środa, 18 czerwca 2014

Rozdział IV

Will siedział w jadalni i rozmawiał z Henrym, gdy do pomieszczenia weszła Eva i Sophie. Nastolatka pomagała służącej w przygotowywaniu pokoju dla nowego gościa. Sophie zebrała brudne naczynia ze stołu i zaniosła je do kuchni. Eva usiadła koło Willa i włączyła się do rozmowy:
- Wiadomo coś o nowym domowniku? – Dziewczyna spojrzała na Henrego.
- W liście było napisane, że to szesnastoletni chłopak i nazywa się James Carstairs. Nic więcej nie wiem. Charlott stara dowiedzieć się czegoś więcej ale najprawdopodobniej wszystko wyjaśni się, gdy chłopak do nas przybędzie, czyli za godzinę.- Odpowiedział a Eva spojrzała na Willa, który spoglądał w okno. W momencie, gdy poczuł, że Eva mu się przygląda spojrzał na nią i się uśmiechnął. Dziewczyna wiedziała, że coś go zadręcza.
- Może pójdziecie do biblioteki i poczekacie tam na naszego gościa? – Zaproponował Henry a Will i Eva  odeszli od stołu i skierowali swoje kroki do biblioteki.  W momencie, gdy mijali pokój Jessamine usłyszeli, że ta krzyczy na Sophie:
- Nie rozumiesz dziewucho?! Muszę mieć na sobie najlepszą sukienkę a nie coś co już raz nosiłam! Muszę uwieść tego nowego chłopaka! – Will spojrzał na Eve i się roześmiał. W końcu doszli do biblioteki. Will przepuścił dziewczynę i zamknął za nimi drzwi. Eva podeszła do biurka i się o nie oparła. Will stanął naprzeciwko niej i spojrzał w okno. Od chwili, gdy dowiedział się, że nową osobą w instytucie będzie chłopak zastanawia się, czy dobrze zrobił wybierając Eve na parabatai. Will dobrze wiedział, że nie będzie mógł porozmawiać z nią na wszystkie tematy. Inaczej z innym chłopakiem. Może ten James byłby lepszym parabatai? Niestety Will nie mógł niczego zmienić, ponieważ wybór parabatai to decyzja na całe życie. Oczywiście nie chciał o swoich wątpliwościach mówić blondynce, ponieważ nie chciał jej urazić. Lubił się z  nią  kłócić ale nie chciał, aby ta go znienawidziła. Chociaż wtedy wszystkie jego problemy by  się rozwiązały.
- O czym myślisz? – Chłopak spojrzał na Eve, która patrzyła na niego zaniepokojona.
- Zastanawiam się jaki będzie ten nowy chłopak. – Tyle wiedzy dziewczynie wystarczyło. Nic więcej nie musiał mówić.
- Mam nadzieję, że nie będzie tak wredny jak ty, bo wtedy już nie wytrzymam psychicznie z Wami. – Słowa wypowiedziane przez Eve zszokowały Willa. Chłopak nie wiedział, że tak bardzo Eva go nie lubi.
- Nie wiedziałem, że aż tak Cię denerwuję. Mogłaś mi to powiedzieć wcześniej a nie dopiero teraz. – Eva spojrzała na Willa zaskoczona, ponieważ nie sądziła, że chłopak potraktuje jej słowa na serio.
- Will, ja nie mówiłam poważnie. – Chłopak nie zareagował na jej słowa. Wpatrywał się w jakiś punkt za nią. Eva wzięła jego twarz w dłonie i zmusiła Willa do spojrzenia na nią.
- Ja żartowałam. Nie mówiłam tego na serio. Owszem, czasami mnie denerwujesz i zmuszasz mnie do wymyślania scenariuszy, w których bym Cię zabiła ale bez Ciebie byłoby tu nudno. Jestem pewna, że zwariowałabym już dawno z Jessamine, która ciągle by mnie zmuszała do zakupów. Wiem, że nasze stosunki na początku znajomości nie były zbyt dobre, w sumie były one tragiczne ale nie wyobrażam sobie życia w instytucie bez Ciebie. – Will przyglądał się jej przez cały czas, gdy mówiła i nie wiedział co ma myśleć o słowach, które dziewczyna do niego skierowała.
-Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz? Może wymyśliłaś sobie z Jessamine, że mnie pogrążycie. W końcu obie mnie nienawidzicie! – Eva chciała odsunąć się od Willa ale biurko, o które się opierała przeszkodziło jej w tym. Pierwszy raz w życiu blondynka wystraszyła się go na poważnie. – Dlaczego mam Ci uwierzyć? Doskonale wiem jak mnie nie znosisz więc niby dlaczego teraz miałoby być inaczej! – Will oparł swoje ręce na biurku tak, że Eva nie miała jak uciec. Dziewczyna nie wiedziała co wstąpiło w Williama. Jeszcze nigdy w stosunku do niej tak się nie zachowywał.
