Will
siedział w jadalni i rozmawiał z Henrym, gdy do pomieszczenia weszła Eva i
Sophie. Nastolatka pomagała służącej w przygotowywaniu pokoju dla nowego
gościa. Sophie zebrała brudne naczynia ze stołu i zaniosła je do kuchni. Eva
usiadła koło Willa i włączyła się do rozmowy:
- Wiadomo coś o nowym domowniku? – Dziewczyna spojrzała na Henrego.
- W liście było napisane, że to szesnastoletni chłopak i nazywa się James
Carstairs. Nic więcej nie wiem. Charlott stara dowiedzieć się czegoś więcej ale
najprawdopodobniej wszystko wyjaśni się, gdy chłopak do nas przybędzie, czyli
za godzinę.- Odpowiedział a Eva spojrzała na Willa, który spoglądał w okno. W
momencie, gdy poczuł, że Eva mu się przygląda spojrzał na nią i się uśmiechnął.
Dziewczyna wiedziała, że coś go zadręcza.
- Może pójdziecie do biblioteki i poczekacie tam na naszego gościa? –
Zaproponował Henry a Will i Eva odeszli
od stołu i skierowali swoje kroki do biblioteki. W momencie, gdy mijali pokój Jessamine
usłyszeli, że ta krzyczy na Sophie:
- Nie rozumiesz dziewucho?! Muszę mieć na sobie najlepszą sukienkę a nie coś co
już raz nosiłam! Muszę uwieść tego nowego chłopaka! – Will spojrzał na Eve i
się roześmiał. W końcu doszli do biblioteki. Will przepuścił dziewczynę i
zamknął za nimi drzwi. Eva podeszła do biurka i się o nie oparła. Will stanął naprzeciwko
niej i spojrzał w okno. Od chwili, gdy dowiedział się, że nową osobą w
instytucie będzie chłopak zastanawia się, czy dobrze zrobił wybierając Eve na
parabatai. Will dobrze wiedział, że nie będzie mógł porozmawiać z nią na
wszystkie tematy. Inaczej z innym chłopakiem. Może ten James byłby lepszym
parabatai? Niestety Will nie mógł niczego zmienić, ponieważ wybór parabatai to
decyzja na całe życie. Oczywiście nie chciał o swoich wątpliwościach mówić
blondynce, ponieważ nie chciał jej urazić. Lubił się z nią
kłócić ale nie chciał, aby ta go znienawidziła. Chociaż wtedy wszystkie
jego problemy by się rozwiązały.
- O czym myślisz? – Chłopak spojrzał na Eve, która patrzyła na niego
zaniepokojona.
- Zastanawiam się jaki będzie ten nowy chłopak. – Tyle wiedzy dziewczynie wystarczyło.
Nic więcej nie musiał mówić.
- Mam nadzieję, że nie będzie tak wredny jak ty, bo wtedy już nie wytrzymam
psychicznie z Wami. – Słowa wypowiedziane przez Eve zszokowały Willa. Chłopak
nie wiedział, że tak bardzo Eva go nie lubi.
- Nie wiedziałem, że aż tak Cię denerwuję. Mogłaś mi to powiedzieć wcześniej a
nie dopiero teraz. – Eva spojrzała na Willa zaskoczona, ponieważ nie sądziła,
że chłopak potraktuje jej słowa na serio.
- Will, ja nie mówiłam poważnie. – Chłopak nie zareagował na jej słowa.
Wpatrywał się w jakiś punkt za nią. Eva wzięła jego twarz w dłonie i zmusiła
Willa do spojrzenia na nią.
- Ja żartowałam. Nie mówiłam tego na serio. Owszem, czasami mnie denerwujesz i
zmuszasz mnie do wymyślania scenariuszy, w których bym Cię zabiła ale bez
Ciebie byłoby tu nudno. Jestem pewna, że zwariowałabym już dawno z Jessamine,
która ciągle by mnie zmuszała do zakupów. Wiem, że nasze stosunki na początku
znajomości nie były zbyt dobre, w sumie były one tragiczne ale nie wyobrażam sobie
życia w instytucie bez Ciebie. – Will przyglądał się jej przez cały czas, gdy
mówiła i nie wiedział co ma myśleć o słowach, które dziewczyna do niego skierowała.
-Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz? Może wymyśliłaś sobie z Jessamine, że mnie
pogrążycie. W końcu obie mnie nienawidzicie! – Eva chciała odsunąć się od Willa
ale biurko, o które się opierała przeszkodziło jej w tym. Pierwszy raz w życiu
blondynka wystraszyła się go na poważnie. – Dlaczego mam Ci uwierzyć? Doskonale
wiem jak mnie nie znosisz więc niby dlaczego teraz miałoby być inaczej! – Will oparł
swoje ręce na biurku tak, że Eva nie miała jak uciec. Dziewczyna nie wiedziała
co wstąpiło w Williama. Jeszcze nigdy w stosunku do niej tak się nie
zachowywał.
- Nie wiem dlaczego sądzisz, że mogłabym knuć coś z Jessamine. Przecież dobrze
wiesz, że nie mogę znieść jej zachowania. Ona także mnie nie lubi i wcale nie
stara się tego ukryć. Nie wiem co Ci się stało, że nagle zmieniłeś swoje
zachowanie. Jeszcze na obiedzie wszystko było dobrze a nawet lepiej. Ja
chciałam tylko zażartować, ponieważ widzę, że się czymś zadręczasz. Chciałam
być dla Ciebie miła a nie tylko na Ciebie wrzeszczeć. Uwierz mi, miałam kilka
takich okazji dzisiaj ale tego nie zrobiłam. Chciałam, żeby Twoje urodziny były
spędzone w miłej atmosferze, bez kłótni, bez walk jak prawie każdy inny dzień w
roku. Nawet Charlott i Henry zachowywali się dzisiaj normalnie. Nawet
uwierzyłam, że dzisiejszego dnia nic nie zepsuje. Nie myślałam, że wiadomość,
która przyszła do Charlott tak może zmienić Twoje zachowanie. Może nie powinnam
się tak starać skoro na końcu i tak mi się obrywa. – Eva spojrzała na Willa,
który był wściekły, kiedy zauważył, że dziewczyna na niego patrzy odwrócił
twarz w kierunku okna.
- Udowodnij.
- Co?
- Udowodnij. – Will spojrzał na Eve, która nie wiedziała o co chodzi
chłopakowi.
- Jak mi Ci to udowodnić? Wyjaśnij. – Will przybliżył się do dziewczyny tak, że
ich ciała się ze sobą stykały. Eva szukała ręką na biurku czegoś co mogłoby jej
pomóc, gdyby Will starał się zrobić jej krzywdę. Niestety oprócz jakiś papierów
nie znalazła nic pożytecznego. Wiedziała, że nie powinna przypuszczać, że Will
ją skrzywdzi ale tak wściekłego go jeszcze nie widziała.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi. – Przejechał nosem po jej policzku.
- Obawiam się, że nie. – Will złapał ją
w pasie i przybliżył ją do siebie tak, że dziewczyna mogła poczuć jego
oddech na swojej skórze. Will złożył pocałunek na jej szyi.
- Nie wierzę, że taka dziewczyna jak ty nie wie o co mi chodzi. – Ręka Willa
znalazła się pod suknią dziewczyny i teraz ten dotykał jej gołej nogi. Dla niej
stało się jasne czego wymaga od niej Will. On chce, aby ona mu się oddała. Eva
wiedziała, że to jest niemożliwe.
- Nie możemy. Weź te ręce! – Eva zaczęła mu się wyszarpywać ale to na nic.
Chłopak był od niej o wiele silniejszy. Nagle drzwi od biblioteki się otworzyły
i weszła Charlott. Will szybko puścił Eve i odwrócił się w stronę kobiety.
Charlott spojrzała na dwójkę nastolatków, którzy unikali jej spojrzenia.
- Wszystko w porządku? – Will spojrzał na Eve, aby ta nic nie mówiła Charlott.
- Oczywiście, że tak. – Odpowiedział chłopak, ponieważ Eva była za bardzo
zszokowana, aby móc cokolwiek powiedzieć.
- Na pewno? – Charlott spojrzała na Eve, która unikała jej wzroku. Kobieta
wiedziała, że coś się stało ale wiedziała, że musi zostawić chwilowo tą sprawę.
- Przecież mówię, że tak. Nic się nie stało. – Odpowiedział Will. Złapał Eve za
rękę a ta spojrzała na Niego. Dla Charlott takie zachowanie nastolatki było
bardzo podejrzane ale teraz nic nie mogła zrobić.
- No dobrze. Chłopak już jest instytucie
więc chodźcie go przywitać. – Charlott opuściła bibliotekę. Will pociągnął Eve
do wyjścia. Zamknął za nimi drzwi i skierował się do jadalni. Eva wyrwała rękę
z jego uścisku i dogoniła Charlott. Po dotarciu Eva zobaczyła chłopaka. Nie
byłoby nic dziwnego w jego wyglądzie, gdyby nie to, że jego włosy były srebrne.
Eva spojrzała na Willa, który też był zszokowany wyglądem nowego gościa.
- Evo, Williamie to jest James Carstairs. James, mam nadzieję, że polubisz tą
dwójkę. Muszę Cię ostrzec, że ta dwójka uwielbia się kłócić, chociaż są parabatai.
- Bardzo miło mi Was poznać. – Jem podszedł do Willa i uścisnął mu dłoń. Następnie
podszedł do dziewczyny i pocałował jej dłoń.
- Mam nadzieję, że przekażecie mu wszystkie potrzebne informacje związane z
treningami i lekcjami a także pokażecie mu instytut. – Charlott spojrzała na Eve,
która się zarumieniła. Dziewczyna miała nadzieję, że kobieta już zapomniała o
jej kłamstwie.
- Oczywiście, Charlott. Zrobimy wszystko, aby James dobrze się u nas czuł i
będziemy mu pomagać. – Powiedział Will i spojrzał na Eve, która przytaknęła
głową. Dziewczyna starała się zapomnieć o tym co stało się w bibliotece, jednak
było to dla niej za trudne.
- Proszę, mówcie do Jem a nie James. – Chłopak zwrócił się do wszystkich. Nagle
do jadalni wbiegła Jessamine w sukni z
falbankami. Nie byłoby nic złego w sukni, gdyby tylko tych falbanek byłoby
mniej. Jem spojrzał na dziewczynę i nie
wiedział co powiedzieć. Eva widząc zakłopotanie chłopaka postanowiła, że ich
przedstawi. Chociaż tyle dobrego mogła zrobić dla Jessamine:
-Jem to jest Jessamine. Ona także tutaj się wychowuje i uczy się jak być nocnym
łowcą. – Jem pocałował Jessamine w rękę.
- Ja nie będę nocnym łowcą. Ja mam zamiar poślubić kogoś kto będzie normalnym
człowiekiem a nie jakimś monstrum. – Jem spojrzał się na Eve i Willa, ponieważ
nie rozumiał zachowania dziewczyny.
- To po co się tak wystroiłaś, skoro nie chciałaś zaimponować nowemu
domownikowi. – Powiedział Will a Jessamine zrobiła swoją nadąsaną minę i
skierowała się do pokoju.
- O co jej chodziło? – Spytał Jem. Eva spojrzała na Jema i mu wszystko
wyjaśniła. Następnie Will i Eva oprowadzili nowego lokatora po instytucie i
zaprowadzili go do pokoju. Mieszkał naprzeciwko dziewczyny. Will i Eva
zostawili go i poszli do salonu, ponieważ tam czekali na nich Henry i Charlott.
W drodze do salonu żadne z nich się nie odezwało. Eva w dalszym ciągu nie
wiedziała co myśleć o sytuacji w bibliotece a Will nie chciał poruszać tego
tematu. Po dotarciu do salonu Eva usiadła na fotelu koło kominka a Will stanął
przy oknie.
- Musimy powiedzieć Wam coś o Jamesie. Na pewno zdziwił Was jego wygląd. –
Charlott spojrzała na Eve a ta przytaknęła głową.
- James mieszkał z rodzicami w instytucie w Szanghaju. Do ich domu włamał się
demon Yanlou. Chciał zemścić się na matce Jema za to, że zabiła jego potomstwo.
Związał jego rodziców a następnie na ich oczach torturował go narkotykiem yin
fen. Później zabił jego rodziców. Nocni łowcy zorientowali się, że coś jest nie
tak. Wkroczyli do instytutu, gdzie znaleźli chłopaka uzależnionego od
narkotyku. Cisi Bracia starali mu pomóc, niestety uzależnienie jest zbyt duże. Jem
musi brać narkotyk po to by spowolnić śmierć. Stąd jego srebrne oczy i włosy. Mam
nadzieję, że zrozumieliście, że sprawa jest poważna i, że chłopak potrzebuje
naszej pomocy. Wierzę, że umiecie się zachować i nie będziecie się go pytać o
chorobę.
- Oczywiście. – Odpowiedziała Eva. Charlott spojrzała się na Willa, który
skinął głową na znak zgody. Kobieta zwróciła się teraz do chłopaka.
- Oboje wiemy, że masz znajomości i możesz załatwić narkotyk dla Jema.
Oczywiście dostaniesz pieniądze.
- Nie ma problemu. Znam kilka miejsc gdzie mogą mi sprzedać yin fen. Nie musisz
się o to martwić Charlott.
- Powinniście już iść spać. Jest późno. – Powiedział Henry a Eva i Will
opuścili pokój. Eva już chciała wejść do swojego pokoju, gdy Will pociągnął ją
za rękę tak, że musiała odwrócić się w jego stronę. Eva spojrzała na niego.
Chciała wyczytać coś z jego oczu, jednak nic tam nie znalazła. Will schylił się
tak, że jego usta znalazły się przy jej uchu.
- Nic, nikomu nie powiesz. – Wyszeptał i odszedł. Eva weszła do pokoju. Sophie,
która już tam na nią czekała chciała pomóc jej w zdjęciu sukni, jednak Eva ją
odesłała. Dziewczyna, gdy została sama położyła się na łóżku i zaczęła płakać.
To było dla niej upokarzające, płacz. Nie płakała od czasu, gdy opuszczała
rodzinny dom a teraz płacze, przez Williama Herondale. Obiecała sobie, że nigdy
nie będzie płakać przez żadnego mężczyznę a teraz łamie swoje
postanowienie. Dziewczyna usłyszała jak
ktoś gra na skrzypcach. Był to cudowny dźwięk. Musiał to być Jem. Eva usnęła roniąc
łzy, słuchając gry Jema.
Po wejściu do swojego pokoju Will
trzasnął drzwiami i rzucił się na łóżko. Był na siebie zły za to jak
potraktował Eve ale wiedział, że to był jedyny sposób, aby była ona bezpieczna.
______________________
Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz