Grudzień 1875
Eva, Jessamine i Will siedzieli w specjalnej Sali gdzie mogli się uczyć razem z Charlott, która opowiadała im właśnie o kolejnych rzeczach związanymi z Nocnymi Łowcami. Tematem dzisiejszej lekcji było omówienie kwestii parabatai.
- Bycie czyimś parabatai oznacza bycie gotowym do poświęcenia swojego życia za inną osobę. Każdy, kto chce zostać czyimś parabatai bierze na siebie dużo obowiązków. Jest się odpowiedzialnym za czyjejś życie. Trzeba myśleć nie tylko o sobie ale także o drugiej osobie. Odtwórzcie teraz kodeks na stronie dwudziestej i przeczytajcie sobie rozdział o parabatai. – Powiedziała Charlott i posłała im uśmiech. Jessamine siedziała na końcu sali, ponieważ uważała te wszystkie lekcje o nocnych łowcach za niepotrzebne i głupie. Eva i Will siedzieli przy jednym stoliku, naprzeciwko siebie. Była to dla nich kara, którą dostali od Charlott za to, że nie wypełniali jej poleceń a także, że byli dla siebie niemili. Eva otworzyła kodeks na podanej przez kobietę stronę i chciała zacząć czytać rozdział opowiadający o dzisiejszej lekcji, kiedy Will podsunął jej karteczkę. Dziewczyna spojrzała na chłopaka jak na idiotę i bez czytania karteczki powróciła do pracy. Niestety Will był tego dnia bardzo zdeterminowany i nie odpuścił. Znowu podsunął dziewczynie kartkę, tym razem zasłaniając tekst znajdujący się w kodeksie. Dziewczyna także była uparta i nie zapoznała się z treścią. Po jakiś dziesięciu minutach takiej zabawy Charlott w końcu ich wypuściła. Eva jak najszybciej chciała udać się do swojego pokoju, po to by się przebrać i móc iść trenować rzucanie nożami. Niestety Will miał inne plany i w momencie, w którym Charlott weszła do biblioteki William złapał nastolatkę za rękę i zaciągnął z powrotem do sali. Eva nie wiedziała co się dzieje. Spojrzała na Willa, który wyglądał na zdenerwowanego.
- Czego chcesz? – Spytała się Eva.
- Dlaczego nie przeczytałaś kartki, którą Ci dałem?
- Nie mam zamiaru marnować czasu na Twoje głupie pomysły. Po ostatnim do dziś Henry mi nie ufa. Jedyna osoba w całym instytucie, która zawsze mnie rozumiała mi nie ufa i to przez Ciebie! – Wyrzuciła z siebie słowa wściekła dziewczyna. Eva chciała wyjść z pokoju, jednak Will jej na to nie pozwolił.
- To nie jest kolejny głupi pomysł. To coś naprawdę ważnego. – Powiedział już spokojniej Will i podał dziewczynie kartkę. Eva wzięła od niego świstek papieru, rozłożyła go i przeczytała.
- Chyba zwariowałeś! Nie słyszałeś jak Charlott mówiła, że parabatai to osoby, które są gotowe poświęcić swoje życie za drugą osobę?
- Słyszałem ale dobrze wiem, że chciałabyś mieć swojego parabatai. Niestety nie masz dużego wyboru, ponieważ Jessamine nawet się tym nie zainteresuje a nikogo więcej nie ma w instytucie. Zostałem Ci tylko ja. – Powiedział Will a dziewczyna spojrzała na niego podejrzliwym wzrokiem.
- Mam Ci uwierzyć, że po tych dwóch latach ciągłego dokuczania sobie nagle chcesz, abym została Twoim parabatai?
- Jak już mówiłem nie ma w naszym instytucie dużego wyboru. Z Jessamine w ogóle nie rozmawiałem, Charlott i Henry są za starzy a innych nocnych łowców u nas nie ma więc zostajesz mi ty. – Powiedział Will i uśmiechnął się do dziewczyny. Eva zauważyła, że Will chyba pierwszy raz od czasu, gdy jest w instytucie uśmiechnął się szczerze.
- Posłuchaj mnie uważnie. Prawdopodobnie jestem pierwszą osobą, która chce Cię zabić więc nie dam Ci stuprocentowej pewności, że będę w stanie poświęcić za Ciebie życie. Po drugie to zbyt duża odpowiedzialność a dodatkowo ja Cię nawet nie lubię. – Powiedziała Eva i spojrzała na chłopaka a dokładniej w jego oczy, w których zobaczyła smutek.
- Nie jesteś pierwszą osobą a drugą. Może się jeszcze zastanowisz? Proszę.- Powiedział Will a dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć. Bardzo ją zaciekawiło kim była ta pierwsza osoba, bo mówienie o niej bardzo zasmuciło Williama jednak dalej nie wiedziała co myśleć o propozycji chłopaka.
- Zastanowię się. Przyjdź dzisiaj po kolacji do biblioteki i poczekaj tam na mnie, bo muszę pomóc Sophie w sprzątaniu po posiłku. Ciekawe przez kogo?- Odpowiedziała i wyszła z klasy. Jedyną rzeczą, którą Eva była w stanie zobaczyć przed wyjściem był uśmiech Willa, który zagościł na jego twarzy po usłyszeniu słów skierowanych do niego.
Godzinę później wszyscy siedzieli w jadalni i czekali, aż Sophie poda obiad. Charlott rozmawiała z Henrym o sprawach związanych z Clave, Jessamine jak zwykle nie odzywała się do nikogo a Eva i Will wyczekiwali Sophie. Nastolatka poczuła, że ktoś dotyka ją pod stołem. Spojrzała na Willa, który siedział po jej prawej stronie i zobaczyła, że się uśmiecha.
- Zdecydowałaś się już? – Wyszeptał jej Will do ucha.
- Powiedziałam, że po obiedzie. Możesz wierzyć lub nie ale bardzo dobrze mi się podejmuje takie decyzje podczas mycia naczyń. – Odpowiedziała a chłopak się zaśmiał. Chwilę później Sophie przyniosła jedzenie.
Po obiedzie Will czekał na Eve w bibliotece. Podczas jej nieobecności przeglądał książki. Nagle drzwi od biblioteki się otworzyły i weszła nastolatka. William odłożył na biurko książkę, którą przeglądał i spojrzał na dziewczynę. Na jej twarzy można było zobaczyć niepewność. Eva podeszła do chłopaka i spojrzała w jego oczy.
- Jaka jest Twoja decyzja?
- Wiesz, że zostanie czyimś parabatai to poważna odpowiedzialność. To prawie jak małżeństwo tylko, że bez miłości, ponieważ jest zakazana.
-Wiem ale ja naprawdę chciałbym mieć parabatai i wiem, że ty też. Kto wie może z czasem nasze stosunki się polepszą i zostaniemy przyjaciółmi?- Najpierw to ja muszę Cię polubić a dopiero wtedy możemy zostać przyjaciółmi.
- To co, zgadzasz się?
- Zgadzam się.
Eva, Jessamine i Will siedzieli w specjalnej Sali gdzie mogli się uczyć razem z Charlott, która opowiadała im właśnie o kolejnych rzeczach związanymi z Nocnymi Łowcami. Tematem dzisiejszej lekcji było omówienie kwestii parabatai.
- Bycie czyimś parabatai oznacza bycie gotowym do poświęcenia swojego życia za inną osobę. Każdy, kto chce zostać czyimś parabatai bierze na siebie dużo obowiązków. Jest się odpowiedzialnym za czyjejś życie. Trzeba myśleć nie tylko o sobie ale także o drugiej osobie. Odtwórzcie teraz kodeks na stronie dwudziestej i przeczytajcie sobie rozdział o parabatai. – Powiedziała Charlott i posłała im uśmiech. Jessamine siedziała na końcu sali, ponieważ uważała te wszystkie lekcje o nocnych łowcach za niepotrzebne i głupie. Eva i Will siedzieli przy jednym stoliku, naprzeciwko siebie. Była to dla nich kara, którą dostali od Charlott za to, że nie wypełniali jej poleceń a także, że byli dla siebie niemili. Eva otworzyła kodeks na podanej przez kobietę stronę i chciała zacząć czytać rozdział opowiadający o dzisiejszej lekcji, kiedy Will podsunął jej karteczkę. Dziewczyna spojrzała na chłopaka jak na idiotę i bez czytania karteczki powróciła do pracy. Niestety Will był tego dnia bardzo zdeterminowany i nie odpuścił. Znowu podsunął dziewczynie kartkę, tym razem zasłaniając tekst znajdujący się w kodeksie. Dziewczyna także była uparta i nie zapoznała się z treścią. Po jakiś dziesięciu minutach takiej zabawy Charlott w końcu ich wypuściła. Eva jak najszybciej chciała udać się do swojego pokoju, po to by się przebrać i móc iść trenować rzucanie nożami. Niestety Will miał inne plany i w momencie, w którym Charlott weszła do biblioteki William złapał nastolatkę za rękę i zaciągnął z powrotem do sali. Eva nie wiedziała co się dzieje. Spojrzała na Willa, który wyglądał na zdenerwowanego.
- Czego chcesz? – Spytała się Eva.
- Dlaczego nie przeczytałaś kartki, którą Ci dałem?
- Nie mam zamiaru marnować czasu na Twoje głupie pomysły. Po ostatnim do dziś Henry mi nie ufa. Jedyna osoba w całym instytucie, która zawsze mnie rozumiała mi nie ufa i to przez Ciebie! – Wyrzuciła z siebie słowa wściekła dziewczyna. Eva chciała wyjść z pokoju, jednak Will jej na to nie pozwolił.
- To nie jest kolejny głupi pomysł. To coś naprawdę ważnego. – Powiedział już spokojniej Will i podał dziewczynie kartkę. Eva wzięła od niego świstek papieru, rozłożyła go i przeczytała.
- Chyba zwariowałeś! Nie słyszałeś jak Charlott mówiła, że parabatai to osoby, które są gotowe poświęcić swoje życie za drugą osobę?
- Słyszałem ale dobrze wiem, że chciałabyś mieć swojego parabatai. Niestety nie masz dużego wyboru, ponieważ Jessamine nawet się tym nie zainteresuje a nikogo więcej nie ma w instytucie. Zostałem Ci tylko ja. – Powiedział Will a dziewczyna spojrzała na niego podejrzliwym wzrokiem.
- Mam Ci uwierzyć, że po tych dwóch latach ciągłego dokuczania sobie nagle chcesz, abym została Twoim parabatai?
- Jak już mówiłem nie ma w naszym instytucie dużego wyboru. Z Jessamine w ogóle nie rozmawiałem, Charlott i Henry są za starzy a innych nocnych łowców u nas nie ma więc zostajesz mi ty. – Powiedział Will i uśmiechnął się do dziewczyny. Eva zauważyła, że Will chyba pierwszy raz od czasu, gdy jest w instytucie uśmiechnął się szczerze.
- Posłuchaj mnie uważnie. Prawdopodobnie jestem pierwszą osobą, która chce Cię zabić więc nie dam Ci stuprocentowej pewności, że będę w stanie poświęcić za Ciebie życie. Po drugie to zbyt duża odpowiedzialność a dodatkowo ja Cię nawet nie lubię. – Powiedziała Eva i spojrzała na chłopaka a dokładniej w jego oczy, w których zobaczyła smutek.
- Nie jesteś pierwszą osobą a drugą. Może się jeszcze zastanowisz? Proszę.- Powiedział Will a dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć. Bardzo ją zaciekawiło kim była ta pierwsza osoba, bo mówienie o niej bardzo zasmuciło Williama jednak dalej nie wiedziała co myśleć o propozycji chłopaka.
- Zastanowię się. Przyjdź dzisiaj po kolacji do biblioteki i poczekaj tam na mnie, bo muszę pomóc Sophie w sprzątaniu po posiłku. Ciekawe przez kogo?- Odpowiedziała i wyszła z klasy. Jedyną rzeczą, którą Eva była w stanie zobaczyć przed wyjściem był uśmiech Willa, który zagościł na jego twarzy po usłyszeniu słów skierowanych do niego.
Godzinę później wszyscy siedzieli w jadalni i czekali, aż Sophie poda obiad. Charlott rozmawiała z Henrym o sprawach związanych z Clave, Jessamine jak zwykle nie odzywała się do nikogo a Eva i Will wyczekiwali Sophie. Nastolatka poczuła, że ktoś dotyka ją pod stołem. Spojrzała na Willa, który siedział po jej prawej stronie i zobaczyła, że się uśmiecha.
- Zdecydowałaś się już? – Wyszeptał jej Will do ucha.
- Powiedziałam, że po obiedzie. Możesz wierzyć lub nie ale bardzo dobrze mi się podejmuje takie decyzje podczas mycia naczyń. – Odpowiedziała a chłopak się zaśmiał. Chwilę później Sophie przyniosła jedzenie.
Po obiedzie Will czekał na Eve w bibliotece. Podczas jej nieobecności przeglądał książki. Nagle drzwi od biblioteki się otworzyły i weszła nastolatka. William odłożył na biurko książkę, którą przeglądał i spojrzał na dziewczynę. Na jej twarzy można było zobaczyć niepewność. Eva podeszła do chłopaka i spojrzała w jego oczy.
- Jaka jest Twoja decyzja?
- Wiesz, że zostanie czyimś parabatai to poważna odpowiedzialność. To prawie jak małżeństwo tylko, że bez miłości, ponieważ jest zakazana.
-Wiem ale ja naprawdę chciałbym mieć parabatai i wiem, że ty też. Kto wie może z czasem nasze stosunki się polepszą i zostaniemy przyjaciółmi?- Najpierw to ja muszę Cię polubić a dopiero wtedy możemy zostać przyjaciółmi.
- To co, zgadzasz się?
- Zgadzam się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz