czwartek, 23 października 2014

Rozdział X

PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY ALE NIE MIAŁAM CZASU SPRAWDZIĆ

Will po usłyszeniu tych słów postanowił poczekać na dziewczynę. Po kilku minutach Eva opuściła pomieszczenie. Widok Willa opierającego się o ścianę naprzeciwko gabinetu Charlott bardzo ją zaskoczył.
- Co tutaj robisz? – Spytała Eva. Dziewczyna wiedziała, że chłopak jest zły i to w dodatku na nią.
- No wiesz. Tak się przechadzam po Instytucie i słucham jak bardzo niektórzy żałują, że jestem ich parabatai. – Odrzekł z pogardą Will.
- To nie tak. Ja nie miałam tego na myśli.
- Nie miałaś tego myśli? A więc o co Ci chodziło? – Przerwał jej Will.
- Chodziło mi o to, że nie rozumiem Cię. Nie mogę zrozumieć dlaczego tak się zachowujesz. O tym mówiłam. Ty tylko mnie źle zrozumiałeś. – Eva starała wytłumaczyć się przed Willem, jednak kiepsko jej to wychodziło.
- Wiem co słyszałem. Powiedziałaś, że żałujesz, że jestem Twoim parabatai. Co się śmieszne. Ja staram się zapewnić Ci bezpieczeństwo co jest powodem mojego zachowania wobec Ciebie a ty mówisz takie rzeczy.
- Bezpieczeństwo, bezpieczeństwo i bezpieczeństwo. To jedyne co słyszę, gdy chcę z Tobą poważnie porozmawiać. Jak już mówiłam mam już tego dosyć. Nie chcę być bezpieczna za taką cenę.
- Nie obchodzi mnie to. Nie zmienisz mnie, musisz się z tym pogodzić. Jak coś Ci nie pasuje powiedz Charlott prawdę i będzie po problemie. – W tym momencie drzwi od gabinetu Charlott się otworzyły. Eva i Will spojrzeli w tamtym kierunku i zobaczyli Charlott.
- Jaką prawdę? – Eva spojrzała na Willa i poszła do swojego pokoju. Kobieta spojrzała na Willa i dodała: - Czy jest coś o czymś powinnam wiedzieć?
- Nie. – Odrzekł Will i poszedł do siebie.

Tessa siedziała w salonie, gdy do pomieszczenia wszedł Jem. Tessa spojrzała na niego i się uśmiechnęła. Jem podszedł bliżej:
- Panno Gray, cieszę się, że Panią widzę.
- Ja też się cieszę, że Pana widzę, Panie Carstairs.
- O nie. Proszę do mnie nie mówić tak oficjalnie, jestem Jem.
- W takim razie, proszę do mnie się zwracać po imieniu. Jestem Tessa. Może usiądziesz? – Jem zajął miejsce obok Tessy.
- Przykro mi ale dżentelmen nie powinien mówić do damy po imieniu. – Tessa spojrzała na niego zaciekawiona.
- To dziwne, ponieważ do innych kobiet w tym domu zwracasz się po imieniu.
- Tak ale one są Nocnymi Łowcami, pomiędzy nami nie obowiązują takie reguły.
- A jak Nocni Łowcy odzywają się do Podziemnych? – Jem spojrzał w okno i podrapał się po karku.
- To zależy od Nocnego Łowcy i jego przekonań. – Odrzekł Jem.
- Spójrz na mnie. – Jem spojrzał na Tesse. – Jakich przekonań?
- Każdy Nocny Łowca ma swoje zdanie na temat Podziemnych, nie zawsze jest to miłe. Jednak nie powinnaś się tym martwić, ponieważ nie wiadomo do końca czy jesteś Podziemną. – Jem zmienił szybko temat. Tessa uśmiechnęła się do niego.
- Widzisz to nie takie trudne. – Jem spojrzał zdziwiony na dziewczynę.
- O czym mówisz?
- Mówisz do mnie po imieniu. – Jem zaśmiał się, gdy to usłyszał.
Eva postanowiła wyjść na spacer po to by poukładać sobie wszystko. Przechodziła przez most, gdy poczuła, że ktoś jej się przygląda. Odwróciła się i ujrzała Gabriela Lightwooda, który był oddalony od niej o jakieś pół metra.
- Pan Gabriel. Co Pan tutaj robi? – Chłopak podszedł do niej i złożył pocałunek na jej dłoni.
- Panno Evo miło mi Panią widzieć. Odpowiadając na Pani pytanie jestem tu, ponieważ potrzebowałem spaceru.
- To tak jak ja. – Odrzekła Eva.
- Może się przejdziemy? – Zaproponował Gabriel a Eva przytaknęła. Po chwili Gabriel ponownie się odezwał:
- Chciałbym Panią przeprosić za to co się stało ostatnio. Wierzę, że mogła Pani się poczuć trochę niezręcznie.
Eva zaśmiała się po usłyszeniu jego słów i po chwili dodała:
- Trochę? To było okropne. Pana ojciec i Willa. Oni byli okropni. – Eva zauważyła, że zmierzają do opuszczonej części Londynu.
- Wiem i właśnie dlatego chciałbym przeprosić. Nie mówię w imieniu mojego ojca ale w moim. On nigdy nie przeprasza.
- Domyśliłam się. – Eva rozejrzała się po okolicy i dodała: - Gdzie idziemy? – Gabriel uśmiechnął się, chwycił Eve za rękę i odrzekł: - Już niedaleko. – Następnie zaciągnął ją w pustą i ciemną alejkę. Eva zaczęła się wyrywać, jednak chłopak był od niej silniejszy.
- Puść mnie! Puszczaj! – Eva krzyczała mając nadzieję, że ktoś ją usłyszy. Gabriel pchnął ją na najbliższą ścianę i przysunął się do niej tak, że nie mogła się wydostać. Eva szarpała się ale to powodowało odczuwanie przez nią większego bólu.
- Gabriel puść mnie! – Chłopak pogłaskał ją po policzku na co ona się zatrzęsła.
- Nie mam takiego zamiaru. Nie wiem czy wiesz ale parę miesięcy temu spotkałem Willa, który złożył mi interesującą propozycję. – Mówił to rozrywając jej suknię. – Chciał, abym się z nim założył o to, że zaciągnie Cię do łóżka. Nie powiem, zdziwiła mnie ta propozycja. W końcu jesteście parabatai a to by było poważne złamanie prawa. – Dziewczyna poczuła łzy na swoich policzkach. Nie lubiła płakać, nie lubiła okazywać swoich słabości. – Jednak oferta była dla mnie niesamowita. – Kontynuował. – Miałem dość Twojego zachowania. Wysyłałaś mi sygnały ale do niczego nie doszło. Zgodziłem się na zakład. Willa nagrodą miała być moja siostra a moją ty. Kiedy Will nie zgłosił się do mnie po odbiór nagrody wiedziałem, że nie podołał zadaniu a ty teraz należysz do mnie. Nie chciałem od razu tego zrobić. Czekałem na odpowiedni moment. Śledziłem Cię. Czekałem, aż będziesz sama i nareszcie dzisiaj po miesiącach oczekiwać wyszłaś z Instytutu zupełnie sama, nawet nie masz ze sobą broni. – Chłopak przybliżył swoją głowę do jej tak, ze ich usta dzieliła teraz tylko małą odległość. Eva spojrzała w bok i zobaczyła kawałek drewna. Gabriel, który był zajęty dobieraniem się do jej gorsetu nie zauważył, że dziewczyna sięga po gałąź. Eva nie czekając uderzyła z całej siły Gabriela w głowę. Chłopak pod wpływem uderzenia odsunął się od niej, dzięki czemu dziewczyna mogła uciec. Eva nie zastanawiając się ruszyła w stronę Instytutu. Biegła jak najszybciej. Nie zwracała uwagi na ludzi, którzy jej się przyglądali albo zostali przez nią potrąceni. Po kilkunastu minutach dziewczyna w końcu zobaczyła Instytut. Chwilę później Eva opierała się o drzwi wejściowe. Spojrzała przed siebie i zobaczyła rozmawiających Willa i Thomasa. Kiedy oni na nią spojrzeli na ich twarzach można było zauważyć zaskoczenie. Will podbiegł do niej a Eva zapominając o wcześniejszym incydencie przytuliła się do niego.
- Co się stało? – Zapytał Will, jednak nie uzyskał odpowiedzi.
- Powinienem iść po Panią Branwell. – Odrzekł Thomas.
- Nie! Proszę Cię. – Eva się odezwała. Mężczyzna przytaknął i odszedł.
Will zwrócił się do dziewczyny:
- Opowiedz mi o tym co się stało.
- Dobrze.
Eva siedziała na łóżku w pokoju Willa. Była sama, ponieważ chłopak poszedł po jakąś suknię do jej pokoju. Eva spojrzała na szafkę nocną i zobaczyła tam swoją książkę. Już chciała ją chwycić ale drzwi otworzyły się w tej samej chwili. Will wszedł do pokoju niosąc jej fioletową suknię. Położył ubranie obok niej na łóżku i wyszedł z pokoju dając jej czas na przebranie. Nie mając innego wyjścia Eva zaczęła się przebierać. Po kilku minutach otworzyła drzwi a Will wszedł do środka. Eva usiadła na łóżku a chłopak zaczął rysować jej iratze.
- Powiesz mi w końcu co się stało? – Zapytał Will. Eva spojrzała na niego i zaczęła mu opowiadać o wszystkim co zrobił jej Gabriel. Kiedy Eva skończyła Will przez chwilę siedział cicho a następnie poderwał się z miejsca i krzyknął, że zabije Gabriela. Eva złapała go za rękę i zmusiła go do ponownego zajęcia miejsca na łóżku.
- Nie rób głupstw. – Wyszeptała.
- Mam nie robić głupstw?! Czy ty słyszysz co mówisz?! Ten kretyn chciał Cię skrzywdzić a ty każesz mi być grzecznym! Straciłaś rozum?! – Will spojrzał na Eve, która miała łzy w oczach. – Przepraszam, nie powinienem był tego mówić ale skręca mnie w środku na samą myśl, że ten dupek mógł Cię dotykać. Przeprasza. – Will objął ją ramionami. Siedzieli tak do czasu, aż Will zorientował się, że Eva zasnęła. Następnie ułożył ją na łóżku i przykrył narzutą. Wstał z łóżka, spojrzał na nią i opuścił pokój. Po chwili stał pod pokojem Jema. Już miał zapukać, kiedy usłyszał za sobą damski głos:
- Pan Herondale, witam. – Will odwrócił się i ujrzał Tesse. Uśmiechnął się do niej i odrzekł:
- Witam, Panienko Gray. Cieszę się, że widzę Panią szczęśliwą. – Tessa spojrzała w dół, po to by Will nie ujrzał rumieńców, które pojawiły się na jej twarzy po jego słowach. Tessa nie wiedziała co się z nią dzieje. Nigdy nie czuła się tak w towarzystwie żadnego mężczyzny.
- Ja także cieszę się, że Pana widzę. Szukasz Jema?
- Tak, nie widziałaś go?
- Panicz Carstairs jest w bibliotece. Powiedział, że musi znaleźć bardzo ważną książkę. - Odpowiedziała Tessa.
- Dziękuję. - Odrzekł Will i odszedł w kierunku biblioteki zostawiając Tesse samą na korytarzu.
Kiedy Eva się obudziła zauważyła, że jest już wieczór. Usiadła na łóżku i zrzuciła z siebie koc, który zarzucił na nią Will. Eva rozejrzała się po pokoju i zorientowała się, że jest sama. Will gdzieś zniknął a to mogło oznaczać tylko i wyłącznie kłopoty.
Jem przeglądał książkę, kiedy do biblioteki wszedł Will. Nocny Łowca spojrzał na swojego przyjaciela, który był strasznie wściekły.
- Co jest? - Jem spytał Willa, który podszedł do biurka i wbił w nie sztylet. - Wiesz, że Charlott będzie wściekła kiedy to zobaczy? - Jem spojrzał na Willa, który nie wyglądał jakby go to interesowało.
- Muszę go zabić! - Krzyknął Will.
- Kogo? - Jem spojrzał na swojego przyjaciela uważnie.