- Nie wiem dlaczego sądzisz, że mogłabym knuć coś z Jessamine. Przecież dobrze wiesz, że nie mogę znieść jej zachowania. Ona także mnie nie lubi i wcale nie stara się tego ukryć. Nie wiem co Ci się stało, że nagle zmieniłeś swoje zachowanie. Jeszcze na obiedzie wszystko było dobrze a nawet lepiej. Ja chciałam tylko zażartować, ponieważ widzę, że się czymś zadręczasz. Chciałam być dla Ciebie miła a nie tylko na Ciebie wrzeszczeć. Uwierz mi, miałam kilka takich okazji dzisiaj ale tego nie zrobiłam. Chciałam, żeby Twoje urodziny były spędzone w miłej atmosferze, bez kłótni, bez walk jak prawie każdy inny dzień w roku. Nawet Charlott i Henry zachowywali się dzisiaj normalnie. Nawet uwierzyłam, że dzisiejszego dnia nic nie zepsuje. Nie myślałam, że wiadomość, która przyszła do Charlott tak może zmienić Twoje zachowanie. Może nie powinnam się tak starać skoro na końcu i tak mi się obrywa. – Eva spojrzała na Willa, który był wściekły, kiedy zauważył, że dziewczyna na niego patrzy odwrócił twarz w kierunku okna.
- Udowodnij.
- Co?
- Udowodnij. – Will spojrzał na Eve, która nie wiedziała o co chodzi chłopakowi.
- Jak mi Ci to udowodnić? Wyjaśnij. – Will przybliżył się do dziewczyny tak, że ich ciała się ze sobą stykały. Eva szukała ręką na biurku czegoś co mogłoby jej pomóc, gdyby Will starał się zrobić jej krzywdę. Niestety oprócz jakiś papierów nie znalazła nic pożytecznego. Wiedziała, że nie powinna przypuszczać, że Will ją skrzywdzi ale tak wściekłego go jeszcze nie widziała.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi. – Przejechał nosem po jej policzku.
- Obawiam się, że nie. – Will złapał ją  w pasie i przybliżył ją do siebie tak, że dziewczyna mogła poczuć jego oddech na swojej skórze. Will złożył pocałunek na jej szyi.
- Nie wierzę, że taka dziewczyna jak ty nie wie o co mi chodzi. – Ręka Willa znalazła się pod suknią dziewczyny i teraz ten dotykał jej gołej nogi. Dla niej stało się jasne czego wymaga od niej Will. On chce, aby ona mu się oddała. Eva wiedziała, że to jest niemożliwe.
- Nie możemy. Weź te ręce! – Eva zaczęła mu się wyszarpywać ale to na nic. Chłopak był od niej o wiele silniejszy. Nagle drzwi od biblioteki się otworzyły i weszła Charlott. Will szybko puścił Eve i odwrócił się w stronę kobiety. Charlott spojrzała na dwójkę nastolatków, którzy unikali jej spojrzenia.
- Wszystko w porządku? – Will spojrzał na Eve, aby ta nic nie mówiła Charlott.
- Oczywiście, że tak. – Odpowiedział chłopak, ponieważ Eva była za bardzo zszokowana, aby móc cokolwiek powiedzieć.
- Na pewno? – Charlott spojrzała na Eve, która unikała jej wzroku. Kobieta wiedziała, że coś się stało ale wiedziała, że musi zostawić chwilowo tą sprawę.
- Przecież mówię, że tak. Nic się nie stało. – Odpowiedział Will. Złapał Eve za rękę a ta spojrzała na Niego. Dla Charlott takie zachowanie nastolatki było bardzo podejrzane ale teraz nic nie mogła zrobić.
- No dobrze. Chłopak już jest  instytucie więc chodźcie go przywitać. – Charlott opuściła bibliotekę. Will pociągnął Eve do wyjścia. Zamknął za nimi drzwi i skierował się do jadalni. Eva wyrwała rękę z jego uścisku i dogoniła Charlott. Po dotarciu Eva zobaczyła chłopaka. Nie byłoby nic dziwnego w jego wyglądzie, gdyby nie to, że jego włosy były srebrne. Eva spojrzała na Willa, który też był zszokowany wyglądem nowego gościa.
- Evo, Williamie to jest James Carstairs. James, mam nadzieję, że polubisz tą dwójkę. Muszę Cię ostrzec, że ta dwójka uwielbia się  kłócić, chociaż są parabatai.
- Bardzo miło mi Was poznać. – Jem podszedł do Willa i uścisnął mu dłoń. Następnie podszedł do dziewczyny i pocałował jej dłoń.
- Mam nadzieję, że przekażecie mu wszystkie potrzebne informacje związane z treningami i lekcjami a także pokażecie mu instytut. – Charlott spojrzała na Eve, która się zarumieniła. Dziewczyna miała nadzieję, że kobieta już zapomniała o jej kłamstwie.
- Oczywiście, Charlott. Zrobimy wszystko, aby James dobrze się u nas czuł i będziemy mu pomagać. – Powiedział Will i spojrzał na Eve, która przytaknęła głową. Dziewczyna starała się zapomnieć o tym co stało się w bibliotece, jednak było to dla niej za trudne.
- Proszę, mówcie do Jem a nie James. – Chłopak zwrócił się do wszystkich. Nagle do jadalni wbiegła Jessamine w sukni  z falbankami. Nie byłoby nic złego w sukni, gdyby tylko tych falbanek byłoby mniej.  Jem spojrzał na dziewczynę i nie wiedział co powiedzieć. Eva widząc zakłopotanie chłopaka postanowiła, że ich przedstawi. Chociaż tyle dobrego mogła zrobić dla Jessamine:
-Jem to jest Jessamine. Ona także tutaj się wychowuje i uczy się jak być nocnym łowcą. – Jem pocałował Jessamine w rękę.
- Ja nie będę nocnym łowcą. Ja mam zamiar poślubić kogoś kto będzie normalnym człowiekiem a nie jakimś monstrum. – Jem spojrzał się na Eve i Willa, ponieważ nie rozumiał zachowania dziewczyny.
- To po co się tak wystroiłaś, skoro nie chciałaś zaimponować nowemu domownikowi. – Powiedział Will a Jessamine zrobiła swoją nadąsaną minę i skierowała się do pokoju.
- O co jej chodziło? – Spytał Jem. Eva spojrzała na Jema i mu wszystko wyjaśniła. Następnie Will i Eva oprowadzili nowego lokatora po instytucie i zaprowadzili go do pokoju. Mieszkał naprzeciwko dziewczyny. Will i Eva zostawili go i poszli do salonu, ponieważ tam czekali na nich Henry i Charlott. W drodze do salonu żadne z nich się nie odezwało. Eva w dalszym ciągu nie wiedziała co myśleć o sytuacji w bibliotece a Will nie chciał poruszać tego tematu. Po dotarciu do salonu Eva usiadła na fotelu koło kominka a Will stanął przy oknie.
- Musimy powiedzieć Wam coś o Jamesie. Na pewno zdziwił Was jego wygląd. – Charlott spojrzała na Eve a ta przytaknęła głową.
- James mieszkał z rodzicami w instytucie w Szanghaju. Do ich domu włamał się demon Yanlou. Chciał zemścić się na matce Jema za to, że zabiła jego potomstwo. Związał jego rodziców a następnie na ich oczach torturował go narkotykiem yin fen. Później zabił jego rodziców. Nocni łowcy zorientowali się, że coś jest nie tak. Wkroczyli do instytutu, gdzie znaleźli chłopaka uzależnionego od narkotyku. Cisi Bracia starali mu pomóc, niestety uzależnienie jest zbyt duże. Jem musi brać narkotyk po to by spowolnić śmierć. Stąd jego srebrne oczy i włosy. Mam nadzieję, że zrozumieliście, że sprawa jest poważna i, że chłopak potrzebuje naszej pomocy. Wierzę, że umiecie się zachować i nie będziecie się go pytać o chorobę.
- Oczywiście. – Odpowiedziała Eva. Charlott spojrzała się na Willa, który skinął głową na znak zgody. Kobieta zwróciła się teraz do chłopaka.
- Oboje wiemy, że masz znajomości i możesz załatwić narkotyk dla Jema. Oczywiście dostaniesz pieniądze.
- Nie ma problemu. Znam kilka miejsc gdzie mogą mi sprzedać yin fen. Nie musisz się o to martwić Charlott.
- Powinniście już iść spać. Jest późno. – Powiedział Henry a Eva i Will opuścili pokój. Eva już chciała wejść do swojego pokoju, gdy Will pociągnął ją za rękę tak, że musiała odwrócić się w jego stronę. Eva spojrzała na niego. Chciała wyczytać coś z jego oczu, jednak nic tam nie znalazła. Will schylił się tak, że jego usta znalazły się przy jej uchu.
- Nic, nikomu nie powiesz. – Wyszeptał i odszedł. Eva weszła do pokoju. Sophie, która już tam na nią czekała chciała pomóc jej w zdjęciu sukni, jednak Eva ją odesłała. Dziewczyna, gdy została sama położyła się na łóżku i zaczęła płakać. To było dla niej upokarzające, płacz. Nie płakała od czasu, gdy opuszczała rodzinny dom a teraz płacze, przez Williama Herondale. Obiecała sobie, że nigdy nie będzie płakać przez żadnego mężczyznę a teraz łamie swoje postanowienie.  Dziewczyna usłyszała jak ktoś gra na skrzypcach. Był to cudowny dźwięk. Musiał to być Jem. Eva usnęła roniąc łzy, słuchając gry Jema.
Po  wejściu do swojego pokoju Will trzasnął drzwiami i rzucił się na łóżko. Był na siebie zły za to jak potraktował Eve ale wiedział, że to był jedyny sposób, aby była ona bezpieczna. 

______________________
Mam nadzieję, że Wam się podoba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz