  kłócić ale nie chciał, aby ta go znienawidziła. Chociaż wtedy wszystkie jego problemy by  się rozwiązały.
- O czym myślisz? – Chłopak spojrzał na Eve, która patrzyła na niego zaniepokojona.
- Zastanawiam się jaki będzie ten nowy chłopak. – Tyle wiedzy dziewczynie wystarczyło. Nic więcej nie musiał mówić.
- Mam nadzieję, że nie będzie tak wredny jak ty, bo wtedy już nie wytrzymam psychicznie z Wami. – Słowa wypowiedziane przez Eve zszokowały Willa. Chłopak nie wiedział, że tak bardzo Eva go nie lubi.
- Nie wiedziałem, że aż tak Cię denerwuję. Mogłaś mi to powiedzieć wcześniej a nie dopiero teraz. – Eva spojrzała na Willa zaskoczona, ponieważ nie sądziła, że chłopak potraktuje jej słowa na serio.
- Will, ja nie mówiłam poważnie. – Chłopak nie zareagował na jej słowa. Wpatrywał się w jakiś punkt za nią. Eva wzięła jego twarz w dłonie i zmusiła Willa do spojrzenia na nią.
- Ja żartowałam. Nie mówiłam tego na serio. Owszem, czasami mnie denerwujesz i zmuszasz mnie do wymyślania scenariuszy, w których bym Cię zabiła ale bez Ciebie byłoby tu nudno. Jestem pewna, że zwariowałabym już dawno z Jessamine, która ciągle by mnie zmuszała do zakupów. Wiem, że nasze stosunki na początku znajomości nie były zbyt dobre, w sumie były one tragiczne ale nie wyobrażam sobie życia w instytucie bez Ciebie. – Will przyglądał się jej przez cały czas, gdy mówiła i nie wiedział co ma myśleć o słowach, które dziewczyna do niego skierowała.
-Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz? Może wymyśliłaś sobie z Jessamine, że mnie pogrążycie. W końcu obie mnie nienawidzicie! – Eva chciała odsunąć się od Willa ale biurko, o które się opierała przeszkodziło jej w tym. Pierwszy raz w życiu blondynka wystraszyła się go na poważnie. – Dlaczego mam Ci uwierzyć? Doskonale wiem jak mnie nie znosisz więc niby dlaczego teraz miałoby być inaczej! – Will oparł swoje ręce na biurku tak, że Eva nie miała jak uciec. Dziewczyna nie wiedziała co wstąpiło w Williama. Jeszcze nigdy w stosunku do niej tak się nie zachowywał.
- Nie wiem dlaczego sądzisz, że mogłabym knuć coś z Jessamine. Przecież dobrze wiesz, że nie mogę znieść jej zachowania. Ona także mnie nie lubi i wcale nie stara się tego ukryć. Nie wiem co Ci się stało, że nagle zmieniłeś swoje zachowanie. Jeszcze na obiedzie wszystko było dobrze a nawet lepiej. Ja chciałam tylko zażartować, ponieważ widzę, że się czymś zadręczasz. Chciałam być dla Ciebie miła a nie tylko na Ciebie wrzeszczeć. Uwierz mi, miałam kilka takich okazji dzisiaj ale tego nie zrobiłam. Chciałam, żeby Twoje urodziny były spędzone w miłej atmosferze, bez kłótni, bez walk jak prawie każdy inny dzień w roku. Nawet Charlott i Henry zachowywali się dzisiaj normalnie. Nawet uwierzyłam, że dzisiejszego dnia nic nie zepsuje. Nie myślałam, że wiadomość, która przyszła do Charlott tak może zmienić Twoje zachowanie. Może nie powinnam się tak starać skoro na końcu i tak mi się obrywa. – Eva spojrzała na Willa, który był wściekły, kiedy zauważył, że dziewczyna na niego patrzy odwrócił twarz w kierunku okna.
- Udowodnij.
- Co?
- Udowodnij. – Will spojrzał na Eve, która nie wiedziała o co chodzi chłopakowi.
- Jak mi Ci to udowodnić? Wyjaśnij. – Will przybliżył się do dziewczyny tak, że ich ciała się ze sobą stykały. Eva szukała ręką na biurku czegoś co mogłoby jej pomóc, gdyby Will starał się zrobić jej krzywdę. Niestety oprócz jakiś papierów nie znalazła nic pożytecznego. Wiedziała, że nie powinna przypuszczać, że Will ją skrzywdzi ale tak wściekłego go jeszcze nie widziała.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi. – Przejechał nosem po jej policzku.
- Obawiam się, że nie. – Will złapał ją  w pasie i przybliżył ją do siebie tak, że dziewczyna mogła poczuć jego oddech na swojej skórze. Will złożył pocałunek na jej szyi.
- Nie wierzę, że taka dziewczyna jak ty nie wie o co mi chodzi. – Ręka Willa znalazła się pod suknią dziewczyny i teraz ten dotykał jej gołej nogi. Dla niej stało się jasne czego wymaga od niej Will. On chce, aby ona mu się oddała. Eva wiedziała, że to jest niemożliwe.
- Nie możemy. Weź te ręce! – Eva zaczęła mu się wyszarpywać ale to na nic. Chłopak był od niej o wiele silniejszy. Nagle drzwi od biblioteki się otworzyły i weszła Charlott. Will szybko puścił Eve i odwrócił się w stronę kobiety. Charlott spojrzała na dwójkę nastolatków, którzy unikali jej spojrzenia.
- Wszystko w porządku? – Will spojrzał na Eve, aby ta nic nie mówiła Charlott.
- Oczywiście, że tak. – Odpowiedział chłopak, ponieważ Eva była za bardzo zszokowana, aby móc cokolwiek powiedzieć.
- Na pewno? – Charlott spojrzała na Eve, która unikała jej wzroku. Kobieta wiedziała, że coś się stało ale wiedziała, że musi zostawić chwilowo tą sprawę.
- Przecież mówię, że tak. Nic się nie stało. – Odpowiedział Will. Złapał Eve za rękę a ta spojrzała na Niego. Dla Charlott takie zachowanie nastolatki było bardzo podejrzane ale teraz nic nie mogła zrobić.
- No dobrze. Chłopak już jest  instytucie więc chodźcie go przywitać. – Charlott opuściła bibliotekę. Will pociągnął Eve do wyjścia. Zamknął za nimi drzwi i skierował się do jadalni. Eva wyrwała rękę z jego uścisku i dogoniła Charlott. Po dotarciu Eva zobaczyła chłopaka. Nie byłoby nic dziwnego w jego wyglądzie, gdyby nie to, że jego włosy były srebrne. Eva spojrzała na Willa, który też był zszokowany wyglądem nowego gościa.
- Evo, Williamie to jest James Carstairs. James, mam nadzieję, że polubisz tą dwójkę. Muszę Cię ostrzec, że ta dwójka uwielbia się  kłócić, chociaż są parabatai.
- Bardzo miło mi Was poznać. – Jem podszedł do Willa i uścisnął mu dłoń. Następnie podszedł do dziewczyny i pocałował jej dłoń.
- Mam nadzieję, że przekażecie mu wszystkie potrzebne informacje związane z treningami i lekcjami a także pokażecie mu instytut. – Charlott spojrzała na Eve, która się zarumieniła. Dziewczyna miała nadzieję, że kobieta już zapomniała o jej kłamstwie.
- Oczywiście, Charlott. Zrobimy wszystko, aby James dobrze się u nas czuł i będziemy mu pomagać. – Powiedział Will i spojrzał na Eve, która przytaknęła głową. Dziewczyna starała się zapomnieć o tym co stało się w bibliotece, jednak było to dla niej za trudne.
- Proszę, mówcie do Jem a nie James. – Chłopak zwrócił się do wszystkich. Nagle do jadalni wbiegła Jessamine w sukni  z falbankami. Nie byłoby nic złego w sukni, gdyby tylko tych falbanek byłoby mniej.  Jem spojrzał na dziewczynę i nie wiedział co powiedzieć. Eva widząc zakłopotanie chłopaka postanowiła, że ich przedstawi. Chociaż tyle dobrego mogła zrobić dla Jessamine:
-Jem to jest Jessamine. Ona także tutaj się wychowuje i uczy się jak być nocnym łowcą. – Jem pocałował Jessamine w rękę.
- Ja nie będę nocnym łowcą. Ja mam zamiar poślubić kogoś kto będzie normalnym człowiekiem a nie jakimś monstrum. – Jem spojrzał się na Eve i Willa, ponieważ nie rozumiał zachowania dziewczyny.
- To po co się tak wystroiłaś, skoro nie chciałaś zaimponować nowemu domownikowi. – Powiedział Will a Jessamine zrobiła swoją nadąsaną minę i skierowała się do pokoju.
- O co jej chodziło? – Spytał Jem. Eva spojrzała na Jema i mu wszystko wyjaśniła. Następnie Will i Eva oprowadzili nowego lokatora po instytucie i zaprowadzili go do pokoju. Mieszkał naprzeciwko dziewczyny. Will i Eva zostawili go i poszli do salonu, ponieważ tam czekali na nich Henry i Charlott. W drodze do salonu żadne z nich się nie odezwało. Eva w dalszym ciągu nie wiedziała co myśleć o sytuacji w bibliotece a Will nie chciał poruszać tego tematu. Po dotarciu do salonu Eva usiadła na fotelu koło kominka a Will stanął przy oknie.
- Musimy powiedzieć Wam coś o Jamesie. Na pewno zdziwił Was jego wygląd. – Charlott spojrzała na Eve a ta przytaknęła głową.
- James mieszkał z rodzicami w instytucie w Szanghaju. Do ich domu włamał się demon Yanlou. Chciał zemścić się na matce Jema za to, że zabiła jego potomstwo. Związał jego rodziców a następnie na ich oczach torturował go narkotykiem yin fen. Później zabił jego rodziców. Nocni łowcy zorientowali się, że coś jest nie tak. Wkroczyli do instytutu, gdzie znaleźli chłopaka uzależnionego od narkotyku. Cisi Bracia starali mu pomóc, niestety uzależnienie jest zbyt duże. Jem musi brać narkotyk po to by spowolnić śmierć. Stąd jego srebrne oczy i włosy. Mam nadzieję, że zrozumieliście, że sprawa jest poważna i, że chłopak potrzebuje naszej pomocy. Wierzę, że umiecie się zachować i nie będziecie się go pytać o chorobę.
- Oczywiście. – Odpowiedziała Eva. Charlott spojrzała się na Willa, który skinął głową na znak zgody. Kobieta zwróciła się teraz do chłopaka.
- Oboje wiemy, że masz znajomości i możesz załatwić narkotyk dla Jema. Oczywiście dostaniesz pieniądze.
- Nie ma problemu. Znam kilka miejsc gdzie mogą mi sprzedać yin fen. Nie musisz się o to martwić Charlott.
- Powinniście już iść spać. Jest późno. – Powiedział Henry a Eva i Will opuścili pokój. Eva już chciała wejść do swojego pokoju, gdy Will pociągnął ją za rękę tak, że musiała odwrócić się w jego stronę. Eva spojrzała na niego. Chciała wyczytać coś z jego oczu, jednak nic tam nie znalazła. Will schylił się tak, że jego usta znalazły się przy jej uchu.
- Nic, nikomu nie powiesz. – Wyszeptał i odszedł. Eva weszła do pokoju. Sophie, która już tam na nią czekała chciała pomóc jej w zdjęciu sukni, jednak Eva ją odesłała. Dziewczyna, gdy została sama położyła się na łóżku i zaczęła płakać. To było dla niej upokarzające, płacz. Nie płakała od czasu, gdy opuszczała rodzinny dom a teraz płacze, przez Williama Herondale. Obiecała sobie, że nigdy nie będzie płakać przez żadnego mężczyznę a teraz łamie swoje postanowienie.  Dziewczyna usłyszała jak ktoś gra na skrzypcach. Był to cudowny dźwięk. Musiał to być Jem. Eva usnęła roniąc łzy, słuchając gry Jema.
Po  wejściu do swojego pokoju Will trzasnął drzwiami i rzucił się na łóżko. Był na siebie zły za to jak potraktował Eve ale wiedział, że to był jedyny sposób, aby była ona bezpieczna. 

______________________
Mam nadzieję, że Wam się podoba.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział III

Rok 1877

Eva razem z Charlott pakowała prezent dla Willa z okazji jego szesnastych urodzin. Henry poprosił Williama aby ten pomógł mu przy tworzeniu jakiegoś nowego wynalazku. Chłopak nie był zadowolony z tego pomysłu, jednak nie chciał robić przykrości mężczyźnie. Do jadalni weszła Jessamine z małą paczuszką w ręce, którą położyła na stole.
- Jessamine, mogłabyś pomóc Sophie przy noszeniu jedzenia? – Spytała Charlott a Jessamine spojrzała na nią jakby została urażona.
- Nie będę nikomu pomagać. To nie są moje urodziny. Dla mnie nie robicie takich przyjęć jak dla Williama więc nie rozumiem dlaczego mam wam pomagać.
- Will z nami mieszka już od czterech lat, powinnaś go polubić. Nawet Eva przestała się z nim kłócić. – Blondynka odwróciła głowę w stronę Charlott, ponieważ to co usłyszała było kłamstwem. Oczywiście Will i Eva zostali w końcu parabatai ale dalej się kłócili. Może już nie tak często jak kiedyś ale ciągle.
- To nie prawda. Słyszałam jak Will i Eva wczoraj kłócili się w bibliotece, a także trzy dni wcześniej na sali gimnastycznej. – Powiedziała Jessamine a Charlott spojrzała na Eve. Dziewczyna dobrze wiedziała o co chodzi kobiecie. Pamięta jak tydzień temu obiecywała razem z Willem, że wszystkie kłótnie są już skończone i od teraz będą żyli w zgodzie. Eva nie chciała zawodzić Charlott ale ciężko jej jest nie kłócić się z Willem, kiedy ten zachowuje się arogancko i ją od siebie odpycha.
- Powiedzieliście, że to już koniec kłótni. – Powiedziała Charlott nie przerywając pakowania prezentu. Eva spojrzała na Jessamine, która była bardzo zadowolona z efektu jej słów.
- Powiedzieliśmy Ci prawdę. To o czym mówi Jessamine to tylko małe nieporozumienie. – Charlott spojrzała na dziewczynę podejrzliwie a następnie spakowany prezent odłożyła na bok i pomogła rozkładać talerze, które Sophie przyniosła.
- Małe? Krzyczeliście na siebie i się wyzywaliście. Nazwałaś Williama egoistycznym kretynem. – Eva spojrzała na Jessamine, która była się z siebie bardzo zadowolona.
-Wytłumaczysz mi to? – Spojrzała na nią Charlott i przestała rozkładać naczynia czekając na odpowiedź.
- Nie ma czego tłumaczyć. Nic takiego się nie stało. Doskonale wiesz Charlott, że ja i Will nigdy się dobrze nie dogadywaliśmy. Nie da się nagle zapomnieć o wszystkim co zostało powiedziane albo zrobione. Wiadomo, że ja i Will będziemy mieć małe sprzeczki. Musisz przyznać, że bez nich byłoby Ci nudno. – Charlott zaśmiała się na te słowa.
- Masz rację. Wasze kłótnie wprowadzają trochę humoru w nasze życie. Muszę przyznać, że na początku były one denerwujące, ponieważ nie sądziliśmy razem z Henrym, że dwójka dwunastolatków może tak bardzo się kłócić ale bez nich w instytucie jest za cicho. – Powiedziała Charlott i przytuliła Eve.
Do jadalni wbiegła Sophie:
- Pan Henry i panicz William już idą. – Sophie udała się do kuchni po resztę jedzenia. Charlott i Eva odwróciły się w stronę wejścia do jadalni, która teraz była ozdobiona specjalnie na urodziny Willa. Pierwszy do pomieszczenia wszedł Henry a za nim Will. Ten drugi był zaskoczony, kiedy zobaczył co dla Niego przygotowano. Charlott była pierwszą osobą, która podeszła do Niego, uściskała go i złożyła życzenia. Następny był Henry, który dał Willowi jedno z jego nowych urządzeń. Jessamine podała mu tylko prezent. Nawet Martha i Sophie miały dla Niego prezent. Niestety poprosiły go o to, by otworzył go w samotności więc nikt go nie zobaczył. Ostatnia osobą, która podeszła do Willa była Eva. Ich stosunki od momentu zostania parabatai trochę się poprawiły. Nie skaczą sobie do gardeł za każdym razem, gdy jedno źle spojrzy na drugiego ale nie jest jeszcze dobrze. Dziewczyna wręczyła chłopakowi prezent, przytuliła go i złożyła życzenia, za które Will podziękował. Następnie wszyscy usiedli do stołu.
- Will, jak Ci się podoba niespodzianka? – Zapytała Charlott spoglądając na chłopaka.
- Bardzo mi się podoba, nie spodziewałem się. Nie chcąc nikogo obrazić to te urodziny są moimi najlepszymi odkąd jestem w instytucie. – Uśmiechnął się do Charlott a ta uścisnęła jego dłoń.
- W końcu tylko raz w życiu kończy się szesnaście lat. – Stwierdził Henry przecierając okulary. Po zjedzonym obiedzie Sophie przyniosła tort. Eva pomogła Sophie w krojeniu i podała każdemu po kawałku. Podczas spożywania ciasta zauważyła, że Will jej się przygląda. Starała się to zignorować, jednak za bardzo ją to denerwowało.
- Pobrudziłam się gdzieś? – Zwróciła się do Willa.
- Dlaczego pytasz?
- Pytam dlatego, ponieważ ciągle się na mnie patrzysz i nie wiem o co Ci chodzi. – Will zaśmiał się na te słowa. – Co Cię śmieszy? – Eva poczuła, że to może być koniec jej cudownego postanowienia, że nie będzie się kłóciła z Willem w trakcie jego urodzin.
- Śmieje się, dlatego że jesteś słodka, kiedy się złościsz. – Powiedział a w dziewczynie zaczęło się gotować. „Ja mu zaraz dam.” – Pomyślała Eva.
- Nie przeginaj Herondale. To, że postanowiłam, że nie będę się dzisiaj z Tobą kłócić nie uprawnia Cię do tego, by wywoływać kłótnie albo sprawdzać moją cierpliwość.
- Nie mówiłaś mi wcześniej o swoim cudownym postanowieniu. Szkoda, ponieważ postarałbym się pomóc Ci je złamać już od samego ranka, a tak zostało mi tylko popołudnie no i jeszcze noc.
-  Nie wiem jak ty, ale ja mam zamiar w nocy spać. – Warknęła do Niego dziewczyna i zjadła kawałek tortu.
- Dzisiaj są moje urodziny. Jako, że jesteś moim parabatai musisz iść ze mną.
- Niby gdzie?
- Jak to gdzie? Idziemy polować na demony. – Stwierdził a dziewczyna spojrzała na niego jak na kretyna.
- Chyba zwariowałeś! Nie wystarczyły Ci ostatnie polowania. Z jednego prawie wróciłeś martwy. – Eva spojrzała na Charlott i Henrego. Oboje nie wiedzieli nic o nocnych wycieczkach jej i Willa, ponieważ było im to zabronione.
- Nie przesadzaj. Nic wielkiego się nie stało.
- Nic wielkiego! – Dziewczyna prawie krzyknęła. Musiała zniżyć głos aby Henry i Charlott jej nie usłyszeli. – Nic wielkiego?! – Powtórzyła. – Zemdlałeś po ukąszeniu demona. Iratze Ci nie pomogło. Musiałam Cię dowlec do instytutu i to tak aby nikt się nie zorientował. Zaufaj mi to jest trudne zadanie, gdy Jessamine co noc wyrusza na swoje spacery po instytucie. – Oboje spojrzeli na wspomnianą przez Eve dziewczynę. Jessamine nie jadła tortu tylko się nim bawiła. – Odzyskałeś przytomność dopiero wtedy, gdy zrobiłam Ci okłady z ziół, które wyciągnęły jad demona i po kilku iratze więc nigdzie dzisiaj nie idziesz. – Eva spojrzała na chłopaka i wróciła do jedzenia tortu.
- Nie zatrzymasz mnie. Jeśli nie chcesz iść ze mną to pójdę sam. – Dziewczyna czuła, że traci już cierpliwość to Williama ale nie mogła się z nim pokłócić, bo obiecała Charlott.
- Oczywiście, że Cię zatrzymam.
- Niby jak? – Will spojrzał na nią zaciekawiony.
- Powiem o wszystkim Charlott. – Odpowiedziała a chłopak spojrzał na nią wystraszony.
- Nie możesz tego zrobić.
- Dlaczego nie?
- Nie możesz, ponieważ Charlott dowie się, że mi pomogłaś i będzie na Ciebie zła. – Odpowiedział i spojrzał na Charlott. Eva także spojrzała w tamtym kierunku i zobaczyła uśmiechnięte małżeństwo. Bardzo rzadki widok w ostatnim czasie. Henry i Charlott nigdy nie byli do końca szczęśliwym małżeństwem, jednak starali się aby wszystko było dobrze. Jednak od ostatniego miesiąca coś zaczęło się psuć i nie rozmawiali ze sobą tak jak wcześniej. Charlott ciągle była zła na Henrego, że ten przez cały czas siedział w swoim warsztacie zamiast jej pomagać. Często się kłócili. Will w trakcie jednej z rozmów z nastolatką stwierdził, że chcą ich dogonić w ilości kłótni. Jednak dzisiejszego dnia Henry i Charlott normalnie ze sobą rozmawiali a nawet kobieta śmiała się z żartów swojego męża.
- Chyba nie chcesz im odebrać tych radosnych chwil. – Zwrócił się Will do dziewczyny i spojrzał na nią. Eva wiedziała, że Will miał rację ale nie chciała, żeby ten się narażał. Nie dzisiaj, nie w swoje urodziny.
- Nie chcę ale także nie chcę, żeby coś Ci się stało. Tym bardziej w Twoje urodziny. Proszę Cię Will. Zostań dzisiaj w instytucie. – Spojrzała na chłopaka, który zastanawiał się nad sensem jej słów. Eva nigdy nie przyglądała się dokładniej Willowi. Jedyne co wiedziała to, że Will miał czarne włosy. Dzisiaj miała mu się w końcu okazje przyjrzeć z bliska po tych wszystkich latach. Spojrzała w jego oczy, które zawsze były pełne emocji podczas rozmowy z nią i zauważyła, że są one niebieskie. Był to cudowny błękit. Nagle dziewczyna poczuła, że ktoś dotyka jej dłoni. Spojrzała tam i zauważyła dłoń, a także pierścień na palcu z literą „H” oznaczającą Herondale. Eva wiedziała, że dziewczyna, która będzie nosiła ten pierścień będzie bardzo szczęśliwa oraz cierpliwa, po to by wytrzymać humory Williama. Dziewczyna wiedziała także, że to nie będzie ona, ponieważ miłość pomiędzy parabatai jest zakazana. Eva podniosła wzrok na Willa, który podniósł jej dłoń do swoich ust i złożył na niej delikatny pocałunek. Zdziwienie, które ogarnęło nastolatkę było ogromne. Nie wiedziała dlaczego Will to zrobił ani co chciał przez to osiągnąć.
- Obiecuje. Dzisiaj nie pójdę na polowanie. Nie chcę psuć tego cudownego przyjęcia, które dla mnie zrobiliście wiadomością o mojej śmierci. – Na te słowa Eva kopnęła go w kostkę. Will spojrzał na nią ale się uśmiechnął. – Dodatkowo nie chcę smucić Charlott i Henrego ale za kilka dni oboje idziemy zabijać demony. – Powiedział a dziewczyna się zaśmiała.
- Dobrze, pójdziemy ale tym razem na moich zasadach.
- Jakich zasadach? – Will spojrzał na dziewczynę odrobinę przerażony. Ten widok rozweselił dziewczynę i spowodował, że zachciało jej się śmiać ale Eva wiedziała, że nie może pokazać Willowi, że to ją bawi.
- Zasada numer jeden i najważniejsza: NIE DAJESZ SIĘ ZABIĆ! – Will uśmiechnął się i przytaknął głową a także pogładził jej dłoń palcem. Eva zabrała dłoń z jego uścisku, ponieważ było to zbyt dziwne
- Muszę Ci coś jeszcze powiedzieć. - Eva spojrzała na Willa, który się podejrzanie uśmiechał.
- Co takiego?
- Okłamałem Cię. Jesteś brudna. – Na te słowa dziewczyna wzięła serwetkę do ręki i zaczęła wycierać swoją twarz.
- Gdzie?
- O tu. – Powiedział Will i pomazał Eve po twarzy kremem  od ciasta. Zaskoczona dziewczyna pisnęła i odegrała się na nim. Teraz to ona miał piękną plamę z ciasta na swojej twarzy. Wszyscy na nich patrzeli a oni na zmianę smarowali swoje twarze kremem. W końcu oboje wstali ze swoich miejsc i dalej toczyli swoją bitwę. Nagle Eva poczuła, krem w miejscu, w którym nie powinno go być. Will posmarował jej dekolt, kiedy zauważył co zrobił spojrzał na dziewczynę i nie wiedział czego ma się spodziewać. Dżentelmen nie miał prawa dotykać kobiety w tym miejscu, jeżeli nie wyrazi ona na to zgody. Eva spojrzała na Willa zakłopotana, ponieważ nie wiedziała co ma zrobić. W każdy inny dzień najprawdopodobniej by na niego nakrzyczała i zrobiła wielką awanturę z tego powodu, jednak nie mogła tego dzisiaj zrobić. Nagle do jadali weszła Sophie, która niosła kopertę do Charlott. Dziewczyna oddała jej list i wróciła do swoich obowiązków. Charlott otworzyła kopertę i zaczęła czytać list. Po przeczytaniu spojrzała na wszystkich i powiedziała:
- Będziemy mieli nowego domownika. – Charlott spojrzała na Henrego i podała mu list. Eva spojrzała na Willa i nie wiedziała czy ma się cieszyć czy smucić, ponieważ nie była pewna tego czy da sobie radę z kolejnym nowym nocnym łowcą.    

niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział II

Grudzień 1875
Eva, Jessamine i Will siedzieli w specjalnej Sali gdzie mogli się uczyć razem z Charlott, która opowiadała im właśnie o kolejnych rzeczach związanymi z Nocnymi Łowcami. Tematem dzisiejszej lekcji było omówienie kwestii parabatai.
- Bycie czyimś parabatai oznacza bycie gotowym do poświęcenia swojego życia za inną osobę. Każdy, kto chce zostać czyimś parabatai bierze na siebie dużo obowiązków. Jest się odpowiedzialnym za czyjejś życie. Trzeba myśleć nie tylko o sobie ale także o drugiej osobie. Odtwórzcie teraz kodeks na stronie dwudziestej i przeczytajcie sobie rozdział o parabatai. – Powiedziała Charlott i posłała im uśmiech. Jessamine siedziała na końcu sali, ponieważ uważała te wszystkie lekcje o  nocnych łowcach za niepotrzebne i głupie. Eva i Will siedzieli przy jednym stoliku, naprzeciwko siebie. Była to dla nich kara, którą dostali od Charlott za to, że nie wypełniali jej poleceń a także, że byli dla siebie niemili. Eva otworzyła kodeks na podanej przez kobietę stronę i chciała zacząć czytać rozdział opowiadający o dzisiejszej lekcji, kiedy Will podsunął jej karteczkę. Dziewczyna spojrzała na chłopaka jak na idiotę i bez czytania karteczki powróciła do pracy. Niestety Will był tego dnia bardzo zdeterminowany i nie odpuścił. Znowu podsunął dziewczynie kartkę, tym razem zasłaniając tekst znajdujący się w kodeksie. Dziewczyna także była uparta i nie zapoznała się z treścią. Po jakiś dziesięciu minutach takiej zabawy Charlott w końcu ich wypuściła. Eva jak najszybciej chciała udać się do swojego pokoju, po to by się przebrać i móc iść trenować rzucanie nożami. Niestety Will miał inne plany i w momencie, w którym Charlott weszła do biblioteki William złapał nastolatkę za rękę i zaciągnął z powrotem do sali. Eva nie wiedziała co się dzieje. Spojrzała na Willa, który wyglądał na zdenerwowanego.
- Czego chcesz? – Spytała się Eva.
- Dlaczego nie przeczytałaś kartki, którą Ci dałem?
- Nie mam zamiaru marnować czasu na Twoje głupie pomysły. Po ostatnim do dziś Henry mi nie ufa. Jedyna osoba w całym instytucie, która zawsze mnie rozumiała mi nie ufa i to przez Ciebie! – Wyrzuciła z siebie słowa wściekła dziewczyna. Eva chciała wyjść z pokoju, jednak Will jej na to nie pozwolił.
- To nie jest kolejny głupi pomysł. To coś naprawdę ważnego. – Powiedział już spokojniej Will i podał dziewczynie kartkę. Eva wzięła od niego świstek papieru, rozłożyła go i przeczytała.
- Chyba zwariowałeś! Nie słyszałeś jak Charlott mówiła, że parabatai to osoby, które są gotowe poświęcić swoje życie za drugą osobę?
- Słyszałem ale dobrze wiem, że chciałabyś mieć swojego parabatai. Niestety nie masz dużego wyboru, ponieważ Jessamine nawet się tym nie zainteresuje a nikogo więcej nie ma w instytucie. Zostałem Ci tylko ja. – Powiedział Will a dziewczyna spojrzała na niego podejrzliwym wzrokiem.
- Mam Ci uwierzyć, że po tych dwóch latach ciągłego dokuczania sobie nagle chcesz, abym została Twoim parabatai?
- Jak już mówiłem nie ma w naszym instytucie dużego wyboru. Z Jessamine w ogóle nie rozmawiałem, Charlott i Henry są za starzy a innych nocnych łowców u nas nie ma więc zostajesz mi ty. – Powiedział Will i uśmiechnął się do dziewczyny. Eva zauważyła, że Will chyba pierwszy raz od czasu, gdy jest w instytucie uśmiechnął się szczerze.
- Posłuchaj mnie uważnie. Prawdopodobnie jestem pierwszą osobą, która chce Cię zabić więc nie dam Ci stuprocentowej pewności, że będę w stanie poświęcić za Ciebie życie. Po drugie to zbyt duża odpowiedzialność a dodatkowo ja Cię nawet nie lubię. – Powiedziała Eva i spojrzała na chłopaka a dokładniej w jego oczy, w których zobaczyła smutek.
- Nie jesteś pierwszą osobą a drugą. Może się jeszcze zastanowisz? Proszę.- Powiedział Will a dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć. Bardzo ją zaciekawiło kim była ta pierwsza osoba, bo mówienie o niej bardzo zasmuciło Williama jednak dalej nie wiedziała co myśleć o propozycji chłopaka.
- Zastanowię się. Przyjdź dzisiaj po kolacji do biblioteki i poczekaj tam na mnie, bo muszę pomóc Sophie w sprzątaniu po posiłku. Ciekawe przez kogo?- Odpowiedziała i wyszła z klasy. Jedyną rzeczą, którą Eva była w stanie zobaczyć przed wyjściem był uśmiech Willa, który zagościł na jego twarzy po usłyszeniu słów skierowanych do niego.
Godzinę później wszyscy siedzieli w jadalni i czekali, aż Sophie poda obiad. Charlott rozmawiała z Henrym o sprawach związanych z Clave, Jessamine jak zwykle nie odzywała się do nikogo a Eva i Will wyczekiwali Sophie. Nastolatka poczuła, że ktoś dotyka ją pod stołem. Spojrzała na Willa, który siedział po jej prawej stronie i zobaczyła, że się uśmiecha.
- Zdecydowałaś się już? – Wyszeptał jej Will do ucha.
- Powiedziałam, że po obiedzie. Możesz wierzyć lub nie ale bardzo dobrze mi się podejmuje takie decyzje podczas mycia naczyń. – Odpowiedziała a chłopak się zaśmiał. Chwilę później Sophie przyniosła jedzenie.
Po obiedzie Will czekał na Eve w bibliotece. Podczas jej nieobecności przeglądał książki. Nagle drzwi od biblioteki się otworzyły i weszła nastolatka. William odłożył na biurko książkę, którą przeglądał i spojrzał na dziewczynę. Na jej twarzy można było zobaczyć niepewność. Eva podeszła do chłopaka i spojrzała w jego oczy.
- Jaka jest Twoja decyzja?
- Wiesz, że zostanie czyimś parabatai to poważna odpowiedzialność. To prawie jak małżeństwo tylko, że bez miłości, ponieważ jest zakazana.
-Wiem ale ja naprawdę chciałbym mieć parabatai i wiem, że ty też. Kto wie może z czasem nasze stosunki się polepszą i zostaniemy przyjaciółmi?- Najpierw to ja muszę Cię polubić a dopiero wtedy możemy zostać przyjaciółmi.
- To co, zgadzasz się?
- Zgadzam się. 

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział I

Londyn, marzec 1873

Dwunastoletnia dziewczynka ćwiczyła właśnie na sali treningowej strzelanie z łuku. Nie była w tym dobra. Swój trening z tym narzędziem zaczęła dwa tygodnie temu i nie było widać żadnych postępów. Nie powinno to nikogo dziwić, ponieważ nie miała z kim trenować. Nauczyciel przyszedł tylko na dwie pierwsze lekcje a następnie zostawił ją samą. Może gdyby dziewczyna nie uczyła się sama bardziej by się zmotywowała. Niestety jedyna osoba, która miała prawo z nią trenować wyrzeka się tego kim jest i woli spędzać czas na narzekaniu i zabawie lalkami. A ona taka nie jest. Wie, że musi być najlepsza, musi chronić ludzi przed złem. Takie dostała zadanie już przed jej narodzinami. Nikt nie mógł zmienić jej losu. Nawet ojciec, który nie może już pomagać innym ani matka. Nikt. Dziewczyna musiała wziąć swój los we własne ręce i sobie z tym poradzić. Dziewczyna usłyszała nagle dźwięk otwierających się drzwi. Odwróciła się w tym kierunku i zobaczyła jak do Sali treningowej wchodzi opiekunka instytutu – Charlotta a razem z nią młody, czarnowłosy chłopak.
- Evo, chciałabym przedstawić Ci naszego nowego domownika a także ucznia Williama Herondale. – Powiedziała Charlott a dziewczyna podeszła do nich. Chłopak spoglądał na nią bez zaufania.
- Williamie to jest Eva. Mieszka u nas już od dwóch lat i jest w Twoim wieku więc mam nadzieję, że się dogadacie. Zostawię Was teraz samych, bo mam kilka spraw do załatwienia. O 14 jest obiad. Do tego czasu pokaż Willowi instytut. – Kobieta zwróciła się do dziewczyny i wyszła, zostawiając dwójkę dwunastolatków samych. Przez krótki czas Will i Eva się tylko obserwowali. W końcu dziewczyna postanowiła przerwać tą niezręczną ciszę.
- Dlaczego tutaj przyjechałeś?
- Nie twoja sprawa. – odpowiedział oschle chłopak patrząc na dziewczynę z wyższością.
- Możesz mi powiedzieć a ja opowiem Ci o sobie. – Eva nie chciała się łatwo poddać a także starała się zachęcić Willa do rozmowy.
- Nie będę mówił o sobie dziewczynie, która nie umie strzelać z łuku. – Powiedział i spojrzał na tarczę, która była ustawiona za dziewczyną. Ona odwróciła się i zobaczyła, że żadna ze strzał nie trafiła do wyznaczonego celu. Eva spojrzała ponownie na Willa, który patrzył na nią z wyższością. Od tej chwili wiedziała, że William Herondale to nie przyjaciel a wróg.
- Wiesz co, może sam sobie poszukasz jadalni skoro jesteś taki pewny siebie, bo ja nie mam  zamiaru spędzać więcej czasu z takim egoistom jak ty! – Eva wykrzyczała mu te słowa w twarz i wyszła z sali treningowej a Will spojrzał w miejsce gdzie przed chwilą stała Eva. Chłopak wiedział, ze odnalezienie się w instytucie będzie ciężkim zadaniem. Jedyne miejsce jakie widział to jego pokój no i droga do sali. Ucieszył się, gdy Charlott poprosiła Eve o to, by pokazała mu drogę. Niestety nie skorzystał z szansy jaką dostał. Jednak chłopak wiedział, że musi być taki oschły dla innych, żeby nikogo nie zranić.
O godzinie 14 w jadalni zebrali się wszyscy domownicy, no prawie wszyscy. Miejsce przy stole zajęła już Eva, Charlott, Jessamine i Henry. Jedynej osoby, której nie było to Will. Eva wiedziała, że źle zrobiła nie wypełniając prośby Charlott ale nie mogła znieść tego pacana. Tak, William Herondale dla niej oficjalnie został pacanem. Dziewczyna spojrzała się na Charlott, która siedziała w najważniejszym miejscu. Zauważyła, że kobieta zaczyna się martwić a to mogło oznaczać tylko jedno: kłopoty.
- Evo, gdzie jest Will? Myślałam, że pokazałaś Willowi instytut. – Zapytała się Charlott patrząc na dziewczynę. Jednak ta nie wiedziała czy ma się przyznać czy kłamać. Wiedziała, że za jedno jak i za drugie grozi kara. Tylko, że za kłamstwo znacznie później niż za prawdę.
- Pokazałam mu instytut, może zapomniał o której jest obiad. – Odpowiedziała dziewczyną z nadzieję, że Charlott się nabierze na jej kłamstewko.
- Kochanie, może Will jest zmęczony podróżą i położył się spać i dlatego nie mam go na obiedzie. – Starał się uspokoić małżonkę Henry.
- Nie wiem, może. Evo, idź i zobacz co się dzieje z Williamem. Jeżeli będziemy dłużej czekać to obiad całkowicie wystygnie i praca Marthy pójcie na marne. Jego pokój to ten w wieży.
- Oczywiście. – Odpowiedziała dziewczyna i odeszła od stołu w poszukiwaniu Williama Herondale. Oczywiście wiedziała, że chłopak może być wszędzie a instytut jest ogromny więc znalezienie go może potrwać bardzo długo a wtedy Charlott odkryje jej kłamstwo i będzie z nią źle. Eva wiedziała, że Charlott nie jest złą osobą, tylko musi robić coś aby utrzymać cały instytut, ponieważ nie może za bardzo liczyć w tej sprawie na swojego męża. Henry jest kochany ale często przebywa w swoim świecie. Eva dotarła do schodów, które prowadzą do pokoju Willa. Zostało jej do przejścia jakieś sto schodów. W długiej sukni jest to naprawdę trudne zadanie. Po dotarciu na górę dziewczyna zapukała jednak nikt jej nie odpowiedział. Chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi. Wiedziała, że nie powinna tego robić ale nie miała innego wyjścia. W pokoju nie było nikogo. Dziewczyna postanowiła wejść i się rozejrzeć. Miała nadzieję, że znajdzie coś co będzie związane z Willem i powodem jego przyjazdu do instytutu. Podeszła do biurka. Jedyną rzeczą, która leżała na biurku była koperta. Dziewczyna wzięła ją do ręki. Już miała  ją otworzyć, gdy usłyszała, że ktoś wchodzi do pokoju.
- Co tutaj robisz? – Usłyszała głos Willa za sobą. Dziewczyna starała się schować list w rękaw sukni, jednak Will był szybszy i wyrwał z jej rąk swoją własność.
- Zapytałem się co tutaj robisz?! – Tym razem chłopak nie był już spokojny. Eva mogła zauważyć, że Will jest zdenerwowany. Wyglądał jakby ukrywał jakiś sekret, tylko jaki sekret może ukrywać dwunastolatek, zastanawiała się Eva.
- Charlott poprosiła mnie abym po Ciebie przyszła, ponieważ wszyscy boją się, że się zgubiłeś a jest już po czternastej, czyli jest pora obiadu. – Odpowiedziała Eva trochę nieśmiało a może trochę przestraszona, ponieważ pierwszy raz widzi tak młodego chłopca a tak wściekłego.
- Chciałbym Ci przypomnieć, że to ty miałaś mnie oprowadzić po instytucie a nie zostawiać mnie samego. Ciekawe jak na to zareaguje Charlott? – Powiedział i ruszył w kierunku drzwi, jednak Eva była szybsza i złapała go za ramie.
- Proszę, nie mów nic Charlott o tym, że Ci nie pomogłam. Ona nie lubi, gdy ktoś ja oszukuje a ja powiedziałam jej, że pokazałam Ci instytut. – Poprosiła dziewczyna chłopaka i spojrzała na niego. Miała nadzieję, że w jego oczach dostrzeże coś co pomoże jej go zrobić. Niestety nie zobaczyła tam nic, tylko pustkę.
- Mogłaś wcześniej o tym pomyśleć a nie teraz mnie prosić abym okłamywał kobietę, która dała mi dach nad głową. – Powiedział Will i wyszedł z pokoju. Eva za nim pobiegła.
- Nie stało by się tak, gdybyś nie był takim pacanem! – Skierowała te słowa w jego stronę. Ale Will nic sobie z tego nie robił. Dziewczyna miała nadzieję, że się zgubi. Niestety Charlott postanowiła sprawdzić co się dzieje. W momencie schodzenia ze schodów Will wpadł na kobietę i od razu o wszystkim jej powiedział. Kobieta spojrzała na dziewczynę lekko zawiedziona. Zawsze mogła na niej polegać a tym razem dziewczyna ją zawiodła. Charlott nie mogła zrobić nic innego jak ukarać dziewczynę, gdyby od razu powiedziała jej prawdę wszystko potoczyłoby się inaczej a tak nie ma innego wyjścia.
- Przez to, że okłamałaś mnie i mojego męża przez dwa tygodnie będziesz pomagać Sophie. – Powiedziała Charlott i odeszła. Kiedy Will i Eva zostali sami na twarzy chłopaka zagościł uśmiech zadowolenia a dziewczyna powiedziała tylko jedno zdanie:
- Nienawidzę Cię Williamie Herondale. – Następnie poszła do własnego pokoju.