- Gabriela Lightwooda. - Słowa wypowiedziane przez Willa, bardzo zdziwiły Jema. Chłopak wiedział, że ta dwójka za sobą nie przepada ale nie sądził, że aż tak bardzo.
- A co takiego zrobił Gabriel?
- Próbował zgwałcić Eve. - Jem nie wiedział co powiedzieć. Spodziewał się wiele po Gabrielu ale nie czegoś takiego. Widocznie syn musiał wziąć przykład z ojca.
- Dlaczego?
- Przeze mnie. - Odpowiedział Will.
Eva opuściła pokój Willa w celu odnalezienia chłopaka. Dziewczyna przeszukała każdy zakamarek Instytutu i nigdzie go nie odnalazła. Eva zmierzała właśnie do swojego pokoju, kiedy zauważyła Tessę wychodzącą ze swojego pokoju. Zmiennokształtna spojrzała na blondynkę i się uśmiechnęła.
- Evo, idziesz może na kolację? - Dziewczyna przez wszystkie wydarzenia zapomniała, że jest to już pora kolacji, a także, że jej nieobecność na posiłku zdenerwuje Charlott ale Eva miała inne rzeczy na głowie.
– Jeszcze nie Tesso. Nie widziałaś może Willa?
- Kiedy go ostatnio widziałam, szukał panicza Jema. Powiedziałam mu, że jest w bibliotece więc najprawdopodobniej właśnie tam się udał. - Odpowiedź Tessy nie pomogła za bardzo dziewczynie, ponieważ już była w bibliotece i nikogo tam już nie zastała. - Czy coś się stało? - Tessa dodała, gdy Eva zobaczyła, że Eva wygląda na zmartwioną.
- Stało się coś złego. Proszę Cię, przypomnij sobie czy Will coś jeszcze mówił albo może ty coś zauważyłaś, może wiesz gdzie chłopcy się udali. - Eva była pewna, że ich zniknięcie nie przyniesie niczego dobrego a tylko same kłopoty.
- Wiem, że Will był bardzo zdenerwowany i, że bardzo chciał się zobaczyć z Jemem. - Tessa zawahała się na chwilę i po chwili dodała. - Kiedy wracałam od Charlott przechodziłam obok biblioteki. Przypadkowo usłyszałam, że chłopacy wspominali imię Thomasa. Nie wiem co to mogło oznaczać ale może Ci to pomoże. - Słowa wypowiedziane przez Tessę zadziałały na Eve jak kubeł zimnej wody. Jeżeli Will i Jem wspomnieli imię Thomasa, to może oznaczać tylko jedno. Will chce się zemścić na Gabrielu i dodatkowo wciągnął w to Jema.
Tessa spojrzała na Eve i zapytała:
- Wszystko w porządku? - Eva spojrzała na Tessę i odrzekła:
- Musisz mi pomóc. Masz powiedzieć Charlott, że położyłam się spać i nie mogę zejść na kolację. - Eva ruszyła w stronę wyjścia z Instytutu, kiedy Tessa zdążyła się odwrócić za nią i krzyknąć:
- A ty gdzie idziesz? - Eva nie zatrzymując się odpowiedziała.
- Ratować czyjeś nędzne życie.
Eva wybiegła przed Instytut i tak jak się spodziewała nie zobaczyła tam powozu. Do rezydencji Lightwoodów było za daleko by iść na pieszo więc pobiegła do stajni z nadzieją, że Thomas nie zaprzęgł do powozu obu koni a tylko jednego. Kiedy Eva weszła do pomieszczenia zobaczyła, że jeden z koni ciągle jest w środku. Dziewczyna nie czekając zbyt długo przyszykowała konia do jazdy i ruszyła w stronę domu Nocnych Łowców.
-Jesteś pewny, że chcesz to zrobić? Doskonale wiesz, że nie będzie już odwrotu?- Jem spojrzał na przyjaciela, który od początku podróży wpatrywał się w okno i nic nie mówił.
- Tak. Gabriel Lightwood zapłaci za swoje grzechy. Mogłem mu wiele wybaczyć ale na pewno nie to. To zasługuje na karę i to na najwyższą. - Odrzekł Will nie spojrzawszy nawet na towarzysza.
- Według mnie powinieneś pomyśleć o tym co poczuje Eva, gdy dowie się co zrobiłeś. Nie będzie zadowolona z tego, że będziesz musiał najprawdopodobniej udać się do Cichego Miasta. - Nagle powóz się zatrzymał a Thomas oznajmił koniec podróży. Will wyskoczył z powozu a Jem razem z nim. Oboje stanęli przed drzwiami do domu Gabriela.
- Możesz mi wyjaśnić jak chcesz się dostać do środka? - Jem spytał Willa.
- Normalnie, zapukam. - Odrzekł Will ze spokojem w głosie. Jem nie widział czy kolega mówi poważnie czy się z niego naśmiewa.
- Chcesz mi powiedzieć, że zapukasz do drzwi a jak ktoś się Ciebie zapyta po co tutaj jesteś to tak bez niczego powiesz, że chcesz zabić Gabriela?
- Oczywiście, że nie powiem o tym, że chcę go zabić. Powiem im tylko, że ja i Gabriel musimy porozmawiać w bardzo ważnej sprawie. Pomyśl Jem, przecież nie mógłbym zdradzić im swojego planu. To byłoby bardzo nierozsądne z mojej strony. - Jem nie wiedział czy Will zachowuje się tak specjalnie czy tylko stara się ukryć swoje nerwy ale miał już dość jego zachowania.
- Według Ciebie nierozsądne jest zdradzanie swojego planu a cały plan nie jest dla Ciebie nierozsądny?
Will odwrócił się do przyjaciela i powiedział:
- Przestań gadać albo zrobię to wszystko bez Ciebie. - Po tym Will zapukał do drzwi rezydencji. Po chwili drzwi otworzyła mu służąca.
- Dobry wieczór. W czym mogę panom pomóc?
- Chcielibyśmy się zobaczyć z Gabrielem Lightwoodem. - Odrzekł Will.

Po pewnym czasie Eva dotarła pod posesję Lightwoodów, jednak bała się tego, że zbyt późno przybyła i Will zdążył już się rozprawić z Gabrielem. Eva zeszła z konia, podbiegła do drzwi wejściowych i zapukała. Po chwili drzwi zostały otworzone przez kobietę w średnim wieku, która zmierzyła Eve wzrokiem. Nie zdziwiło to dziewczyny, ponieważ była świadoma tego jak właśnie wygląda po całym dniu.
- W czym mogę panience pomóc? - Zapytała kobieta.
- Chciałabym porozmawiać z Panem Gabrielem Lightwoodem. - Odrzekła Eva.
- Przykro mi ale panicz Gabriel wyszedł z innymi Nocnymi Łowcami. - Eva przeraziła się na te słowa.
- Jakimi innymi Nocnymi Łowcami?
- Było ich dwóch. Jeden czarnowłosy a drugi miał takie dziwne srebrne.- Kiedy kobieta odpowiedziała, Eva wiedziała, że nie wróży to nic dobrego.
- Proszę mi powiedzieć czy dawno wyszli albo może wie Pani gdzie się udali?
- Przyszli jakieś pół godziny temu i poszli nad staw z tyłu posiadłości.
- Dziękuję. - Odrzekła Eva i pobiegła na tyły domu. Miała nadzieję, że nie będzie za późno. Nie zależało jej na Gabrielu tylko na Willu i Jamesie. Nie chciała aby z jej powodu spędzili resztę swojego życia w Cichym Mieście.
Kiedy Eva była już z tyłu domu usłyszała krzyk. Pobiegła jak najszybciej w tamtą stronę prosząc Boga by nie było za późno.
Will ponownie uderzył Gabriela w twarz. Nocny Łowca upadł na ziemię łapiąc się za swój nos. Will złapał go za kołnierz koszuli, podniósł go i rzucił na drzewo.
- Jak się teraz czujesz? Na początku mówiłeś, że wyśmienicie a jak teraz? Dalej cudownie? - Will był wściekły. Nie myślał racjonalnie. Kierowała nim żądza zemsty. Will chciał aby Gabriel cierpiał tak jak Eva albo jeszcze gorzej. Jem nie starał się zatrzymać przyjaciela, ponieważ wiedział, że do bez sensu dopóki Gabriel żyje.
- Dlaczego mnie krzywdzisz? To wszystko Twoja wina. Gdybyś tylko nie zaproponował tego zakładu wszystko byłoby dobrze. Ja bym się starał o Eve w tradycyjny sposób a ty byś nic nie wiedział. - Słowa chłopaka jeszcze bardziej zdenerwowały Willa. Herondale nie czekając ponownie uderzył go pięścią w twarz a także kolanem w brzuch tak, że Gabriel się zgiął pod wpływem bólu.
Nagle Will usłyszał krzyk. Damski krzyk. Znajomy krzyk. Will odwrócił się i zobaczył swoją parabatai, która stała od niego oddalona o jakieś 50 metrów.
- Co ty tutaj robisz?! Miałaś leżeć! - Will krzyknął na dziewczynę.
- Co ja tutaj robię?! A co wy robicie?! Katujecie go jak psa! - Will spojrzał na Eve zaskoczony.
- Masz do mnie pretensje o to co mu robimy?! Przecież Cię skrzywdzi! Mam mu za to podziękować? - Gabriel chciał wykorzystać chwilę nieuwagi i uciec ale Will to zauważył i znowu kopnął go w brzuch.
- Jeszcze nie skończyłem! - Odrzekł Will.
- Właśnie, że skończyłeś! Zostawisz tutaj Gabriela i wracasz ze mną do domu. Oboje. - Eva spojrzała pierwszy raz tej nocy na Jema.
- Chcesz, żebym go tutaj zostawił żywego. Dobrze wiesz, że jak tylko dotrze do domu to opowie o wszystkim ojcu i wtedy będziemy mieli kłopoty.
- Mogłeś o tym pomyśleć znacznie wcześniej a nie teraz. A co do Gabriela to wydaje mi się, że jest na tyle mądry by nie mówić o tym co się tutaj stało nikomu, ponieważ tego pożałuje. Dobrze mówię? - Eva spojrzała na chłopaka, który leżał zakrwawiony na ziemi. Chłopak pokiwał tylko twierdząco głową i spuścił wzrok. - Idziemy. - Rzuciła Eva i ruszyła w stronę wyjścia z posesji. Kiedy zauważyła, że chłopacy za nią nie idą odwróciła się i dodała:
- Dwa razy nie będę powtarzać albo idziecie albo idę po Benedicta. - Jem spojrzał na Willa, który z zaciśniętymi dłońmi przyglądał się leżącemu na ziemi Gabrielowi.
- Idziemy? - Spytał Jem. Will spojrzał na niego, przytaknął głową i ruszył za swoją parabatai. Jem nie czekając ruszył za nim. Nocny Łowca wiedział, że to jeszcze nie koniec tej nocy a podróż do domu będzie straszna.
Eva stała przy powozie razem z Thomasem, który właśnie skończył przypinanie drugiego konia do powozu. Chwilę później dołączyli do nich Jem i Will. Trójka Nocnych Łowców wsiadła w ciszy do powozu a następnie Thomas ruszył w stronę Instytutu. Przez pewien czas nikt się nie odzywał ale Will nie mógł już wytrzymać w tej ciszy:
- Dlaczego to zrobiłaś? - Eva spojrzała na niego zaskoczona.
- Co zrobiłam? Uratowałam Ci życie? O to Ci chodzi?
- Uratowałaś życie Gabrielowi a nie mi. O to mi właśnie chodzi. Nie powinnaś go żałować a tym bardziej nie po tym co Ci zrobił!
- Czy ty nie rozumiesz, że gdybyś go zabił to resztę życia spędziłbyś w Cichym Mieście, przy okazji wciągając w to Jema. - Will spojrzał na przyjaciela, który przysłuchiwał się rozmowie i nie próbował nawet się wtrącić dopóki nie będzie to potrzebne.
- Zrozum mnie, że musiałem mu coś zrobić za to co on zrobił Tobie. Gdybym to tak zostawił tej kretyn pomyślałby, że jestem tchórzem i, że nie potrafię obronić własnej parabatai a co dopiero obcych dla mnie ludzi. - Eva spojrzała na niego uważnie. Wiedziała, że Will nie kłamie. Nie powinna się na niego złościć, ponieważ chciał jej bronić ale z drugiej strony nie pomyślał co by się stało, gdyby go zabił a ktoś by się dowiedział, że to on. Po chwili ciszy Eva w końcu się odezwała:
- Sądzę, że przez pewien czas nie powinniśmy wracać do tego tematu a za to skupić się na jutrzejszym balu u de Quinceya. - Odparła spokojnie.
- Całkiem o nim zapomniałem. - Powiedział Jem.
- Ja też. - Dodał Will. - Dalej sądzę, że nie powinnaś zgadzać się na propozycję Camille ale zgaduję, że nie zmienisz zdania? - Eva spojrzała się na Will i pierwszy raz tego wieczoru szczerze się uśmiechnęła:
- Oczywiście, że nie.
Tessa siedziała w swoim pokoju, kiedy do pokoju weszła Sophie.
- Powinna się panienka już położyć. Jutro ważny dzień a Pani musi się wyspać. - Tessa spojrzała na nią i się do niej uśmiechnęła.
- Wiem o tym. Jednak za bardzo się martwię, żeby iść spać. - Odrzekła Tessa.
- A czym panienka się martwi? - Spytała Sophie przygotowując Tessie łóżko do spania.
- Spotkałam na korytarzu Eve. Była bardzo zdenerwowana kiedy powiedziałam jej co usłyszałam podczas rozmowy Jema i Willa. Pobiegła za nimi i jeszcze nie wróciła, tak samo jak chłopcy.
- Nie musi się panienka martwić. To nie pierwszy raz kiedy Eva denerwuje się na Willa. Musisz się do tego przyzwyczaić.
- Naprawdę? Jest, aż tak źle? - Tessa spojrzała na Sophie zaciekawiona. Dziewczyna wiedziała, że pomiędzy nimi nie jest cudownie ale nie wiedziała jak bardzo jest źle.
- Will jest bardzo dziwnym człowiekiem. Niby troszczy się o ludzi ale ich odpycha. Często jest tak, że pozwala, żeby Eva się do niego zbliżyła, ich kontakty się poprawiły a potem nagle staje się dla niej nieprzyjemny i ją odpycha. On ją świadomie rani ale nic z tym nie robi. Bardzo często się kłócą. Kiedy Pani Branwell miała dość ich kłótni, powiedziała im, że ich rozdzieli a musi panienka wiedzieć, że dla parabatai nie ma nic gorszego niż rozłąka do końca życia. Oni są połączeni specjalną więzią, której nie można zerwać. Jednak to nie jest tak, że tylko Will jest winny. Eva też czasami zachowuje się źle w stosunku do niego ale nie tak źle jak on do niej i oczywiście o wiele rzadziej. - Powiedziała Sophie.
- Nie wiedziałam, że oni się tak zachowują. Nikt nie próbował z nimi porozmawiać? Wytłumaczyć im, że te kłótnie do niczego dobrego nie doprowadzą. - Sophie, która rozpalała teraz ogień w kominku spojrzała na Tessę zmieszana i szybko powiedziała:
- Nie wiem, ponieważ to nie moja sprawa, tak samo jak i panienki. Jeżeli chcesz się czegoś dowiedzieć powinnaś się spytać Willa albo Evy. Oni powinni Ci o tym powiedzieć. - Słowa wypowiedziane przez Sophie bardzo zdziwiły Tessę, ponieważ jeszcze chwilę temu dziewczyna mówiła o wszystkim bez żadnego problemu a teraz nie chce już nic powiedzieć. Jednak Tessa stwierdziła, że nie będzie naciskać. Jeżeli Sophie będzie chciała jej o tym powiedzieć to powie a jak nie to nie.

Charlott przeglądała papiery dotyczące de Quinceya, kiedy do jej gabinetu wszedł jej mąż – Henry. Charlott spojrzała na niego zaskoczona, ponieważ on nigdy nie przychodził tutaj sam z siebie. Zawsze musiała go o to prosić.
- Coś się stało Henry? - Charlott odłożyła papiery na biurko i dokładnie mu się przyjrzała. Na jego twarzy zauważyła zmęczenie. Pewnie znowu przez cały czas pracował w laboratorium – pomyślała. Jednak oprócz tego spostrzegła coś jeszcze. Było to zmartwienie. Henry bardzo rzadko się martwił. Najczęściej przesiadywał w swojej pracowni i tam spędzał całe dnie nie interesując się za bardzo tym co dzieje się w Instytucie.
- Martwię się jutrzejszym balem. Według mnie to zbyt niebezpieczne. - Charlott musiała mu przyznać rację. Przez cały czas myśli o tym co mogłaby zrobić aby zmusić Eve do zmiany decyzji ale niestety nie przyszedł jej do głowy żaden sensowny pomysł.
- Ja też , jednak nic nie możemy zrobić. Eva postanowiła wziąć udział w całej akcji, Tessa tak samo. Wiadomo, że jeżeli idzie Eva to Will także. A Jem? Oboje wiemy, że chce on być traktowany normalnie a nie jak chora osoba. Wydaje mi się, że jednak nic nie możemy zrobić. Musimy się modlić aby wszystko poszło zgodnie z planem. - Henry spojrzał na swoją żonę i głęboko westchnął.
- Czasami się zastanawiam jak to jest pomiędzy Willem a Evą. - Charlott spojrzała na niego zaskoczona, ponieważ nie sadziła, że Henry może coś zauważyć.
- Co masz na myśli?
- Oboje wiemy, że Will i Eva mają ze sobą bardzo ciężkie stosunki. Pomimo bycia parabatai ciągle się kłócą ale jak jest potrzeba to jedno z ich jest w stanie obronić drugiego. Tak jak zrobił to Will podczas tej kłótni z Benedyktem. Nigdy nie sądziłem, że Will będzie w stanie zrobić coś takiego dla Evy a jednak.
- Wydaje mi się, że ta dwójka jeszcze nie raz nas zaskoczy. - Odrzekła Charlott.
- Oby pozytywnie. - Dodał Henry.  

8 komentarzy:

  1. Rozdział świetny :) już nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję w końcu za ten rozdział =D świetny =) ja już chce następny więc mnóstwo weny =)

    OdpowiedzUsuń
  3. No dziękuję ze w końcu nowy rozdział (wiem wiem.wczas pisze) bardzo fajnie ,napisane są pojedyncze błędy ale to jest mniej ważne =D teraz ważne jest to że jest nowy rodził ,a ja czekam jak wariatka na następny =D a więc jak najwięcej weny ! =) a i jeszcze kiedy mogę się spodziewać następnego rozdziału???

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech ci chłopcy... Bardzo przyjemny rozdział... zresztą jak wszystkie ;) Pozdrawiam, Kokosanka ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej no jest już 20 listopada a nexta nie ma ,co to ma być?! Ja czekam czekam i czekam a tu nic ,co to ma być?!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszamy za spam, jeśli cię on uraził po prostu usuń komentarz. może jednak cię zainteresuje?
    Czy zastanawialiście się kiedyś, co może być gorsze od śmierci?

    Dwie dziewczyny - pozornie takie same, chociaż zupełnie inne.
    Natalie to skromna, nieśmiała mieszkanka Nowego Jorku. Pełna kompleksów romantyczka wiedzie monotonne życie, nie zdając sobie sprawy, że przygoda czeka tuż za rogiem.
    Na Danielle został rzucony czar nieśmiertelności. Dwieście lat samotnej tułaczki po świecie zmieniło ją w zepsutą do szpiku kości, podstępną manipulatorkę. By złamać klątwę nie zawaha się przed niczym. Musi tylko odnaleźć swojego sobowtóra...

    Adres: http://the-doppelgangers.blogspot.com/
    Zwiastun: https://www.youtube.com/watch?v=hxiNtgv1QYQ&feature=youtu.be
    Serdecznie zapraszamy na naszego drugiego bloga, Aga & Monia ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej no prozę jest 7 grudnia ,a tu nic nowego?!?!?! Ja dostaje szału a tu ci?! Nic ...nie no dodaj w końcu tego nexa lub chociaż napisz że zawieszasz bloga to nie będę prawie co dzień sprawdzać czy czegoś nie dodałaś

    OdpowiedzUsuń
  8. Całkowicie popieram. Plisss, daj znak życia xD

    OdpowiedzUsuń